Niedawno w mediach pojawiła się zaskakująca informacja, że sprawnie funkcjonujący Teatr Ochoty w pierwszych miesiącach 2009 r. ma zostać zlikwidowany. Najbardziej zaskakujący jest fakt, że dyrektor i zespół aktorski związany ze sceną przy Reja o wszystkim dowiedzieli się z mediów.
Z Tomaszem Mędrzakiem, dyrektorem Teatru Ochoty rozmawiała Magdalena Zaliwska
Jak to możliwe, że dyrektor dowiaduje się z mediów, że jego teatr prawdopodobnie przestanie istnieć?
Dopóki sam tego nie doświadczyłem, myślałem, że takie sytuacje nie mogą mieć miejsca. Teraz wiem, że może się to stać. Nie wiem dlaczego taka informacja dotarła do mnie za pośrednictwem mediów. Nie wiem też, czyja to była decyzja. Dla mnie to był szok, dlatego do tej chwili myślę, że zaszła tu jakaś ogromna pomyłka. W głowie mi się nie mieści, jak można było podjąć tego typu decyzję, żeby w połowie sezonu rozwalić teatr, który znakomicie funkcjonuje. Mamy stałą publiczność, widzowie chcą do nas przychodzić. To nie mogło się stać.
Ale pierwsze Decyzje Biura Kultury już zapadły. Teatr ma przestać istnieć na początku 2009 r. i ma zostać przekształcony w bliżej nieokreślony twór, zarządzany przez stowarzyszenie lub fundację.
Już dawno znalazłem informację w internecie, że budynek miałby być rozbudowany, przekształcony w galerię. Ma tu też być jakiś punkt gastronomiczny. Z tych planów wynika, że taki teatr jak nasz, nie będzie mógł istnieć. Jestem złą stroną w tej sprawie, bo mi zależy na kontynuowaniu sceny repertuarowej, a myślę, że w obecnych planach, na taką scenę nie ma miejsca.
Poczynił już Pan jakieś kroki, by wyjaśnić całą sytuację?
Czekam na rozmowę z Panią Prezydent Miasta Hanną Gronkiewicz- Waltz. Wydaje mi się, że Pani Prezydent została wprowadzona w błąd.
31 grudnia wygasa Pana kontrakt z Teatrem Ochoty i to podobno Prezydent Warszawy zdecydowała, że na zarządcę Teatru Ochoty zostanie ogłoszony konkurs.
To znaczy, że tak będzie. Wierzę jednak w sprawiedliwość.
Może Pan odejść jako dyrektor spełniony. Najlepszym potwierdzeniem są liczne protesty widzów i ludzi ze świata kultury, którzy protestują przeciw likwidacji Teatru Ochoty?
Rzeczywiście, czuję się spełnionym dyrektorem, bo lista protestów, które otrzymuję od widzów i ludzi kultury potwierdza, że dobrze wykonywaliśmy swoją pracę. Odchodzić z takim wsparciem, to jest frajda. Dlatego teraz jestem spokojny.
Będzie walczył Pan do końca?
Wiem jedno. Będę walczył o prawdę.
A co jeśli się nie uda ocalić tej sceny?
Żal mi lat naszej ciężkiej pracy. Tego, co przez ten cały czas udało się nam osiągnąć. Ale z drugiej strony myślę sobie: Pan Bóg zamyka jedne drzwi, a otwiera drugie.