Dlaczego klasycy
W opinii Juliana Kornhausera (Uśmiech Sfinksa. O poezji Zbigniewa Herberta, 2001) przyczyną „letniego” zainteresowania wierszami z tomu Napis (1969) mogła być ich tematyka. Ściślej mówiąc, chodzi o brak „kanonicznych” tekstów, jak i odejście od problematyki stricte wojennej oraz dywagacji o roli artysty we współczesnym świecie. Zamiast tego – według Kornhausera – w tomie Napis można znaleźć rozważania o tradycji śródziemnomorskiej, refleksje o „braku węzła między kulturą antyczną a czasem teraźniejszym”. Pójdźmy zatem tym tropem. Co zobaczymy? Co przeżyjemy?
„Nie trzeba być wielkim znawcą literatury współczesnej” – pisze Zbigniew Herbert we Wstępie do swojej antologii Wiersze wybrane – „aby zauważyć jej cechę charakterystyczną – wybuch rozpaczy i niewiary.” Nihilizm stał się signum temporis współczesnej kultury. A Herbert próbuje się przed nim bronić. W jaki sposób? Podczas rozmowy z ks. Januszem Pasierbem (rozmowa z 1973 roku, „Zeszyty Literackie”, 2002) mówi, że o jego pisaniu świadczą nie motywy religijne, ale tablica wartości. Owa tablica różni go od następnego pokolenia poetów. Ona właśnie jest jego obroną przed nihilizmem. Przeciw niemu explicite pisze słynną lekcję antyku Dlaczego klasycy, gdzie padają słowa: jeśli tematem sztuki / będzie dzbanek rozbity / mała rozbita dusza / z wielkim żalem nad sobą / to co po nas zostanie.
Kultura to nie tyle dziedzictwo, co zdobywanie, docieranie do początków cywilizacji, powie Herbert. Zajmuje go kwestia czasu – sprawa przeszłości (i pamięci o niej) oraz tego, co dopiero będzie (i co właściwie będzie). Poeta przyznaje: płynę pod prąd a oni ze mną (Prolog). Oni – to Ci z przeszłości. Czy można, ot tak, o nich zapomnieć? Nie. Czy wystarczy wyrzucić pamiątki i spalić wspomnienia? Nie. Ktoś musi przyjąć ranę, która jest świeża / jakby dzisiejsza / bezwstydnie duża. Bez rytuału, bez pożegnania nie sposób wstąpić w nowy życia strumień.
Po prostu ścieżka
Można skierować uwagę na oznaki pesymizmu w twórczości Herberta, ale poeta z razu upomni: „To, co z pozoru wydaje się pesymistyczne, jest stłumionym wołaniem o dobro, o pomnożenie dobra, o otwarcie sumień” (Wstęp, Wiersze Wybrane, 2004). Według Herberta, w życiu każdego z nas zaistnieją pytania z katalogu tych zasadniczych, pytania o to, czym jest dobro, czym jest prawda. Czy nie o tym próbuje powiedzieć w wierszu Ścieżka? O konieczności wyboru, ciągłych wahaniach, trudnej drodze (do) człowieczeństwa?
Każdy – z samego faktu istnienia – musi zatem sięgnąć do etyki i kodeksów moralnych. Budowanie tablic wartości i ustalanie ich hierarchii jest tym, do czego ostatecznie sprowadza się życie, a wraz z nim kultura. Aby przywołać ludzki „dramat myśli”, Herbert zaprasza filozofię do świata poezji. Wciąż na nowo stawiane i nękające umysł pytanie „co po nas zostanie?” nie daje spokoju: co będzie / kiedy ręce / odpadną od wierszy.
Obok filozofii Herbert godnie przyjmuje historię, by – znowu – poszukiwać istoty bytu. Sam przyznaje, że dzięki historii chce konfrontować własne przeżycia z doświadczeniami innych, szukać i dzielić się współczuciem. Wszystko zatem toczy się wokół humanizmu, wokół współodczuwania. Nawet bogów z Olimpu „obdarza” człowieczym losem:
Prawdziwi bogowie tylko na krótko i niechętnie wchodzi w skórę kamieni. (...) Uciekali ze spalonych miast, uczepieni fali żeglowali na odległe wyspy. W żebraczych łachmanach przekraczali granice czasów i cywilizacji. / Tropieni i tropiący, spoceni, krzykliwi, w nieustannym pościgu za uciekającą ludzkością (Ozdobne a prawdziwe).
Księdzu Pasierbowi poeta wyznaje: „Ludziom trzeba mówić, że są lepsi niż są.” I Herbert to mówi, co jakiś czas powtarza: trzeba śnić cierpliwie / w nadziei że treść się dopełni / że brakujące słowa / wejdą w kalekie zdania / i pewność na którą czekamy / zarzuci kotwicę (Zasypiamy na słowach...) Czy nie tak właśnie ujawnia się nadzieja?
kogoś uratować
Z wierszy Herberta wypływa wniosek, że na każdym z nas spoczywa ciężar odpowiedzialności, w tym również za drugiego człowieka. Na pytanie ks. Pasierba: za kogo się uważa, poeta odpowiada: „Za człowieka, który nie mając możliwości np. leczenia (...) chce działać, komuś pomóc.” I dalej: „Pisanie wierszy jest nic nie warte, ono jest po to, żeby kogoś uratować, zbawić w jakimś sensie.”
Także kwestia zbawienia czy, w szerszej perspektywie, kwestia eschatologii pobrzmiewa smutnym tonem w wierszach z Napisu. Temat „skandalu ukrzyżowania” Herbert podejmuje jednocześnie z dystansem i wzruszeniem. Zajmuje go osamotnienie – zarówno ukrzyżowanego, jak i tych, co za śmierć Jego zostali uznani winnymi. W Na marginesie procesu próbuje obudzić powszechny rozsądek mówiąc: Sanhedryn nie sądził w nocy / czerń potrzebna wyobraźni / jaskrawo nie zgadza się ze zwyczajem / jest rzeczą nieprawdopodobną / aby gwałcono święto Paschy / z powodu mało groźnego Galilejczyka. Kilka lat później poeta wróci myślami do tematyki pasyjnej. „Chciałem napisać, że Żydzi nie byli winni. Niech ta krew nie spada na ich głowy...” („ZL”, 2002)
żeby choć księżyc
U Herberta solidarność z Cierpiącym(i) łączy się z ogólną potrzebą dialogu. Dialogu prowadzonego z innymi ludźmi, ale również z rzeczywistością, a często i materią. Nie ma znaczenia, że naprawdę między przyrodą a losem ludzkim / nie ma istotnego związku (Góra naprzeciw pałacu), bowiem „Sferą działalności poety (...) jest (...) uparty dialog człowieka z otaczającą go rzeczywistością konkretną, z tym stołkiem, z tym bliźnim, z tą porą dnia, kultywowanie zanikającej umiejętności kontemplacji” (Wstęp, Wiersze Wybrane).
Opis rzeczywistości konkretnej poeta przedstawia w Sprawozdaniu z raju. Tu życie w sferze materii przenika do cna rzeczywistość psychiczną (metafizyczną). Dualizm, sztywny podział na to, co ziemskie i boskie przestaje mieć znaczenie. Na początku miało być inaczej - / świetliste kręgi chóry i stopnie abstrakcji / ale nie udało się oddzielić dokładnie / ciała od duszy...
To przenikanie różnych światów: ziemskiego i pozaziemskiego, przeszłego i teraźniejszego, ludzkiego i boskiego, świata natury i kultury itd. wydaje się czymś charakterystycznym dla twórczości Herberta. To przenikanie świadczy o poszukiwaniu harmonii, świadczy też o wciąż mocno wyczuwalnym pulsie. Mówiąc wprost: oznacza życie. „Szarpanie” się z życiem zaś świadczyć może o niezgodzie na wszelką formę zła, w tym – również na niepamięć i zapomnienie. A Herbert nie chce zapomnieć o świecie, który przeminął, o religii, tradycji, historii, czyli o tzw. węzłach z przeszłością. W rozmowie z ks. Pasierbem (Zeszyty Literackie, 2002) mówi wprost, że widział śmierć kultury. Widział, jak płonie biblioteka. Dlatego na wiersze Diabeł pospolity, Księża i chłopi czy Wąwóz Małachowskiego można spojrzeć jak na świadectwo pamięci o tym, co bez zastanowienia skazujemy na czas przeszły i pojmujemy w kategorii „jakiegoś” folkloru.
co po nas zostanie
Jak nie ulec rozpaczy, kiedy pierwotnym doświadczeniem człowieka jest umieranie, śmierć? Na tak postawione pytanie ks. Pasierba poeta odpowiada, że warunkuje nas struktura rodziny i religii.
Wrażliwym na religię „uczyniła” go babcia. Tego, jak można żyć – uczył ojciec. Włąsnie pamięci ojca poświęcił Herbert tomik Napis. A zatem znowu pamięć. Za nią zaś zawsze kryje się jakaś nadzieja, nawet jeśli Wydaje się, że nie ma żadnej nadziei. / To, co walczy o światło, jest śmiertelnie kruche (Świt).
Jerzy Gizella w „Przeglądzie Polskim On-line” zwraca uwagę, że Napis ukazał się niedługo po wydarzeniach marcowych i być może właśnie za sprawą sytuacji politycznej nie został doceniony przez ówczesną krytykę tak, jak na to zasługiwał. Być może teraz przyszedł właściwy czas?
Aneta Ostaszewska
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Imiona Herberta (o "Strunie światła")
Dochodzenie do głosu (o tomie "Hermes, pies i gwiazda")
Lekcja pokory (o tomie "Studium przedmiotu")
Labirynt nad morzem