- Mówiłem przed imprezą, że jak będą cztery miejsca na podium, to zawody uznam za bardzo udane. Występ był zatem znakomity. Co najważniejsze - nie tylko pewniacy zdobyli medale. Nikt nie zawiódł. Tylko Kamila Lićwinko nie wykorzystała swojej szansy. Była bardzo blisko i ze świetnym wynikiem zajęła czwartą lokatę - powiedział.
Pekin 2015
Skucha uważa, że duży wpływ na występ Polaków miała odpowiednio przeprowadzona aklimatyzacja. 33-osobowa grupa przed rozpoczęciem mistrzostw tydzień spędziła w Japonii. Wszyscy (oprócz chodziarki Agnieszki Dygacz) przyjechali do Pekinu znacznie wcześniej.
- Trzeba też zwrócić uwagę na kontakty lekkoatletów z psychologiem Janem Blecharzem. To jeden z najlepszych specjalistów w Polsce. Namawiałem go już wcześniej na współpracę, ale wówczas miał inne zajęcia. Nikt nie był także zmuszany do tego, by korzystać z jego usług. Okazało się, że jego gabinet był cały czas zapełniony - wspomniał Skucha.
Za rok igrzyska w Rio de Janeiro. Prezes związku ostrzega, by nie mówić o ośmiu medalach lekkoatletów w obliczu tej imprezy.
Zmiana warty w polskiej kadrze
- Każdy z medalistów mistrzostw świata jest w stanie zmierzać do olimpijskiego podium i miejmy nadzieję, że dojdą także inni. Jeśli kandydatów będzie ponad 10, wydaje mi się, że rzeczywiście będziemy mogli walczyć o więcej niż pięć krążków. Poczekajmy jednak - zaapelował.
Mistrzostwa w Pekinie pokazały także, że w polskiej lekkoatletyce szykuje się zmiana warty. - To bardzo istotne. Mieliśmy w składzie młodych zawodników, np. 18-letniego kulomiota Konrada Bukowieckiego, 19-letnią oszczepniczkę Marię Andrejczyk, czy biegaczkę Sofię Ennaoui. I właśnie ona wypadła najlepiej. To osoby, które napierają na starszych. Bardzo dobrze, bo wiadomo, że część zakończy kariery po Rio i nie będziemy mieli pustki w reprezentacji - zwrócił uwagę prezes PZLA.
Najbardziej świat uciekł polskim 400-metrowcom. - Świadczą o tym przede wszystkim wyniki indywidualne. Nasi zawodnicy nie potrafią złamać 46 sekund. Rozmawiałem już z trenerem Józefem Lisowskim. Wnioski są konieczne - przyznał Skucha.
Polacy z Pekinu wrócą z ośmioma medalami. Pod względem liczby miejsc na podium, wyrównali rekord z Berlina (2009). W stolicy Niemiec były one jednak mniej cenne. Tym razem udało się wywalczyć trzy złote: w rzucie młotem Anita Włodarczyk (Skra Warszawa) i Paweł Fajdek (Agros Zamość) oraz w dysku Piotr Małachowski (WKS Śląsk Wrocław); jeden srebrny - w biegu na 800 m Adam Kszczot (RKS Łódź) oraz trzy brązowe: tyczkarze Paweł Wojciechowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL) i Piotr Lisek (OSOT Szczecin) oraz w rzucie dyskiem Robert Urbanek (MKS Aleksandrów Łódzki).
bor