Jacek Karnowski: W Sygnałach Dnia pierwszy gość: były Premier, Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Dzień dobry, panie premierze.
Jarosław Kaczyński: Dzień dobry.
Jacek Karnowski: Panie premierze, Dimitrij Miedwiediew złożył wczoraj przysięgę i został oficjalnie zaprzysiężony na prezydenta Rosji. To była bardzo okazała ceremonia, imperialna, dwa tysiące gości, relacja telewizyjna też w takim stylu właściwie carskim. To robiło wrażenie. To jest ważny moment w historii Rosji, panie premierze?
Jarosław Kaczyński: Sądzę, że ważny i być może trudny, bo Rosja nie lubi dwuwładzy, a chyba coś takiego w tej chwili tam się zaczyna rysować. Dlaczego do tego doszło, trudno wyjaśnić, ale tak to chyba w tym momencie jest. Być może mamy do czynienia z incydentem, z początkiem sytuacji, którą będziemy już niedługo traktowali jako przejściową. Nie wiem, w każdym razie jest ciekawie.
Jacek Karnowski: Kto tu będzie atakującym? Czy Władimir Putin będzie starał się pokazać, kto rządzi, czy może Dimitrij Miedwiediew spróbuje wybić się na autonomię czy na niepodległość?
Jarosław Kaczyński: Prawa psychologii nakazywałyby Miedwiediewowi spróbować w tej chwili traktować swój urząd – bardzo mocny, bardzo potężny – poważnie, ale jakie są w gruncie rzeczy relacje między obydwoma panami, co spowodowało wysunięcie Miedwiediewa, to do końca nie wiemy. Można się domyślić, że prezydent Putin obawiał się całkowitej dominacji tak zwanych „siłowników”, mimo że sam się spośród nich wywodzi, i w związku z tym postanowił to jakoś zrównoważyć, postanowił poprzez zrównoważenie wzmocnić swoją przyszłą pozycję. Ale dlaczego nie chciał trzeciej kadencji, którą przecież mógł sobie bez trudu załatwić, czy też przedłużenia tej obecnej? Tutaj trudno naprawdę odpowiedzieć.
Sytuacja w Rosji jest sytuacją bardzo specyficzną. System partyjny, te wszystkie elementy demokratyczne są jednak fikcją, tak naprawdę z całą pewnością liczą się służby specjalne, liczy się wojsko, liczy się Gazprom i liczy się oligarchia gospodarcza, stare siły, między którymi to wszystko się rozgrywa. Ja nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: kto gdzie jest silniejszy? Wydaje się, że Putin musi być silniejszy w służbach, ale i to nie jest takie zupełnie pewne, bo jeśli wziąć pod uwagę ten, powiedzmy sobie „prezent”, który mu niedawno zrobiono z mianowaniem nowej małżonki, a wszystko wskazuje na to, że to był „prezent” ze strony służb, no to być może i w służbach ta sytuacja nie jest taka zupełnie prosta. Nad tym trzeba by się długo zastanawiać i mieć chyba jednak więcej informacji niż te, które my mamy.
Jacek Karnowski: Panie premierze, wczoraj Sejm debatował nad polityką zagraniczną, polski Sejm. Minister Sikorski przedstawił priorytety swojego resortu, no i coś w rodzaju swojego credo, mówiąc: „Popieramy pragmatyczną kalkulację, a nie rewolucyjną zapalczywość”. To przeciwstawienie pragmatycznej kalkulacji rewolucyjnej zapalczywości to, oczywiście, odwołanie do dorobku pańskiej ekipy.
Jarosław Kaczyński: Ja z wielkim niepokojem patrzę na to, co dzieje się w polskiej polityce zagranicznej, bo mamy do czynienia z sytuacją, w której rujnuje się dorobek nie tylko mojego rządu, nie tylko obecnego prezydenta, ale także dorobek poprzednich władz. Mówię przede wszystkim o sytuacji na Wschodzie, o relacjach z Ukrainą, z Litwą, z Gruzją, z Azerbejdżanem. O tym wszystkim, co stanowi dla pozycji Polski swego rodzaju wartość dodaną. To wszystko jest w tej chwili niszczone.
Niszczona jest też ta pozycja Polski, która wyniknęła z rezygnacji z polityki klientystycznej, z rezygnacji z poszukiwania patrona. Bo myśmy w polityce europejskiej przez dłuższy czas szukali patrona i uzyskaliśmy patrona dość specyficznego w postaci Niemiec. Odeszliśmy od tego i to na pewno naszą pozycję właśnie umocniło. Dzisiaj wydaje mi się, że mamy do tego powrót. No, jest też rezygnacja z różnego rodzaju racji historycznych, które mogą mieć jednak bardzo duże znaczenie także dla przyszłego biegu wypadków w Polsce i wokół Polski. Jednocześnie nie widać w tym żadnego celu, nie widać w tym żadnej myśli. Jest z jednej strony to, co charakteryzuje ten rząd może najlepiej ze wszystkiego, a mianowicie walka z poprzednikami, no i poza tym czysta pustka. To zresztą było najczęstsze, o ile wiem, wrażenie po wysłuchaniu tego przemówienia.
Jacek Karnowski: O stosunkach polsko–rosyjskich Radosław Sikorski mówił jeszcze tak: „Duch realizmu w miejsce nieskutecznego nieprzejednania”.
Jarosław Kaczyński: No cóż, ja nie bardzo wiem, na czym polega ten „duch realizmu”. Co mianowicie z tego realizmu miałoby wyniknąć? Czy wpuszczenie Rosjan do polskiej energetyki i uzależnienie Polski? Czy rezygnacja z tarczy, czyli przyznanie, iż to jest sfera szczególnych wpływów rosyjskich? Czy może w ogóle zgoda na to, że Rosja w dalszym ciągu w tej części Europy jest bardzo ważnym adresem, to znaczy że nasze przejście na zachodnią stronę jest tylko częściowe i, powiedzmy sobie, limitowane. Bo do tego tego rodzaju polityka musi się prowadzić, do takich skutków. To nie jest polityka realistyczna. To jest polityka albo wynikająca z braku elementarnych kwalifikacji, no, albo z jakichś innych uwarunkowań, o których nie chcę w tej chwili mówić, bo mówiąc najkrócej, nie mam na nic dowodów.
Jacek Karnowski: Pan wspomniał o tarczy. Delegacja amerykańska przebywa w Warszawie czy przebywała. Powołano cztery grupy robocze, które mają między innymi ocenić ewentualne zagrożenie, zastanowić się nad modernizacją polskiej armii. Ale wygląda na to, że te negocjacje potrwają i że małe są szanse na ich zakończenie przed końcem kadencji George’a Busha. Modernizacja polskiej armii to jest według obecnego rządu główny problem. Kwota oferowana przez Amerykanów jest niewystarczająca.
Jarosław Kaczyński: Ja byłem zawsze przeciwnikiem polityki wyciągania ręki. To nie jest polityka dla dużego europejskiego kraju, kraju biedniejszego niż te najbogatsze na naszym kontynencie, ale w końcu kraju, który dzisiaj już w nędzy nie żyje. Nasi polityczni przeciwnicy z Platformy Obywatelskiej, którzy mają dzisiaj władzę, wracają do tej dawnej polityki. W moim przekonaniu nieskutecznej, obniżającej naszą rangę i tak naprawdę nic nie wnoszącej, bo tak naprawdę prowadząc taką politykę, nic żeśmy nie uzyskali. I nie uzyskamy statusu Izraela czy Turcji, czy Egiptu, bo po prostu nie ma ku temu w tym momencie przesłanek. Natomiast niezamontowanie w Polsce tarczy to będzie bardzo ważne wydarzenie polityczne, o którego skutkach już mówiłem.
Jacek Karnowski: Jakie to byłyby skutki, panie premierze?
Jarosław Kaczyński: Okazałoby się dla wszystkich, że Rosja jednak w tej części Europy w dalszym ciągu ma bardzo dużo do powiedzenia, że bez jej zgody nie można podejmować decyzji o charakterze strategicznym.
Jacek Karnowski: W tym sensie roszczeń finansowych obecny rząd zmienił trochę stanowisko w porównaniu z tym, co pańska dyplomacja proponowała czy o co zabiegała.
Jarosław Kaczyński: Myśmy zabiegali – i to było słuszne i jeżeli rząd to by podtrzymywał, to my się całkowicie z tym zgadzamy – że po prostu chcemy pewne rzeczy kupić. Na dobrych warunkach, ale kupić.
Jacek Karnowski: Podczas przemówienia Radosława Sikorskiego w Sejmie nie był obecny prezydent Lech Kaczyński. Premier Tusk stwierdził, że to „bardzo przykre zdarzenie”.
Jarosław Kaczyński: Nie jestem reprezentantem prezydenta, ale na przykład nieobecność pana Tuska na przyjęciu trzeciomajowym w Pałacu Prezydenckim to jeszcze nieporównanie przykrzejsze wydarzenie i tyle mogę w tej sprawie powiedzieć. Tak że radziłbym panu Tuskowi spojrzeć najpierw w lustro. Żeby było jasne – ja nie wiem, jakie są przyczyny nieobecności prezydenta i z całą pewnością nie jest to żadna retorsja, natomiast tak przy okazji właśnie ta rada dla pana premiera, żeby może najpierw myślał o swoich własnych zachowaniach i o tym, że pierwszą osobą w państwie jest prezydent, a nie premier.
Jacek Karnowski: Panie premierze, część mediów krytykuje też Lecha Kaczyńskiego za stwierdzenie, iż to media są największym problemem polskiej demokracji. Pan podziela tę diagnozę, że są największym problemem?
Jarosław Kaczyński: Ja uważam, że prezydent miał święty obowiązek powiedzenia tego, co powiedział. Właśnie obowiązek, nie prawo, tylko obowiązek. Prezydent ma dbać o polską demokrację, to jest jego zobowiązanie konstytucyjne, a polska demokracja obecnym kształtem mediów jest zagrożona. Taka asymetria, taki brak obiektywizmu bardzo potężnych mediów zakłóca mechanizmy demokratyczne w sposób zupełnie oczywisty. W tej chwili media nie wypełniają swojego bardzo ważnego z punktu widzenia demokracji zadania, to znaczy nie pełnią funkcji kontrolnej wobec rządu. To, co się dzieje w Polsce można dzisiaj usłyszeć, można się o tym dowiedzieć z relacji bezpośrednich różnych ludzi. Z mediów, niestety, nie. A dzieje się bardzo wiele niepokojących i niedobrych. A z drugiej strony nieustannie, bez najmniejszych podstaw faktycznych posługują się często oczywistym pomówieniem, łgarstwem po prostu, atakują opozycję i wyraźnie dążą do w istocie anihilacji, to znaczy do sytuacji, w której w Polsce nie będzie opozycji, czyli do likwidacji demokracji. Taka jest prawda odnosząca się do niektórych telewizji i niektórych gazet. I powtarzam: prezydent ma święty obowiązek to powiedzieć.
Jacek Karnowski: Czy to, że przedstawiciel PiS w Radzie Programowej TVP głosował za kandydaturą Piotra Gadzinowskiego, byłego posła SLD, na wiceprzewodniczącego tego gremium, to jest element jakiegoś porozumienia?
Jarosław Kaczyński: Ja mogę tylko powiedzieć jedno – ja jestem tym w najwyższym stopniu zdumiony i zaskoczony.
Jacek Karnowski: Poseł Ołdakowski nie konsultował się?
Jarosław Kaczyński: Nie konsultował się i będę z nim rozmawiał. Nie ukrywam, że wyrażę swoje wielkie zdziwienie i zapytam o przyczyny takiego stanu rzeczy, bo pan Gadzinowski to nie jest zwykły przedstawiciel SLD; to jest człowiek, którego bym tu nie chciał charakteryzować, bo musiałbym przekroczyć te granice, których nie wolno przekraczać w takich rozmowach.
Jacek Karnowski: Czyli to nie był element porozumienia z SLD w sprawie obalenia tej wersji ustawy przynajmniej.
Jarosław Kaczyński: Nie był to żaden element takiego porozumienia i powtarzam – nie ukrywam zdumienia.
Jacek Karnowski: Panie premierze, politycy Platformy potwierdzili, konkretnie Zbigniew Chlebowski, że w tej kadencji nie będą zajmowali się lustracją, „jest wiele ważniejszych rzeczy, którymi powinien zajmować się Sejm” – tak stwierdził Zbigniew Chlebowski. Czy ten problem lustracji odchodzi niedokończony, taki chaotycznie załatwiony, do historii? To przestaje być ważny polski problem?
Jarosław Kaczyński: Ja mam nadzieję, że nie. My sprawę stawiamy jasno – jeżeli w tej chwili są proponowane zmiany w Konstytucji, na podstawie których ktoś, kto dopuścił się nawet drobnego przestępstwa, ma tracić prawa polityczne na jakiś czas, to wobec tego trzeba jednak uporządkować sytuację moralną w Polsce do końca. No, nie może być tak, żeby agenci byli chronieni, nie może być tak, żeby ubecy czy sędziowie, którzy wydawali skrajnie niesprawiedliwe, a bywa, że bezprawne i zbrodnicze wyroki, dalej sądzili albo pobierali wysokie emerytury. To samo dotyczy ubowców.
Krótko mówiąc, muszą być stworzone podstawy konstytucyjne do pełnego uporządkowania moralnego Rzeczypospolitej Polskiej, bo Polska jest krajem wielkiego nieporządku moralnego – ofiary Służby Bezpieczeństwa, urzędów bezpieczeństwa albo leżą na cmentarzach, albo często żyją w biedzie, a ci, którzy się zbrodni dopuścili, jeśli jeszcze żyją (mówię tu o zbrodniach lat 40. i 50.) pobierają właśnie wysokie emerytury. No, to jest sytuacja skandaliczna i to będzie taki moment próby dla Platformy Obywatelskiej, jaka to jest w istocie partia.
Jacek Karnowski: Czyli to będzie zgoda na...
Jarosław Kaczyński: Zgoda, ale pod jednym warunkiem – że to jest pełne uporządkowanie sytuacji moralnej. Bo to nie może być tak, że w Polsce zbrodniarz ma wysoką emeryturę, która bywa, że jest wysyłana za granicę, jak w wypadku pana Morela, a ktoś, kto dajmy na to wypije dwa piwa i przejedzie się rowerem, trafi na policję i zostanie ukarany (słusznie ukarany) utraci prawa polityczne. No, tak być nie może, to jest po prostu postawienie porządku moralnego na głowie.
Jacek Karnowski: Czyli dekomunizacja w pewnym pakiecie z zakazem kandydowania dla przestępców?
Jarosław Kaczyński: Nie chcę używać tutaj określenia „dekomunizacja”. Chcę mówić po prostu o moralności, o elementarnym porządku moralnym.
Jacek Karnowski: Tygodnik Polityka podnosi sprawę posła PiS Bogusława Kowalskiego oskarżonego o agenturalną przeszłość i stawia tezę, że pańska partia nie reaguje, ponieważ obawia się kosztów politycznych. Te dowody agenturalności według tej publikacji, zresztą także i innych, są dość mocne.
Jarosław Kaczyński: Ta sprawa jest nieustannie przedmiotem postępowania wewnątrzpartyjnego, przy czym to jest tak: poseł Kowalski zdecydowanie zaprzecza, mimo że te dowody rzeczywiście wyglądają bardzo poważnie, my byśmy najchętniej czekali na orzeczenie sądu, ale mamy co do tego orzeczenia, znając dotychczasową praktykę, różne wątpliwości. Ta decyzja jest jeszcze przed nami, na pewno nie ma tutaj żadnych względów typu, że my się czegoś boimy.
Jacek Karnowski: Panie premierze, jak pan ocenia majówkowe orędzie premiera Tuska? 2 maja premier Tusk zabrał głos w telewizji publicznej i także w telewizji TVN. No, to było takie przesłanie ponad bieżącą polityką – mało sporów, mało polemik, nazwa żadnej partii nie padła, nie było też zapowiedzi wielkich reform, no, w takim nastroju weekendowym, majówkowym.
Jarosław Kaczyński: Ja mogę się tylko cieszyć, że premier Tusk, który był w końcu jednym z fundatorów systemu, w którym były głodne dzieci, były takie momenty, że tych głodnych dzieci było bardzo, bardzo dużo, dzisiaj mówi o tym jak o wielkim wyrzucie sumienia i przyrzeka, że dokończy to, co myśmy zrobili, bo on powiedział o poprzednich rządach.
Jacek Karnowski: Wspomniał, tak.
Jarosław Kaczyński: To jeden rząd tak naprawdę zrobił, to znaczy nasz rząd. I jeśli rzeczywiście dotrzyma słowa, to dobrze, to znaczy że się zmienia, zmieniał się w innych sprawach, mam nadzieję, że zmieni się i w tej. Chociaż w moim przekonaniu jakieś słowa skruchy osobistej też tutaj powinny paść, bo powtarzam: to jest jeden z fundatorów tego systemu, to jest człowiek – i to można udowodnić – który mówił, że głód to nie jest przeszkoda dla prowadzenia transformacji. Skądinąd był gotów – przynajmniej tak deklarował – także poświęcić demokrację dla tych drastycznych bardzo i niepotrzebnie drastycznych procesów ekonomicznych z początku lat 90., przy czym głód utrzymywał się przez kolejne kilkanaście lat i dopiero nasz rząd temu zapobiegł. Niemniej prospołeczna, przynajmniej w jakichś momentach, empatyczna można powiedzieć postawa Donalda Tuska, nawet jeżeli tłumaczyć względami politycznymi, jest lepsza od tej sprzed lat, kiedy najwyraźniej żadnej empatii z ludźmi, którzy znaleźli się w tragicznej sytuacji, nie odczuwał.
Jacek Karnowski: Donald Tusk odpowiada osobiście za to, że były w Polsce głodne dzieci?
Jarosław Kaczyński: Panie redaktorze, jeżeli ktoś stał na czele partii, która twardo twierdziła, że transformacja tą brutalną, balcerowiczowską metodą ma być prowadzona z całą konsekwencją i wypowiadał się – nawet jeżeli chodzi o głód – że ludzie nie umierają z głodu, wobec tego to nie jest problem, no to odpowiada. A kto ma za to odpowiadać? Ja mam za to odpowiadać, który bez przerwy się temu przeciwstawiałem? Inni politycy, którzy się temu przeciwstawiali? Nie. Odpowiadają za ta tacy ludzie, jak Balcerowicz, Tusk, Bielecki, Mazowiecki i tak dalej, i tak dalej.
Jacek Karnowski: Bardzo dziękuję. Jarosław Kaczyński, były Premier, Prezes PiS, był gościem Sygnałów Dnia. Dziękuję, panie premierze.
Jarosław Kaczyński: Dziękuję bardzo.
(J.M.)