Taka konwencja, taki moment
Więc tak jest
Zaufaliśmy obyczajom i nawykom
Już nie pytamy
Czy w tym wszystkim jakiś sens
J. Kofta, Song o ciszy
Jak składać biznesowe życzenia, gdy wzruszenie nie łapie za gardło i łezka nie kręci się w oku? Jak życzyć dobrze szefowi i współpracownikom, gdy słowa z trudem przychodzą, bo… nie mamy na nie ochoty?
Pamiętam, jak swojsko brzmiał tekst życzeń widniejących w jednej z rodzimych gazet, a zawierający elementy stosowne do pory roku (polityczny bez mała spór na temat wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy zostawmy tym, którzy nie cenią spokoju świąt).
Szło mniej więcej tak:
Tradycyjnej polskiej święconki
smakowitej polskiej kiełbasy
wypiekanego w piecu chleba
rodzinnego wielkanocnego śniadania
wykwintnych żurów
bab piaskowych
przepysznych mazurków
pękających bazi
wiosennego świętowania
Czy są to biznesowe życzenia na miarę nowoczesnego menedżera? Zaścianek z tego winszowania aż pachnie, aż do Chicago! I jak miło…
Częstujmy się – „wigilie w nowoczesnej firmie”
– Istnieje zwyczaj organizowania wigilii połączonej ze służbowym bankietem dla współpracowników. Z tej okazji odbywa się tradycyjne podsumowanie roku, wręczanie upominków, kreślenie wizji działań na najbliższe lata, ukazywanie perspektyw rozwoju. Podczas takich spotkań na boku serwuje się niewybredne żarty, plotki. A jednak w pewnym momencie pojawia się uświęcony tradycją opłatek, którym wszyscy dzielą się wstydliwie, w pośpiechu. Nie wypada urwać się z imprezy. Nie wiem, czy ktoś mi szczerze życzy czegoś dobrego, od pewnych osób po roku współpracy spodziewam się raczej przeprosin niż grzecznego uśmiechu. Coraz częściej miewam wątpliwości, czy takie „państwowe” wigilie są w dobrym tonie. Gdy w kuluarach naszej firmy pojawił się służbowy szampan z przydziału, krążył wśród przełamujących się opłatkiem jak biznesowy gadżet. Coś tu nie pasuje.
Czy Ty też masz kłopot z wigilią na pokaz?
Łatwo zepsuć w firmie przedświąteczną atmosferę, kreując banalny rytuał. Żenujący stereotyp, każe pamiętać o tym, by na biurku koleżanki lub szefa działu znalazł się kolejny marketowy hit do kolekcji lukrowanych mikołajów.
Ale pracownicy i nowocześni menedżerowie chcą przeżywać święta w firmie jako moment integrujący środowisko. Czy przestrzegałby przed tym duszpasterz ludzi biznesu – ksiądz Jacek Stryczek, wystawiający znakomity i cudownie obciachowy performance pod Galerią Krakowską?
W zespole osób życzliwych, obdarzonych umiejętnością kooperacji „święta firmowe” mogą się udać. Świąteczny język w firmie, język życzeń i gratulacji, jubileuszy i nagradzania może być pozbawiony komercyjnego podtekstu.
Tabloidyzacja życia i reklama świąt przyczyniają się jednak stopniowo do tego, że w niejednej firmie spotkania świąteczne stają się zmorą dnia pracy. Christmas Party (o absurdzie stosowania takiej nazwy na określenie imprezy firmowej w polskim języku współczesnym piszą M. Chyliński i S. Russ-Mohl w książce Dziennikarstwo, Warszawa 2007, s. 96) i Happy Easter stają się męczącą koniecznością uczestnictwa w zbiorowym udawaniu radości. Głębsze doświadczenie duchowe może być nieczytelne z powodu nonszalancji językowej i komercyjnego rytuału.
W kulturze anglosaskiej prawdopodobnie nie istnieje taki problem. God bless you – funkcjonuje w każdej sytuacji jako idiom politycznej poprawności, jako prezydencki, zapewne także biznesowy zwrot.
Odesłanie do ważkich sensów i etycznej rangi wzmacnia wizerunek, podnosi morale, wskazuje wyższy porządek, ustala hierarchię spraw i problemów. Nikt się temu nie dziwi. Polak aspirujący do kultury biznesu zachodniego będzie pod tym względem pozbawiony kompleksów.
Nadużywanie retoryki i zwyczaju religijnego w kontekście politycznym i ekonomicznym wskazuje, jak bardzo język narażony jest na wszelkiego typu manipulacje symbolem wyznaniowym.
Stereotyp mowy pochwalnej, życzeń, świętowania rocznic dobrze funkcjonuje jako element oficjalnej językowej strategii. Celebrowanie firmowych świąt służy więc czasem zachowywaniu pozorów głębi.
Aby w firmie stworzyć język uniwersalny, łączący ludzi, potrzebna jest dyplomacja, takt. Język życzeń jest kulturą dialogu. Sposób hołdowania świątecznej tradycji w firmie jest tego przykładem, może uwzględniać potrzeby i oczekiwania osób o rozmaitej orientacji (różnorodność wyznań), toteż wszelkiego rodzaju jednostronność może być postrzegana jako wada stylu.
Wśród śnieżnobiałej nocy cudu niech się spełniają życzenia
W sytuacji, gdy nadawca życzeń zwraca się do adresatów, dla których aspekt duchowy jest ważny, odesłanie do symboliki wyznaniowej będzie właściwe. Nie należy dyskredytować języka oraz obyczaju zarezerwowanego dla ważnych i głębokich uczuć oraz prawd wyrażających to, kim jesteśmy. W uroczystych momentach lepiej nie prowokować emocji. Firma jest nie tylko miejscem pracy, lecz, jak się codziennie przekonujemy, miejscem spotkania różnych kultur, tradycji i religii, toteż z należytym szacunkiem usiłujmy odnosić się do tego, co jest dla ludzi elementarnym wyrazem ich tożsamości.
Istnieją święta biznesowe, czy istnieje tak zwany katolicki menedżer?
Otóż, jeden z moich znajomych – menedżer – miał i ma nadal duchowy problem z życzeniami, które firma rozsyła jako szablon. Na to, co zawierają teksty życzeń, zwróci uwagę zapewne niewielu kontrahentów i klientów, bo biznesowa kartka funkcjonuje przeważnie jako dowód pamięci o współpracownikach i partnerach w biznesie, a nie przesłanie duchowe, a jednak… W słowach, pod którymi się podpisał ów człowiek firmy i sumienia, kryje się subtelna gra znaczeń! Aby magia nadchodzących świąt zmieniła barwy codzienności…
– Ależ to nic złego!
Niestety. Dla katolickiego menedżera to nie jest nic, to są święta Boga, nie magii. I zaczynamy się spierać. To też dowód na to, jak bardzo odeszliśmy od dobrych i mądrych życzeń, od zaufania do języka. Bo język nas zdradza.
Zwykle bijemy pianę życzeń, wypowiadamy tradycyjne formuły „zdrowych i spokojnych świąt”, dodając odpowiednio „rodzinnej atmosfery”, stosownie do pory roku posługujemy się motywem „bogatego zajączka”, „mokrego śmigusa-dyngusa”, przypominamy o „wiosennej radości”, „szczęśliwego Nowego Roku i szampańskiej zabawy sylwestrowej”, „prezentów pod choinką”, w zależności od regionu i obyczaju „szczodrego” Mikołaja lub Gwiazdora.
Życzenia świąteczne mają na ogół charakter podniosły i serdeczny. Zwracamy uwagę, aby były niebanalne, schematy rażą. Trudno pisać dobre życzenia.
Jak życzy Prezes lub Przewodniczący? Na ogół powściągliwie. Nie wypada mówić o pasterzach, aniołach i królach…
Życzymy Państwu pogodnych świąt:
Pełnych miłości, szczęścia i zdrowia
Spotkań w gronie rodzinnym i obfitości stołu.
Niech ten uroczysty czas przyniesie wszystkim chwile wytchnienia i duchowej odnowy
Obfitość stołu wigilijnego lub wielkanocnego to clou świątecznego programu życzeń. Albo decydujemy się na bezpiecznie powtarzany i nudny szablon językowy, albo wychodzi kuriozum oryginalności, która nie wszystkim się podoba. Patos z serdecznością powinny być perfekcyjnie dobrane, a że łatwo się pogubić w proporcjach (nie każdy jest poetą), najlepiej przyjąć to, co uniwersalne i powszechnie zalecane w prywatnej korespondencji okolicznościowej:
• stosowne są krótsze zdania
• staranność
• szczerość
Czego unikać?
• górnolotnego stylu
• oklepanych powiedzeń .
Nie trzeba epatować retoryką czy symboliką religijną, która mogłaby się okazać zaledwie ornamentem, gdyż język religijny ma wielką wartość, gdy jest używany mądrze.
A zatem? Idą święta! Kapelusze z głów.
Aneta M. Krawczyk