BRAMKARZ:
Hugo Lloris - Francuz pierwszy raz uratował swój zespół już na samym początku turnieju, w meczu z Rumunią, kiedy zatrzymał strzał Stancu z kilku metrów. W kolejnych meczach także nie zabrakło interwencji klasy światowej.
Początkowo najwyższe notowania miał Manuel Neuer, ale o tym, że na ostatniej prostej wyprzedził go golkiper Tottenhamu, zadecydowało półfinałowe starcie, w którym obaj stanęli naprzeciwko siebie. Zawodnik gospodarzy rozegrał kapitalne spotkanie, kilka razy popisując się najwyższej klasy paradami. Wyszedł zwycięsko zarówno z konfrontacji z najlepszym bramkarzem świata, jak i z jego kolegami z pola.
W cały turnieju puścił 5 goli, ale przy żadnym z nich nie miał wiele do powiedzenia. Bronił wszystko, co mógł bronić, grał pewnie, nie popełniał większych błędów i dawał zespołowi coś ekstra. Bramkarz w ostatnich latach niedoceniany, pozostający w cieniu bardziej popularnych zawodników. Tym turniejem udowodnił jednak, że jest w ścisłej czołówce na swojej pozycji.
OBROŃCY:
Jerome Boateng - kapitalny turniej obrońcy Bayernu Monachium, niestety zakończony kontuzją, która zmusiła go do zejścia z boiska w półfinale z Francją. Różnicę było widać właściwie od razu, bo o ile brak jego lub Matsa Hummelsa nie jest aż tak odczuwalny, to absencja tej pary jest dla Niemców dramatem.
Jedyny moment, który może zburzyć obraz jego wielkiej gry, nastąpił w meczu z Włochami, kiedy w nieodpowiedzialny sposób sprokurował rzut karny dla rywali. Więcej przypadków "zaćmienia" jednak nie było. Skupiał się nie tylko na obronie, uczestniczył w rozegraniu, a jego długie podania robiły prawdziwą furorę, skutecznie mieszając szyki przeciwnikom. Precyzja tych zagrań jest porażająca, nieosiągalna nawet dla dużej części pomocników i piłkarzy odpowiedzialnych za kreowanie akcji:
Pokazał także, że potrafi być groźny pod bramką rywali, zdobył gola w meczu ze Słowacją mocnym uderzeniem zza pola karnego. Jeśli chodzi o obrońców grających piłką, w tym momencie po prostu nie ma nikogo lepszego od niego. Takiego stopera chciałby mieć każdy zespół, wydaje się, że obecnie to on wyznacza drogę środkowym obrońcom. Niesamowicie wysoko ustawił poprzeczkę rywalom.
Jonas Hector - z tym zawodnikiem wiązało się wiele znaków zapytania, jednak Joachim Loew najwyraźniej wiedział, co robi, zabierając go na pierwszy wielki turniej w karierze. 26-latek z FC Koeln "umknął" niemieckiemu systemowi szkolenia, prawdziwą karierę rozpoczął dość późno, jeszcze kilka lat temu występował zaledwie w 5. lidze. We Francji nie było tego zupełnie widać.
Był bardzo aktywny, podłączał się do akcji ofensywnych, potrafił stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Dynamiczny, szybki, nieustępliwy - tak można by go scharakteryzować w telegraficznym skrócie.
Oczywiście, można mu zarzucić brak precyzji przy niektórych dośrodkowaniach, widać też, że jego technika pozostawia trochę do życzenia, jednak mimo wszystko jego gra na tym turnieju to bardzo duży sukces.
Giorgio Chiellini - lata mijają, zmieniają się wykonawcy, trenerzy, ale reprezentacja Włoch praktycznie zawsze może pochwalić się rewelacyjną defensywą jak znakiem firmowym. Antonio Conte miał niesamowity komfort, ponieważ w kluczowym obszarze boiska mógł wystawić trójkę zawodników którzy nie potrzebowali zgrania, bo na co dzień występują w barwach Juventusu.
Chiellini prezentował świetną dyspozycję we wszystkich meczach, w których zagrał, wyłączał z gry kolejnych napastników, był nie do zdarcia przez rywali. Przecinał podania, blokował strzały, wygrywał dużo pojedynków główkowych. Niezwykłe zaangażowanie połączyło się z rutyną i pewnością własnych umiejętności. Duże słowa uznania dla lidera włoskiej formacji. To on również "otworzył wynik" w starciu 1/8 finału z Hiszpanią.
Leonardo Bonucci - najmłodszy z trójki środkowych obrońców we włoskiej linii obrony, ale jednocześnie chyba najbardziej zaawansowany technicznie. W samej defensywie w niczym nie ustępował Chielliniemu, a do tego dodawał rozpoczynanie akcji, bardzo dobrą technikę. To zawodnik, który zawsze zachowuje zimną krew, wybiera optymalne rozwiązania oraz świetnie współpracuje z kolegami - obrońca kompletny.
Nie możemy nachwalić się włoskiej defensywy w tym turnieju, ale Antonio Conte ewidentnie miał pomysł na ten zespół, zrobił z niego prawdziwe utrapienie dla rywali, którzy zdołali trafić do siatki grającej w optymalnym składzie Italii zaledwie raz. Naszym zdaniem Bonucci i Chiellini stanowili klucz do tego, by to osiągnąć.
POMOCNICY:
Dimitri Payet - zaliczył błyskotliwy początek turnieju, kiedy uratował Francji komplet punktów w meczu z Rumunią fenomenalnym strzałem z dystansu w samej końcówce, z miejsca wzbudzając euforię. Imponował techniką, z łatwością mijał rywali i potrafił uruchomić kolegów nieszablonowym podaniem. Miewał gorsze momenty, ale biorąc pod uwagę to, że jest to jego pierwsza wielka impreza w karierze, zdobył przebojem serca kibiców.
Przed turniejem zastanawiano się, czy zmieści się w pierwszym składzie "Trójkolorowych", po pierwszych 90 minutach wiadomo było, że Deschamps będzie zaczynał od niego ustalanie składu. Niezwykle kreatywny, poruszający się po boisku z lekkością i mający niepodrabialny, wyrazisty styl - dla takich zawodników ogląda się mecze.
Toni Kroos - nie wypada nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że jest tak elegancki, że na boisku powinien występować w smokingu. Zanotował kosmiczną liczbę celnych podań na tym turnieju (582), o daje niesamowitą skuteczność 92%. Generał środka pola niemieckiej ekipy, najważniejszy piłkarz Joachima Loewa. Mimo tego, że nie udało się awansować do finału, jego występy robiły wielkie wrażenie. Na palcach jednej ręki można było policzyć niecelne zagrania, których się dopuścił.
Potrafił otwierać drogę do bramki, czego efektem było 15 kluczowych podań oraz jedna asysta. Wynik prawdopodobnie byłby lepszy, gdyby Niemcy dysponowali napastnikiem z prawdziwego zdarzenia. Można odnieść wrażenie, że właściwie każda akcja mistrzów świata przechodziła przez niego i w zdecydowanej większości przypadków przystawiał on prawdziwy znak jakości.
Zaznaczmy przy tym, że Kroos ma dopiero 26 lat, a pod względem boiskowej dojrzałości wygląda na kogoś, kto na graniu na najwyższym poziomie spędził kilkadziesiąt lat.
Real Madryt ma w swoim składzie prawdziwy skarb, ale już teraz mówi się o tym, że kilka klubów spróbuje przekonać go do tego, by zmienił otoczenie. Wydaje się jednak, że jest to misja niemożliwa.
Aaron Ramsey - najważniejsza postać rewelacyjnej Walii. Wyspiarze mieli być drużyną jednego człowieka, niesamowitego Garetha Bale'a, ale to piłkarz Arsenalu był chyba najbardziej "wpływowym" zawodnikiem tej ekipy. Występujący z numerem "10" zawodnik potrafił robić różnicę, chociaż nawet jego najprostsze zagrania nosiły znak najwyższej klasy.
To też talizman tej ekipy, bo piłkarze Chrisa Colemana nie wygrali żadnego spotkania od 2015 roku, w którym zabrakło Ramseya. Jego nieobecność w meczu z Portugalią była kluczowa, Walia miała ogromne problemy z zawiązywaniem składnych akcji, musiała liczyć na błyskotliwe (i momentami rozpaczliwe) akcje Bale'a, ale to nie wystarczyło.
4 asysty i jedna bramka - to dorobek zawodnika na francuskim turnieju, ale to nie do końca oddaje jego znaczenie. Wprowadzał spokój do gry swojego zespołu, napędzał akcje i uruchamiał kolegów prostopadłymi podaniami.
Bardzo dobrze współpracował z Joe Allenem, ale to on był człowiekiem, który potrafił zrobić wielką różnicę w rozegraniu. Bez większych obaw można zaryzykować stwierdzenie, że to prawdziwy architekt sukcesu Walii na mistrzostwach.
Gareth Bale - patrząc na jego grę, widzimy wielki błysk i możliwości, które wydają się nieograniczone. Ma niesamowitą dynamikę, piekielne mocne uderzenie i technikę, z której potrafi zrobić użytek. Coraz głośniej mówi się o tym, że jeśli dalej będzie się tak rozwijał, może sięgnąć po Złotą Piłkę. Nie jest to już stwierdzenie mogące rozbawiać ekspertów, bo w jego grze cały czas widać progres.
Dla Walii na Euro 2016 był nieoceniony, trzy razy trafiał do siatki, w sumie oddał jednak aż 27 strzałów, z których 3/4 zmierzało w światło bramki. Dwa razy zamienił na bramki rzuty wolne, do tego miał jedną asystę i dośrodkowanie, które skończyło się samobójczą bramką piłkarza Irlandii Północnej.
Wyjątkowo pracowity, wyjątkowo waleczny, w meczu z Portugalią wyglądał, jakby sam chciał rozstrzygnąć losy tej rywalizacji. Niestety, to było za mało, ale i tak jego gwiazda we Francji rozbłysła jeszcze mocniej.
Źródło: YouTube/Nugo Basilaiaa
Antoine Griezmann - najlepszy dowód na to, że finały mistrzostw Europy to długi i trudny turniej, w którym wahania formy są czymś zupełnie naturalnym. Zaczął dość niemrawo - faza grupowa w jego wykonaniu mogła być rozczarowaniem, pojawiały się głosy, że najmocniej eksploatowany piłkarz sezonu jest najzwyczajniej w świecie przemęczony.
Mało kto spodziewał się zatem takiej eksplozji formy w fazie pucharowej. 5 goli w trzech spotkaniach, prawdziwy popis w półfinale z Niemcami, kiedy to był absolutnie najlepszy na boisku. Finał nie był jednak jego spotkaniem, nie napędzał zespołu, nie udało mu się też wykorzystać sytuacji, w której uderzał głową po wrzutce Comana. Jeśli jednak chodzi o miano MVP turnieju, Griezmann zdystansował konkurencję.
Spektakularne mistrzostwa w wykonaniu piłkarza Atletico Madryt, który na pewno pojawi się w gronie kandydatów do zdobycia Złotej Piłki.
NAPASTNIK:
Cristiano Ronaldo - to był burzliwy i trudny turniej dla supersnajpera Realu Madryt. Ogrom krytyki, jaki na niego spadł zarówno za jego formę, jak i słabą grę całego zespołu mógłby złamać niejednego piłkarza. Cristiano jednak na krytykę odpowiada zawsze w ten sam sposób.
To był czwarty kolejny turniej Euro, podczas którego CR7 zdobywał gola, wyrównując tym samym rekord Michela Platiniego i zostając najlepszym strzelcem w historii mistrzostw. Nie był to w jego wykonaniu turniej marzeń, niemniej w najważniejszych momentach to on dawał swojej reprezentacji zwycięstwa. Od razu było widać, kto jest prawdziwym liderem mistrzów Europy. 2 asysty, 3 gole i popłoch wprowadzany w szeregi obrony rywali - nie sposób nie docenić jego wkładu w końcowe zwycięstwo.
Finał został mu odebrany w wyniku nieszczęśliwego wejścia Dimitriego Payeta, nie mógł pomóc kolegom na boisku w prawdopodobnie najważniejszym meczu reprezentacji Portugalii.
ŁAWKA REZERWOWYCH:
Manuel Neuer - pierwszą bramkę z gry stracił dopiero w półfinale z Francją. Walnie przyczynił się również do awansu do tej fazy, broniąc w konkursie rzutów karnych z Włochami w ćwierćfinale.
Jak zwykle bardzo pewny, dający wielki spokój kolegom z defensywy, fantastycznie włączający się do gry piłką i wymiany podań. Jednak to nie on, a Hugo Lloris zagrał w finale - dlatego Neuer u nas tylko na ławce rezerwowych. Mógł też lepiej zachować się przy drugiej bramce Griezmanna w półfinale.
Ashley Williams - obrońca Swansea był prawdziwą opoką dla Walijczyków. Kapitan reprezentacji i skała w środku obrony, rozegrał imponujący turniej. Najlepszym występem w jego wykonaniu był ćwierćfinał z Belgią, kiedy to zdobył bramkę po fantastycznym strzale głową.
31-latek po turnieju otrzyma z pewnością wiele ofert transferowych, a Swansea trudno będzie utrzymać takiego obrońcę w składzie.
Michał Pazdan - jeden z największych wygranych francuskiego turnieju. Z przeciętnego obrońcy Ekstraklasy wyrósł na bohatera popkultury w Polsce, a przy tym na jednego z najskuteczniejszych defensorów mistrzostw. Zakłady fryzjerskie wciąż oferują zniżki na strzyżenie "na Pazdana", internetowe memy zdają się nie mieć końca, a Cristiano Ronaldo do dziś pewnie ma siniaki po twardych starciach z obrońcą Legii.
Zaskakująca i piękna historia. Ciekawe jakie będą jej dalsze losy, 28-letni Pazdan jest w najlepszym wieku dla stopera - czujemy, że może on zostać bohaterem jakiegoś spektakularnego transferu. Trzymamy kciuki!
Kari Arnason - pomocnik Malmoe FF, na francuskim turnieju grający jako obrońca był jednym z największych bohaterów reprezentacji Islandii. Bardzo pewny w defensywie, dzielnie broniący dostępu do własnej bramki, mądrze rozgrywający piłkę od tyłu.
Wyróżniamy Arnasona, ale wielkie brawa należą się całemu zespołowi Islandii. Kolektyw, waleczność, determinacja, odwaga. Każdy z Islandczyków dał z siebie absolutnie wszystko, pisząc piękną historię mistrzostw. Islandczyków i ich "Huh!" zapamiętamy na długo.
Grzegorz Krychowiak - bez dwóch zdań wziął na siebie rolę lidera reprezentacji Polski i trzeba zaznaczyć, że udźwignął ją bez większego problemu. Nie był tylko człowiekiem od czarnej roboty, był wyjątkowo aktywny w rozgrywaniu piłki. Kiedy było trzeba, potrafił ruszyć w stronę bramki przeciwnika, nawet w asyście kilku przeciwników. Kiedy brakowało opcji, pozwalał się sfaulować, ze wszystkich zawodników na turnieju żaden nie był częściej "ofiarą" przekraczania przepisów przez rywali - zabranie mu piłki bez przewinienia graniczyło z cudem.
Prawdziwy "potwór" w środku pola, który czyta grę i potrafi zrobić użytek ze swojej siły, popisując się świetnymi odbiorami. Od lat widać, że Krychowiak cały czas robi niesamowite postępy i tym turniejem w pełni to potwierdził. Docenili go nie tylko Polacy, media z całej Europy pozytywnie komentowały jego grę.
Od nowego sezonu będziemy oglądać go w PSG. I musimy przyznać, że już nie możemy się doczekać.
Jakub Błaszczykowski - wielu stawiało pod wątpliwość przydatność Kuby dla reprezentacji, twierdząc że najepsze lata ma on za sobą i będąc zaledwie rezerwowym we włoskiej Fiorentinie nie wypracuje dobrej formy na mistrzostwa. Błaszczykowski jednak udowodnił, że jest sercem reprezentacji Polski, że "orzełek" na piersi daje mu moc i siłę, by walczyć na 150 procent.
Źródło: facebook.com/KubaBlaszczykowski
Kuba był prawdziwym motorem napędowym i najskuteczniejszym graczem biało-czerwonych podczas mistrzostw. Dwa gole i asysta, heroiczna walka w defensywie, dziesiątki przebiegniętych kilometrów. Zmarnowany rzut karny w kluczowym momencie w żadnym stopniu nie zamazuje obrazu Błaszczykowskiego podczas Euro 2016. Kuba zresztą, jak sam napisał na portalu społecznościowym, "podnosi się i walczy dalej".
Nani - więcej mówiło się o Cristiano Ronaldo i rewelacyjnym młodym talencie, Renato Sanchesie, ale Nani nie może pozostać niezauważony. Dał swojej reprezentacji bardzo dużo w momencie, w którym po transferze do Fenerbahce zszedł na dalszy plan. Przez lata gry w Manchesterze United zapracował na łatkę piłkarza potrafiącego zafundować techniczne fajerwerki, ale niezbyt zdyscyplinowanego taktycznie i często podejmującego złe decyzje.
Na Euro 2016 wyglądał bardzo dobrze, zdobył 3 gole i dołożył do tego jedną asystę, przede wszystkim jednak widać było, że piłkarsko dojrzał i grał zdecydowanie bardziej inteligentnie. Stwarzał sytuacje kolegom, był skuteczny w pojedynkach jeden na jeden.
W finale przejął kapitańską opaskę od Cristiano Ronaldo. Cichy bohater nowych mistrzów Europy podpisał kontrakt z Valencią, więc na pewno będzie więcej okazji do tego, by przyglądać się jego grze.
Trenerzy:
Chris Coleman i Lars Lagerbaeck - selekcjonerzy Walii i Islandii zbudowali zespoły, które najbardziej zaskoczyły na mistrzostwach Europy. Oba zespoły były w stanie w pełni wykorzystać swoje atuty, prezentowały poukładaną i skuteczną grę, opartą na drużynie, a nie na indywidualnych popisach gwiazd. Ich podopieczni napisali piękne rozdziały w historii swoich występów na piłkarskich arenach, które pozostaną w pamięci. Niewielkie, ale dumne kraje to jedna z najbardziej pozytywnych rzeczy na zakończonym turnieju, więc docienimy je także my.
Paweł Słójkowski, Przemysław Kornak, PolskieRadio.pl