Starowieyski był laureatem licznych konkursów w kraju i za granicą. Jego prace wystawiane były w Polsce, Austrii, Belgii, Francji, Holandii, Kanadzie, USA, Włoszech. Najważniejsze nagrody, jakie otrzymał, to między innymi Grand Prix na Biennale Sztuki Współczesnej w Sao Paulo w 1973 roku, Grand Prix za plakat filmowy na festiwalu w Cannes w 1974 roku czy Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu w Paryżu rok później.
Artysta wywodził się z rodziny szlacheckiej, ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, a następnie w Warszawie. Jego nauczycielami byli Wojciech Weiss i Michał Bylina. Zasłynął w latach 60. plakatami do spektakli teatralnych i filmowych kreacji.
Artysta był bohaterem filmu dokumentalnego Andrzeja Papuzińskiego „Bykowi chwała” z 1971 roku. Był to pierwszy polski film o pasjach artysty i ich realizacji. Występował również w obrazach Andrzeja Wajdy (Danoton) i Krzysztofa Zanussiego (Struktura kryształu). Był artystą wszechstronnym.
"Bykowi chwała"
Przede wszystkim jednak rysował, mówił: "Odkąd pamiętam, zawsze moim językiem był rysunek. Najlepiej wyraża moje myśli." Barok i surrealistyczne wizje, ostra precyzyjna kreska, kaligrafia i anatomia -te elementy bez problemu odnajdziemy w jego pracach. Był mistrzem rysunku. Kobiety o rubensowskich kształtach są cecha rozpoznawczą jego prac. W jego obrazach realny świat łaczy się z fantazyjnymi wizjami, makabreską i humorem.
Był twórcą Teatru Rysowania – spektakli trwających kilka dni, rozgrywanych na określonych zasadach, składały się na nie: wykreślenie centralnego punktu, praca z modelkami, rozmowy z publicznością. Przy spektaklu artysta pracował na trzech olbrzymich płótnach (3 x 6 m). Takich spektakli zrealizowała ponad 20, w różnych miejscach świata. Za najbardziej udane uważał Teatry w Wenecji i Paryżu, w Spoleto, Sewilli i Chicago. Przygotował inscenizacje teatralne między innymi do "Ubu króla" dla Teatru Wielkiego w Łodzi.
Franciszek Starowieyski był też gawędziarzem, mówią wszyscy, którzy mieli okazję go poznać, a przyznaje się do tego niemało osób. Opowiadał tak, jak malował - barwnie precyzyjnie, oplatając wszystko w barokowe formy. Niestety już więcej nie opowie.
(pm)