Wyobraźmy sobie rok 1959, festiwal w Cannes i projekcję filmu „Przygoda”, pewnego bliżej nie znanego Włocha, która zostaje przez wzburzoną publiczność „nagrodzona” gwizdami i głosami dezaprobaty. Widzowie wyruszają bowiem, na filmowe poszukiwania zagubionej podczas wakacji nad morzem Śródziemnym Anny. Jej chłopak i przyjaciółka starają się ją odnaleźć, lecz z biegiem czasu zamiast do niej, zbliżają się do siebie. Co się stało jednak z Anną!? Tego się nie dowiemy, tak jak nie dowiedzieli się tego zebrani w kinie w Cannes. Wątek filmu, który wydawał się przewodnim, został bowiem zepchnięty na margines i zapomniany, a zastąpiły go rozważania nad naturą człowieka. Wyobraźmy sobie jeszcze, że mimo tak ostrej krytyki, obraz ten otrzymuje Nagrodę Specjalną Jury w Cannes oraz nominację do nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej, co otwiera na oścież drzwi do sławy jego twórcy. A jest nim nie kto inny tylko Michelangelo Antonioni, który już do końca swych dni chodzić będzie w glorii wielkiego innowatora światowego kina. Docenienie i zrozumienie zasad rządzących jego twórczością, tak wtedy jak i dziś, nie może mieć miejsca bez udziału naszej wyobraźni.
Wspomnienie o Michelangelo Antonionim - audycja Jerzego Sosnowskiego, Klub Trójki, Program Trzeci PR, 2.08.07. (21,54 MB)
A zaczęło się od Przygody
„Przygoda” zapoczątkowała serię wielkich filmów Antonioniego, ale rozpoznawalne elementy jego stylu można zauważyć już w powstałym w 1957 roku „Krzyku”, w którym 45. letni wtedy reżyser zrezygnował z klasycznie prowadzonej narracji na rzecz rozbicia akcji. Pozwoliło mu to zwrócić uwagę widza na świat wewnętrznych emocji bohaterki, kobiety porzuconej przez
Przygoda
mężczyznę, która pozostawiona sama sobie tuła się ze swoją córką. Chaos wydarzeń i brak motywacji niektórych działań bohatera wynika z postawy reżysera, twierdzącego, że nie zawsze jesteśmy w stanie zrozumieć sens ludzkiego postępowania i że mimo wszystko musimy to zaakceptować. Takie podejście do kina i pozostawienie widza w niepewności, bez jednoznacznego zakończenia historii, za to z szerokim polem do interpretacji, stanie się elementem rozpoznawalnym dla całej jego twórczości. Bardzo dobrze komentuje to filmoznawca Elżbieta Ostrowska, która zauważa, że: "Obowiązujący w tradycyjnym modelu kina fabularnego postulat zrozumiałego opowiedzenia historii w taki sposób, by wzbudzić w widzu napięcie i emocjonalne zaangażowanie, reżyser odrzucił niemal całkowicie.”
[----- Podzial strony -----]
Długie początki
Noc
Zanim doszło jednak do tego, że jego nazwisko zaczęto wymieniać w jednym ciągu najwybitniejszych reżyserów, urodzony 29 września 1912 roku w Ferrerze, Antonioni studiował ekonomię, architekturę, uczył się malarstwa i zarabiał pisząc do silnie związanego z kręgiem neorealistów „Cinema”, w tym czasie jednego z najważniejszych pism filmowych. Po studiach reżyserskich w Rzymie zabrał się za realizacje filmów dokumentalnych i pisanie. Na początku analizował z kamerą w ręku m.in codzienne życie mieszkańców prowincji, a następnie sprzątaczy Rzymu i pracowników fabryki włókienniczej. Jego debiut fabularny miał miejsce w 1950 roku przy okazji produkcji "Kroniki pewnej miłości”, a następne obrazy nie przyniosły mu ani sławy, ani uznania. Na nie musiał poczekać do przełomowego „Krzyku” i późniejszej „Przygody”.
Trylogia alienacji
To właśnie po niej przyszedł czas arcydzieł Antonioniego: „Nocy” (1960), historii zanikania uczuć pomiędzy pewnym małżeństwem, obrazu wyróżnionego przez Syndykat Włoskich Dziennikarzy Filmowych i „Zaćmienia” (1962), opowieści o młodej tłumaczce, która zrywa związek z kochającym ją mężczyzną, nagrodzonego w Cannes. Te trzy filmy tworzą tzw. trylogię alienacji, łączącą temat braku możliwości nawiązania głębszych uczuć między ludźmi. Wynikające z tego
Zaćmienie
osamotnienie i niezrozumieniem drugiego człowieka staje się dla jego bohaterów źródłem bólu, cierpienia i bezsensu istnienia. Filmy wypełnione są długimi ujęciami kamery, niespieszną fabułą i analizą uczuć bohaterów bardziej poprzez obrazy, niż rozmowy. Autor starał się przy tym pokazać, jak trudnym i jak praktycznie niemożliwym staje się dotarcie do prawdy i do zrozumienia ludzkich zachowań. Poczucie małości, wobec wielkiego i obcego świata, tak charakterystyczne dla najważniejszych jego dzieł zostaje przez niego przedstawione w charakterystycznych oddaleniach kamery.
Do historii kina przeszło wiele scen z jego filmów, które stały się zarówno symbolami jego twórczości, jak i doskonałym materiałem dla krytyków, którzy mogli dzięki temu rozpisywać się na temat wizji świata i człowieka w twórczości Antonioniego. Warto w tym momencie przypomnieć jedno z ujęć „Zaćmienia”, w którym przez siedem minut oglądamy ulicę i przypadkowych przechodni, w oczekiwaniu na parę kochanków, którzy wybrali ją jako miejsce swojego spotkania. Dlaczego jednak na nie dotarli na miejsce? Co się stało z nimi po drodze? Odpowiedzi brak…
[----- Podzial strony -----]
Muza Michelangelo
Czerwona Pustynia
Nie było by jednak filmów Antonioniego z tego okresu, bez spoiwa jakim była dla nich Monica Vitti, aktorka wypatrzona przez niego w mediolańskim Teatro Nuovo, w którym w tym czasie pracował jako kierownik, a która w ciągu kilku lat z nikomu nie znanej aktorki, stała się jedną z największych gwiazd włoskiego kina. Jej wspaniały, oryginalny sposób wyrażania emocji, pozbawiony teatralnych ruchów, spazmów, płaczu i rzucania się na boki, stał się integralną częścią tych obrazów i osiągnął swoje apogeum w pierwszym kolorowym filmie Antonioniego – „Czerwonej pustyni” z 1964 r. W obrazie tym reżyser ukazał samotną, przeżywającą kryzys emocjonalny kobietę, otoczoną przez obcy, nieludzki, zindustrializowany świat maszyn, fabryk i stoczni. W tym świecie, w świecie Antonioniego nie ma miejsca na miłość, nie ma ciepła, jest chłód, surowość relacji, obojętność schowana za konwenansami i kłamstwem. W całej twórczości Włocha to właśnie postaci kobiece stają się głównymi wyrazicielkami pustki ludzkich uczuć w zindustrializowanym świecie.
Powiększenie nic nie daje…
Powiększenie
W 1966 roku powstało ostatnie wielkie dzieło Antonioniego i chyba najbardziej rozpoznawalny jego film – „Powiększenie”, będące luźną adaptacją opowiadania Julia Cortazara. Jest to historia o wziętym angielskim fotografie mody, który powiększając przypadkowo zrobione zdjęcie w parku, ku swojemu zdziwieniu odkrywa, że zawiera ono nietypowy element - ludzkie zwłoki. Mimo, że mężczyzna chce odkryć prawdę, to jednak nie będzie mu dane ją poznać. Ani bowiem poznanie prawdy o świecie, ani zrozumienie ludzkiej psychiki nie są według Antonioniego, wielkiego pesymisty i sceptyka, możliwe do osiągnięcia. Powiększane w nieskończoność zdjęcie staje się w końcu tylko rozmazaną plamą i nie wiemy czy to my wraz z bohaterem ulegliśmy „fatamorganie”, czy może to tylko niedostateczna jakość techniki uniemożliwia nam rozwikłanie zagadki. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa reżysera, który powiedział: "Nigdy nie ufam temu, co widzę, temu, co pokazuje mi obraz, ponieważ wyobrażam sobie, co jest poza nim. I to, co znajduje się poza obrazem nie może być poznane.”
[----- Podzial strony -----]
Pożegnanie
Eros
Zrealizowany w Londynie film stał się dla niego przystankiem do niezbyt udanej podróży do Stanów Zjednoczonych. Ani „Zabrskie Point” z 1970, ani zrealizowany pięć lat później „Zawód: Reporter” z Jackiem Nicholsonem w roli głównej, w którym reżyser ponownie zwrócił się ku egzystencjalnym problemom, nie odniosły zbytniego sukcesu medialnego. Specyficzna wizja świata reżysera nie zmieniła się także po tym jak w 1985 roku dostał on wylewu krwi do mózgu i stał się częściowo sparaliżowany. Nie stanęło mu to jednak na przeszkodzie by z pomocą żony, Eriki wyreżyserować kilka dokumentów i filmów krótkometrażowych. Dziesięć lat później wraz z Wimem Wendersem, przypomniał się światu obrazem „Po tamtej stronie chmur”, złożonym z czterech opowieści i zrealizowanym według własnej książki, w którym wystąpiła śmietanka światowego kina: John Malkovich, Marcello Mastroianni, Sophie Marceau czy Jean Reno. Także w następnych latach powstawały jego kolejne działa, które nie doczekały się jednak większego zainteresowania. Mimo tego Antonioni nie stawał w miejscu: „Dla mnie robić filmy to znaczy żyć”, ta dewiza nie pozwalała mu na odpoczynek. Za jego pożegnanie można uznać zrealizowany w 2003 roku z Wong Kar-wai’ em i Stevenem Soderberghiem – „Eros”.
Schorowany lecz wciąż pełen energii Michelangelo Antonioni mógł się cieszyć uznaniem krytyki i wiernymi widzami. Został nagrodzony honorowym Felixem (1993), Oscarem (1995) oraz wyróżnieniem Narodowego Stowarzyszenia Krytyków Amerykańskich za 50-lecie pracy twórczej (2001). Jego śmierć 30 lipca 2007 zamknęła ważny etap włoskiego i światowego kina.
Petar Petrović