Feliks Falk pokazuje w "Joannie" tragiczną historię młodej kelnerki, która w czasie okupacji zaopiekowała się żydowską dziewczynką.
Reżyser powiedział, że szukał interesującej historii, którą mógłby wykorzystać w swoim filmie. W końcu znalazł informację o dziewczynce, której mama została aresztowana w czasie ulicznej łapanki. Ona sama ukryła się w tym czasie w kościele. Tam spotkała nieznajomą kobietę, która się nią zaopiekowała. Od opisu tego wydarzenia zaczyna się jego film.
- Potem napisałem oryginalną historię. To był impuls i poszło mi dość łatwo. Zwykle nie pisze się tak łatwo – przyznał.
Autor „Wodzireja” i „Komornika” stwierdził, że fabuła filmu jest skomplikowana. - To dość powikłana historia, ale chyba trzyma w napięciu skoro ludzie nie wychodzą z kina, a potem twierdzą, że się wzruszyli – powiedział.
Falk przyznał, że pisząc scenariusz od razu myślał o Urszuli Grabowskiej, którą teraz możemy oglądać w roli głównej. Przyszła mu do głowy, choć aktorka wcześniej nie miała żadnych wyrazistych ról filmowych, a w telewizji grała mniej ważne postacie.
– Znałem jej potencjał, poza tym wyróżniała się przedwojenną urodą dziewczyny z dobrego domu – powiedział.
„Joanna” została doceniona na ostatnim festiwalu filmowym w Gdyni, gdzie zdobyła aż cztery nagrody m.in. za reżyserię i za scenariusz.
Aby wysłuchać całej audycji wystarczy kliknąć "Kino, które wzrusza" w boksie "Posłuchaj".
Audycji "Fajny film wczoraj widziałem" można słuchać od poniedziałku do czwartku o 10.30.
(miro)