Recenzent z gazety "Libération" podkreśla, że rozumie zmęczenie, jakie w widzach wywołuje pierwsza część przedstawienia, bo choć widać w niej wyraźnie styl reżysera, choć wyczuwa się rytm, panowanie nad scenografią, choć aktorzy są znakomici - machina teatralna Warlikowskiego zdaje się poruszać do przodu - jak pisze "Libération" - tylko siłą inercji, jakby brakowało paliwa, którym powinien być dobry tekst.
W "Końcu" Krzysztof Warlikowski zawarł myśli zaczerpnięte m.in. z trzech tekstów: "Procesu" i "Myśliwego Grakchusa" Franza Kafki. z powieści J.M. Coetzeego "Elizabeth Costello".
Francuski krytyk pisze jednak, że ci, którzy wyszli, powinni żałować, bo druga część przedstawienia, "pełna inteligencji, melancholii i delikatności", jest znacznie lepsza.
- Bohaterowie docierają do sytuacji granicznej, stają przed bramą: prawa, życia, śmierci. Chcą zobaczyć, co jest po drugiej stronie, przejść tam, przedostać się. Stajemy przed tajemnicą. Umiemy wyobrazić ją sobie tylko naszą miarą, chcemy zamknąć ją w dostępnym nam języku, znanych doświadczeniach cielesności. Z tego choćby powodu jesteśmy skazani na klęskę - czytamy na stronie Nowego Teatru.
Na scenie przenosimy się w świat, którego klimat jest bardzo zbliżony do filmów Davida Lyncha. Występują Stanisława Celińska, Magdalena Cielecka, Mateusz Kościukiewicz, Maja Ostaszewska, Magdalena Popławska, Jacek Poniedziałek i Maciej Stuhr.
Trzeba podkreślić, że w zupełnie innym tonie pisze o "Końcu" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego dziennik "Le Monde". Gazeta podkreśla wysoki poziom aktorstwa. Krytyk "Le Monde" pisze o przedstawieniu będącym ciągiem scen następujących po sobie w rytmie filmowego montażu. Zdaniem gazety, Warlikowski "daje życie uczuciom, które dręczą każdego człowieka".
Posłuchaj relacji Polskiego Radia z Paryża, kliknij dźwięk "Krzysztof Warlikowski i Francuzi" po prawej stronie artykułu.
usc