Kultura

Pisarz zakazany?

Ostatnia aktualizacja: 17.09.2008 11:52
Marta Kwaśnicka rozmawia z Grzegorzem Eberhardtem o jego najnowszej książce, „Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu”.

Marta Kwaśnicka rozmawia z Grzegorzem Eberhardtem o jego najnowszej książce, „Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu”.

''

Józef Mackiewicz to jeden z najważniejszych pisarzy polskich XX wieku. Jego talent prozatorski  doceniano niemal jednogłośnie – wśród czytelników był Gombrowicz, Hertz czy Wittlin, Hemar pisał zaś o Mackiewiczu, że „przejmie buławę pierwszego prozaika”. A jednak jest w tej chwili w zasadzie nieobecny w Polsce. Dlaczego tak się dzieje?

Na pytanie niech odpowiedzą osoby, które obwiniam za to odpowiedzialnością. Np. pani Nina Karsov-Szechter i jej, równie konkretnie przeze mnie wskazani, poplecznicy. To właśnie pani Karsov-Szechter nie dopuszcza od wielu lat do tłumaczeń czy ekranizacji jego książek.

Nina Karsov-Szechter nie dopuszcza również do publikacji Mackiewicza w Polsce. Jak wyjaśnia swoją postawę?

Ani myśli wyjaśniać! Na telefony, faxy nigdy mi nie odpowiedziała. Nie zareagowała także na artykuły takich autorów jak Włodzimierz Odojewski, Jacek Trznadel. Artykuły wyrażające, identyczny mojemu, niepokój fatalnym istnieniem twórczości Mackiewicza. Na początku lat 90., uzasadniając treść „Oświadczenia”, jakim obdarzała każdy egzemplarz książki Mackiewicza przeznaczony na sprzedaż w Polsce, sugerowała jakoby Polska dalej jeszcze nie była niepodległa. A było wszystkim wiadome, że autor „Kontry”, nie wyrażał zgody na druk w PRL. Ale równie było wiadome, iż nie miał nic przeciwko drukowi w podziemiu PRL-owskim, a więc w wolnej Polsce. Tak więc ówczesna interpretacja woli Mackiewicza była nie do zaakceptowania. Tak jak niepojęte są powody blokowania przez nią inicjatyw zagranicznych wydawców, pragnących przybliżyć swoim czytelnikom dzieło tego pisarza. Tak czyni wobec zachodnich wydawców ale i tych z Moskwy, Wilna, Lwowa. Jestem pewien, iż te książki zrobiłyby tam więcej aniżeli nasza dyplomacja. Więcej, szybciej i skuteczniej. Główną „zasadą” działania Niny Karsov-Szechter jest zwlekanie z odpowiedzią na czyjąś propozycję. Ona, bodaj, nigdy nie powiedziała „nie”, ona zwleka. Miesiącami, latami... A jak długo można czekać w tego typu biznesie...?

Zablokowane są także studia nad postacią Mackiewicza. Podczas prac nad książką nie udało się Panu dostać do zbiorów Archiwum Emigracji, jakie istniej przy toruńskim Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Dostępu do nich nie uzyskała także córka pisarza, pani Halina Mackiewicz.

Usiłowałem wyjaśnić tę rzecz na drodze administracyjnej. Istnieje ustawa o zbiorach publicznych, która nakazuje ogólną dostępność do tego typu zbiorów. Dotyczy to też bibliotek uniwersyteckich, utrzymywanych przecież przez podatników. W tym przypadku, na prośbę pani Karsov-Szechter, nikt do toruńskich zbiorów pism Mackiewicza nie jest dopuszczany. To jest skandal!

Czy teraz, kilka tygodni po kolejnym wyroku w sprawie praw autorskich, oddalającym roszczenia pani Haliny Mackiewicz, sytuacja ma szansę się zmienić? Co będzie dalej?

W tej sprawie potrzebne są nadzwyczajne działania, na przykład prezydenta, które doprowadziłyby do wytoczenia procesu pani Karsov o odebranie jej praw autorskich. Ona, według mnie, zaniedbuje swoje obowiązki wobec osób, które jej zaufały. Od 23 lat jest wykonawczynią ostatniej woli Barbary Toporskiej, wdowy po Mackiewiczu i mało tego, że lekceważy dorobek Józefa Mackiewicza, to nic nie zrobiła w zakresie propagowania twórczości Toporskiej. A uważam, iż pani Barbara jest bardzo dobrą publicystką, ale także i poetką, czy autorką nie wznawianych od wielu lat powieści. Mam nadzieję, że sprawa Mackiewicza nie skończyła się, i do jej ożywienia przyczyni się moja książka. Nadzieja jest tym większa, że była już precedensowa sprawa Jasienicy, gdzie tzw. litera prawa została dla dobra sprawy naruszona.

Wróćmy jednak do samego pisarza. W kręgach nieprzychylnych Mackiewiczowi nazywano go hitlerowskim kolaborantem. Czy słusznie?

Mackiewicza oskarżają głównie te osoby, które same w życiorysie mają sporo niekorzystnych epizodów, m.in. współpracę z sowietami. Opisałem ich w rozdziale „Łapać złodzieja!”. „Współpraca” Mackiewicza z hitlerowcami polegała na tym, że zamieścił w „Gońcu Codziennym” na samym początku jego istnienia dwa artykuły, bardzo dobre i merytorycznie aktualne także dzisiaj, oraz kilka fragmentów swojej prozy. Proszę pamiętać oceniając tamten czas, że gdy Niemcy wkraczali na Litwę w 1941 roku, to wielu jej mieszkańców, często nawet Żydzi, witali ich z ogromną nadzieją, a czasami i z kwiatami w rękach – tak mieli dość okupacji sowieckiej. Poza tym, nie wiedzieli, czym będzie okupacja hitlerowska.

A wywiad dotyczący Katynia, którego udzielił „Gońcowi” w 1943 roku? Czy zgodę na niego wyraziło AK?

Oczywiście. Często zarzucano Mackiewiczowi wydawanie gazety za okupacji litewskiej, a mało kto wie, że była ona dofinansowywana przez rząd emigracyjny. Pieniądze na ten cel przychodziły z Paryża.

Po wojnie, wśród emigracyjnych elit, Mackiewicz także nie był zbyt popularny. Pojawia się w Pana książce m.in. ciekawy wątek Jana Nowaka Jeziorańskiego. Dlaczego Jeziorański, nazwijmy to delikatnie, „nie przepadał” za Mackiewiczem?

Korespondowałem w tej sprawie z panem Nowakiem, który to najczęściej i najgłośniej nazywał Mackiewicza kolaborantem. Chciałem, aby zdradził mi fakty, na jakich się opiera wysuwając tak poważny zarzut. Okazało się, że są nimi jedynie, wspomniane już przeze mnie wcześniej, artykuły w „Gońcu”. Tymczasem Nowak-Jeziorański sam miał epizod kolaboracji z Niemcami: pracował w administracji niemieckiej, zajmującej się pożydowskim mieniem. Jak stwierdzono przed sądem niemieckim w roku 1975, Nowak, tj. Jeziorański zatrudniony był w tej administracji od roku 1940. Oficjalnie natomiast twierdził on, iż pracował tam dopiero od roku 1941. Brak mu zatem „alibi” na blisko rok pracy w owym urzędzie. Jego straszna i niewytłumaczona wrogość do Mackiewicza wyrażała się na przykład w działaniach mających na celu odcięcie pisarza od wszelkich łam pracy emigracyjnej. Najpewniej to on także stał za intrygami, które uniemożliwiły Barbarze Toporskiej objęcie etatu w „Głosie Ameryki”. A tym skuszeni Mackiewiczowie zjechali do Monachium w roku 1955.

W Pana książce pojawiają się i inne „pierwszoligowe” postaci literatury polskiej: Gombrowicz, Miłosz, Jasienica, Herling... Wszyscy atakowali autora „Kontry”, mając coś na sumieniu – często np. współpracę z jednym z dwóch reżimów. Zastanawiałam się jednak, czy w przypadku Herlinga czy Jasienicy nie jest to jednak „czepialstwo”? Jasienica, przypomnijmy, skrytykował dosyć brzydko „Drogę donikąd”, a Herling polemizował ostro z krytyką samego Mackiewicza.

Herling nie miał nic na sumieniu, co np. pozwoliłoby mi go umieścić w rozdziale „Łapać złodzieja!” W swej książce jedynie delikatnie „podśmiewam” się z pewnego konfliktu, jaki pojawił się między Mackiewiczem i Herlingiem w 1947 roku. Natomiast Jasienica współpracował z PRL, wiemy to, i dlatego bez skrupułów umieściłem go we wspomnianym rozdziale. Herling został opisany w innym.

W bezpośrednio następującym.

Ale jednak innym. Źródła konfliktu próbowałem wyjaśnić w korespondencji z panem Herlingiem, Próbę tę, niestety, przerwała jego śmierć. Jeden list udało się jednak wymienić. Chodziło o antologię noweli polskiej przeznaczonej II wojnie światowej. Wydała ją „Kultura” jeszcze w Rzymie i właśnie pod redakcją Herlinga-Grudzińskiego. Mackiewicz w swej krytyce zwrócił uwagę na dysproporcję z jaką potraktowano w niej naszych dwóch wrogów. Ilościową i jakościową dysproporcję. Moja hipoteza jest taka, że – być może – miała to być wspólna edycja z Jerzym Borejszą (prezesem polskiego „Czytelnika” – przyp. MK.)... I dlatego, z jakichś niezbyt oficjalnych rozmów prowadzonych na linii Rzym-Warszawa, „Kultura” zdecydowała się na taki, a nie inny dobór nowel. A wtedy, w 1947 roku, istniało jeszcze wiele złudzeń, co do dalszego rozwoju sytuacji w kraju. Wtedy nawet jeszcze Andrzej Bobkowski współpracował z polską prasą, chociaż potem kategorycznie odmawiał.

Wrzuca Pan również – za Mackiewiczem - kamyczek do ogródka AK. Zarzuca Pan Armii Krajowej nieprzemyślane szafowanie wyrokami śmierci, nie tylko na Mackiewicza, ale i np. na Dankę Wyleżyńską.

Jeszcze bardziej wątpliwy był wyrok na szefa żandarmerii Warszawy, Aleksandra Reszczyńskiego.  Jeśli chodzi o wyrok na Mackiewicza, to nie wiadomo, czy w ogóle został wydany! Nikt tego wyroku nie widział. Wiemy o nim od Sergiusza Piaseckiego, który miał być jego wykonawcą, a jednocześnie był jedną z osób najbardziej temu wyrokowi przeciwnych. Także, pomimo starannej kwerendy, nie potrafiłem ustalić, kiedy ten wyrok miał być wydany. Wielu twierdzi, iż był wydrukowany w podziemnej wileńskiej „Niepodległości”... Przejrzałem archiwa i tekstu takiego nie znalazłem.

Mackiewicz przeprowadził dosyć ostrą krytykę Kościoła i kardynała Wyszyńskiego. W swojej książce mocno Pan krytykuje II Sobór Watykański. Sam Sobór był jednak przecież stosunkowo konserwatywny, zmiany pojawiły się po nim.

Mackiewicz, po drugiej wojnie światowej stał się bardzo pilnym obserwatorem zmian zachodzących w Kościele. Zaniepokojonym obserwatorem. II Sobór stał się dla niego momentem przełomowym w dziejach Kościoła, i to momentem bardzo złym, o katastrofalnych skutkach w przyszłości. Jakby nie oceniać, dla mnie jest pewne, iż Mackiewicz miał prawo nawet i do przesady. A to, co pisał o kardynale Wyszyńskim, było ostre i tworzone „na gorąco”. Podczas Soboru Watykańskiego kardynał Wyszyński należał do przeciwników zmian i SB wymyśliło całą akcję mającą go skompromitować. Dla mnie z kolei, osłabienie Kościoła rozpoczęte tak widzialnie po II Soborze, przejawia się dziś w takim a nie innym przebiegu lustracji w jej szeregach. Wystarczy sięgnąć po książkę ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.

Pana książka, „Pisarz dla dorosłych”, jest bardzo osobista. Opowiada nie tylko o Józefie Mackiewiczu, ale także o Pana życiu – przed i po spotkaniu z książkami autora „Kontry”.

Taka formuła wydała mi się najbardziej nośna. Książki popularno-naukowe są ciężkie w odbiorze, chciałem pomóc ewentualnemu czytelnikowi. Dobrym pomysłem wydawcy było umieszczenie mojego adresu e-mail na okładce książki. Dzięki temu odezwało się do mnie już wielu ludzi z całego świata. Znali Mackiewiczów, dziś podają mi dodatkowe informacje, niektóre rewelacyjne. O ile dojdzie do drugiego wydania „Pisarza dla dorosłych” będzie to niewątpliwie wydanie „uzup. i popr.” Oczywiście wcześniej dokonam ich weryfikacji. Dobrze byłoby gdyby możliwym stał się dostęp do zbiorów biblioteki toruńskiej. Blokowanie dostępu często naraża badaczy na błędne interpretacje.

Za Hemarem nazywa Pan Mackiewicza pisarzem dla dorosłych. Dlaczego właśnie dla dorosłych, a nie na przykład: dla młodzieży? W kanonie lektur szkolnych przydałaby się chociaż jedna książka Mackiewicza...

Bo dla młodzieży, jak Hemar sformułował przy tej samej okazji, jest Żeromski! A na serio mówiąc, Mackiewicza uważam za najlepszego polskiego prozaika, publicystę XX wieku. By wielkość tę pojąć niewątpliwie trzeba być osobnikiem dorosłym, mieć za sobą – i w sobie – wiele doświadczeń, wiele też lektur. A więc i tych poznanych już w szkole, w wieku młodzieńczym. Jego twórczość powieściowa opisuje pół wieku polskiej historii. Od końca XIX wieku po rok 1945. Miałbym poważne trudności gdybym miał wskazać konkretną książkę, jaka powinna się znaleźć w kanonie. Wszystkie są dobre i co ważniejsze, ciągle aktualne.

 

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Józef Mackiewicz - ciągle zbyt mało obecny

Ostatnia aktualizacja: 08.11.2008 08:44
Za kilka dni, 11 listopada, w dniu Święta Niepodległości zostanie ogłoszony kolejny, siódmy, laureat nagrody im. Józefa Mackiewicza. Po raz pierwszy przyznano ją w roku 2002 dla uczczenia setnej rocznicy urodzin pisarza. Niewątpliwym podstawowym powodem powołania tej Nagrody był niepokój, z jakim sympatycy autora „Nie trzeba głośno mówić” obserwowali rozwój tzw. sprawy Mackiewicza, a dokładniej – konsekwentne dążenie do usunięcia jego twórczości z oficjalnego obiegu intelektualnego. Sprowokowani
rozwiń zwiń
Czytaj także

Od faktów do fikcji: Józef Mackiewicz - w 25. rocznicę śmierci

Ostatnia aktualizacja: 15.02.2010 11:59
15 lutego 2010, godz. 21:30
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Tyrmand miał lancet chirurga"

Ostatnia aktualizacja: 19.03.2010 16:32
Po Leopoldzie Tyrmandzie pozostały nie tylko książki. Pozostawił po sobie styl życia, który do dziś znajduje naśladowców.
rozwiń zwiń