Kultura

Spektakl i powołanie

Ostatnia aktualizacja: 14.02.2009 15:42
„Frost/Nixon” wyróżnia się jako hollywoodzka produkcja tym, że oddaje sprawiedliwość politykowi i stawia wymagania mediom.

Żyjemy w świecie, w którym polityka stała się jednym z gatunków medialnych. Show dla podatników, którzy lubią patrzeć na kogo wydają swoje pieniądze  (to zresztą  bardzo ciekawe, jak w liberalnych społeczeństwach słowo „podatnik” zastępuje pojęcie „obywatel”). Dla opisania społeczeństw zdominowanych przez media, francuski intelektualista Guy Debord stworzył pojęcie „społeczeństwa spektaklu”, którego funkcjonowanie opisał w nieco paranoicznej pracy pod tym samym tytułem. Niezależnie od filozoficznych uzasadnień, prawdą jest, ze media odgrywają w polityce demokratycznej rolę ogromną, zgoła nieproporcjonalną – stały się nie tylko świadkami, ale również kreatorami polityki. Czy raczej jej obrazu. Niemiecki socjolog Max Weber pisał na początku XX wieku  o polityku z „powołania” jako przeciwieństwie typu polityka, którego wytworzyła współczesna cywilizacja – karierowicza poszukującego w tej dziedzinie materialnych korzyści prestiżu. Symptomem tak uprawianej polityki jest w naszych czasach prymat wizerunku nad polityczną treścią. Nixon w filmie Rona Howarda jest właśnie politykiem z powołania, który popełnił błąd polegający na niedostosowaniu sie do wymogów społeczeństwa spektaklu. Rozumie bowiem politykę jako służbę krajowi (nawet wbrew oczekiwaniom obywateli) a nie jako występowanie przed publicznością i spełnianie jej życzeń.

Zaczęło się od sztuki teatralnej autorstwa Petera Morgana. Film Howarda jest właściwie jej adaptacją, nie filmem historycznym. Wywiad Davida Frosta z byłym prezydentem z 1977 roku nabiera w ten sposób wymiaru bardziej uniwersalnego. Opisuje spotkanie dwóch sfer życia publicznego – mediów i polityki. Obie sfery zdają się reprezentować zupełnie różne światy wartości.  Pojedynek Nixona z Frostem w filmie Howarda nie jest jednak spotkaniem wrogów, lecz ludzi, którym przyświecają odmienne cele.

Motywacje adwersarzy są diametralnie różne. Filmowy Frost nie jest politycznym wyjadaczem, który chce ustrzelić skompromitowanego w oczach opinii publicznej prezydenta. Chce osiągnąć spektakularny sukces medialny. Dużą część filmu stanowi przedstawienie przygotowania Frosta do wywiadu. Zabiegi o pieniądze, namawianie stacji telewizyjnych do emisji.

Inaczej jest z Nixonem – jemu zależy na przedstawieniu Amerykanom swojej osoby nie jako aferzysty, ale męża stanu. Woli milczeć o Watergate, więcej opowiedzieć o tym, co udało mus się osiągnąć. Film nie ocenia polityki Nixona, to nie jest kolejny obraz w stylu „Wszystkich ludzi prezydenta” Alana J. Pakuli, filmu zaangażowanego w konkretny polityczny spór. Można, rzecz jasna, odbierać „Frosta/Nixona w kontekście zmiany warty w Białym Domu, jednak Frank Langella nie zagrał Busha, którego Hollywood postrzega raczej jak kogoś w rodzaju małpy wybranej przypadkowo na prezydenta. Nixon Howarda to postać wielowymiarowa, jakby niedopasowana do wymogów społeczeństwa spektaklu. Wolałby zostać myślicielem albo pisarzem; robić rzeczy, w których potrzeba wykazać się intelektualną dyscypliną a nie umiejętnościami przystosowania się czy przebiegłością.

Dlatego zmierzenie się z oczekiwaniami publiczności to dla niego problem. Oglądamy prezydenta USA w sytuacjach, w których raczej nie zwykliśmy kojarzyć mężów stanu. Opowiada anegdotki za pieniądze, bawi towarzystwo, które traktuje go jak chwilową ciekawostkę, albo po prostu postać z telewizji.

Nixon gardzi dziennikarzami, którzy nawet nie próbują wsłuchać się w to co ma do powiedzenia. Pamięta, ze przegrał kampanię prezydencka z powodu potu na górnej wardze, która psuła ekranowy image. Ma powody, by nienawidzić telewizji, bo wie, że gdyby debata z Kennedym słuchana była jedynie w radio, wygrałby ją zdecydowanie. Ale przyczyną postawy Nixona nie jest jedynie niechęć do mediów. To człowiek z zupełnie innej formacji kulturowej, odległy od świata blichtru i zabawy, w którym Frost czuje się jak ryba w wodzie, woli w ciszy komponować muzykę na pianino, która potem odegra bliskim. Z politowaniem obserwuje zniewieściała modę męską w postaci włoskich butów Frosta.

Spotkanie obu mężczyzn staje sie dla nich ważnym doświadczeniem,. Choć obaj muszą funkcjonować w rzeczywistości, w której wyobrażenie jest ważniejsze niż rzeczywistość, na moment udaje im się znaleźć przestrzeń, w której ważniejsza jest prawda. Współpracownicy Frosta mają do niego pretensje, kiedy nie przerywa on wypowiedzi Nixonowi, jednak tylko wtedy prezydentowi udaje się przedstawić całość zagadnień związanych z jego prezydenturą. nawet kiedy Frost wydobywa z Nixona wyznanie poczucia winy, że jednak zawiódł naród – daje prezydentowi możliwość powiedzenia prawdy.

Oczywiście, zbyt to idealistyczny morał dla tego filmu, który czyni z niego jeszcze jedną hollywoodzką bajkę szukającą nieistniejącego złotego środka. Motywacje bohaterów są bowiem koncepcją scenarzysty i autora sztuki. Dowodzi tego choćby fikcyjna scena nocnego telefonu Nixona do Frosta – były prezydent odkrywa przed dziennikarzem tajemnicę swej osobowości, jednak nie pamięta później, by z Frostem w ogóle rozmawiał. Morgan wymyślił tę scenę, by ukazać człowieczeństwo Nixona, może nie od najlepszej strony, ale jednak tak, byśmy potrafili się z nim utożsamić.

Momentami można się wydawać, ze Howard przy pomocy Langelli buduje niemal pomnik Nixonowi. W Hollywood to już obrazoburstwo. Nixon ma kilka wad, które czynią z niego prawie dziwaka. Ma cechy skąpca, lubi też zadawać wścibskie pytania Frostowi. Paradoksalnie, to jednak te wady pozwalają dostrzec wielkość Nixona-człowieka, specjalnego gatunku człowieka – polityka z powołania. Odartego z medialnego blichtru i medialnego błota a jednak reprezentanta narodu. Nixon nie był wszak uzurpatorem, nawet jeśli opiniotwórczym środowiskom udaje się osiągnąć stan, w którym mówi się o nim wyłącznie z zażenowaniem.

Film Howarda zamyka wypowiedź, że jedynym dziedzictwem jakie pozostawił po sobie Nixon jest przyrostek –gate, który dodaje się  do nazwy kolejnych afer politycznych. Słowa te wypowiada jeden ze współpracowników Frosta, zagorzały polityczny przeciwnik Nixona. Ciekawe jednak jest to, że nie sposób uznać tych słów za przesłanie filmu. Są one zupełnie sprzeczne z tym, co oglądaliśmy przez poprzednie dwie godziny. Zacietrzewienie lewackiego liberała zostaje ironiczne spuentowane w znakomitej scenie, w której staje on oko w oko z demonizowanym przez siebie politykiem, który „zrobił to wszystko temu krajowi”.

Polityka w oczach Hollywood to na ogól zmagania ciemnych sił prawicy z oświeconym demokratycznym liberalizmem. Z tego punktu widzenia nowy film Rona Howarda wybija się na wyżyny obiektywizmu. Co nie znaczy, ze „Frost/Nixon” jest filmem politycznym. Przynajmniej nie w znaczeniu propagowania takiej czy innej opcji. To raczej opowieść o starciu między współczesna demokracją medialną a polityką – film Howarda pokazuje, że choć sfery te z konieczności sie przenikają, są wobec siebie autonomiczne. I stale balansują między konfliktem a symbiozą.

Kacper Ignatowicz

Frost/Nixon, USA 2008, reż Ron Howard, wyk. Michael Sheen, Frank Langella

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Peter Greenaway we Wrocławiu

Ostatnia aktualizacja: 20.07.2009 11:35
Peter Greenaway, jeden z najważniejszych współczesnych reżyserów filmowych, będzie gościem 9. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Era Nowe Horyzonty.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Przemierzając ulice Palermo

Ostatnia aktualizacja: 24.08.2009 11:20
Ostatni film Wima Wendersa „Spotkanie w Palermo” światową premierę miał w 2008 roku na Festiwalu Filmowym w Cannes. Obraz zebrał wiele negatywnych recenzji, a reżyser przejął się krytycznymi uwagami do tego stopnia, że postanowił nanieść poprawki. W Polsce jako pierwsi efekty mozlonej pracy mogli zobaczyć widzowie tegorocznego 9. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Era Nowe Horyzonty. W piątek film miał swoją premierę kinową.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kulisy sprawy Polańskiego

Ostatnia aktualizacja: 26.11.2009 11:42
Na dużym ekranie można oglądać film Mariny Zenovich "Polański: ścigany i pożądany"
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kinowe zawirowania 2009 roku

Ostatnia aktualizacja: 28.12.2009 10:05
To był dobry rok dla kina, który pobudził apetyt wielu miłośników X muzy.
rozwiń zwiń