Debiutant, który chce sprawić największą sensację na Euro 2016 i zespół, który nie ma innej opcji niż zagranie na miarę oczekiwań i pewne odprawienie pretendenta z kwitkiem - tak media przedstawiały ostatni mecz o ćwierćfinał turnieju we Francji.
Faworyt miał być tylko jeden, a wszyscy Anglicy świetnie zdawali sobie sprawę z tego, o jaką stawkę grają. Nie byli w stanie we wcześniejszej fazie turnieju oczarować swoich fanów - zanotowali tylko jedno grupowe zwycięstwo, kiedy w doliczonym czasie gry wyszli na prowadzenie w starciu z Walią.
O grze piłkarzy Hodgsona trudno było napisać wiele dobrego - sprawiali wrażenie zmęczonych wymagającym sezonem, brakowało im skuteczności i pomysłu na grę. W poniedziałkowy wieczór jednak ośmieszyli się dokumentnie. Ociężali, statyczni, przegrywający wszystkie indywidualne pojedynki. Tu nie chodziło nawet o brak skuteczności, bo zespół nie był w stanie stwarzać sobie sytuacji, które dałoby się wykorzystać.
A Islandczycy piszą nie tyle historię, co bajkę, w którą wręcz trudno uwierzyć. Przedstawiając to, jak przebiegała w tym kraju rozpoczęta 16 lat temu rewolucja, której efekty oglądamy, trzeba było zaznaczać, że sukces został już osiągnięty, a o żadnej presji nie ma już mowy.
Lars Lagerbaeck, selekcjoner Islandii, pokazywał już niejednokrotnie, że potrafi wyciągnąć ze swojej drużyny maksimum potencjału. Tym razem nie trzeba było dawać z siebie więcej - wydawało się, że będą musieli wznieść się ponad swoje wyżyny, dać z siebie nie 100 procent, ale więcej. Było inaczej, bo wystarczyło robić to, nad czym pracowali przez lata - skuteczna obrona, wykorzystywanie swoich świetnych warunków fizycznych, błyskawicznych akcji, który dezorganizowały chaotyczną defensywę Anglii.
Bez wielkich gwiazd, bez wielkiej tradycji, z ograniczoną liczbą piłkarzy, z których można skompletować tych, którzy będą bić się o chwałę na międzynarodowej arenie. To nie niespodzianka, to prawdziwy szok. Islandia w tym momencie szaleje z radości, bez dziesiątej części swojej populacji, która ruszyła do Francji oglądać swoich reprezentantów.
Zespół, który 16 lat temu rozpoczął pracę nad tym, by z sezonowego hobby stworzyć poważny sport, odnosi dziś historyczny sukces, jeden z największych, jakie w ogóle można sobie wyobrazić. Przed meczem można było myśleć, że ta historia nie ma prawa się wydarzyć. A jednak się wydarzyła. I jeszcze się nie skończyła.
To piłka nożna, dyscyplina, której specyfika pozwala na to, by pisać takie historie. Wola walki, zaangażowanie, wiara w końcowy sukces, determinacja - to wszystko pozwala na to, by pokonać drużynę bardziej renomowaną, w tym porównaniu wręcz giganta. O przypadku jednak nie może być mowy, bo jeśli chodzi o Islandię, wszystko zostało poparte ciężką pracą.
Anglia - Islandia 1:2 (1:2)
Bramki: 1:0 Wayne Rooney (4-karny), 1:1 Ragnar Sigurdsson (6), 1:2 Kolbeinn Sigthorsson (18).
Żółta kartka - Anglia: Daniel Sturridge. Islandia: Gylfi Sigurdsson, Aron Gunnarsson.
Sędzia: Damir Skomina (Słowenia). Widzów 30 000.
Anglia: Joe Hart - Kyle Walker, Gary Cahill, Chris Smalling, Danny Rose - Daniel Sturridge, Dele Alli, Eric Dier (46. Jack Wilshere), Wayne Rooney (86. Marcus Rashford), Raheem Sterling (60. Jamie Vardy) - Harry Kane.
Islandia: Hannes Halldorsson - Birkir Saevarsson, Kari Arnason, Ragnar Sigurdsson, Ari Skulason - Johann Gudmundsson, Aron Gunnarsson, Gylfi Sigurdsson, Birkir Bjarnason - Jon Dadi Boedvarsson (89. Arnor Ingvi Traustason), Kolbeinn Sigthorsson (77. Elmar Bjarnason).
Składy:
Relacja na żywo:
90+3 - Koniec spotkania! Największa niespodzianka na mistrzostwach Europy stała się faktem!
90+2 min. - Islandczycy bronią się w polu karnym, ale Anglicy nie mogą nic zrobić. Rashford wpadł w pole karne, ale potknął się na piłce. Dobre podsumowanie całego meczu w wykonaniu jego drużyny.
90 min. - Wprowadzony przed chwilą na boisko Marcus Rashford przeprowadza solową akcję, ale zdołał wywalczyć tylko rzut rożny. 3 minuty doliczone do drugiej połowy tego spotkania.
89 min. - Jeszcze tylko kilka minut do końca meczu. Islandczycy są o krok od wygranej z faworyzowaną Anglią.
86 min. - Najsłynniejszy komentator ostatnich dni znów w akcji:
84 min. - Aaron Gunnarsson miał świetną okazję, przeszedł Wilshere'a w polu karnym i uderzył w krótki róg, ale Joe Hart tym razem skutecznie.
82 min. - Jamie Vardy pokazał agresję, ale nie przełożyło się to na skuteczny odbiór. Islandczycy wciąż bronią się skutecznie.
79 min. - Harry Kane znalazł się w polu karnym, ale dośrodkowanie nie było wystarczająco mocne, by zaskoczyć Halldorssona.
74 min. - Anglicy wyglądają fatalnie. Ociężali, grający bardzo wolno, bez jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. Brakuje dynamiki, prób odzyskania piłki po starcie, celnych podań i przyspieszenia. Trudno przypuszczać, że ktokolwiek chciałby oglądać taki zespół w kolejnej fazie turnieju.
Roy Hodgson chyba ćwiczył udawanie, że ma jakiś plan na to spotkanie:
70 min. - Vardy urywa się obrońcom po dobrym podaniu od Kane'a, ale fenomenalna interwencja islandzkiej defensywy ratuje sytuację.
68 min. - Jack Wilshere uderza z dystansu. Kilka metrów obok bramki, bez żadnego zagrożenia. Jak dotąd bramkarz Islandii nie był zmuszony właściwie do żadnej interwencji w drugiej części gry.
64 min. - Prawie wszyscy Anglicy na połowie Islandii, trwa atak pozycyjny, ale znów niedokładne podanie rujnuje cały wysiłek piłkarzy.
60 min. - Na boisku pojawia się Jamie Vardy, schodzi bezbarwny Raheem Sterling.
59 min. - Anglicy kompletnie nie mają pomysłu na to, jak przedrzeć się w pole karne Islandczyków. Kolejna akcja spalona daleko od pola karnego.
56 min. - Znów zamieszanie w angielskim polu karnym, strzał z przewrotki, ale Islandczyk trafia prosto w Harta. Taka bramka dobiłaby zawodników Hodgsona. Teraz widzimy, że taką próbę podjął Ragnar Sigurdsson, stoper, który już raz wpisał się na listę strzelców.
50 min. - Rzut wolny dla Anglii, ale po raz kolejny złe dośrodkowanie. Po chwili uderza Kane, ale zbyt lekki strzał, by zaskoczyć bramkarza.
To dopiero kilka minut drugiej połowy, ale zawodnicy z Wysp mogą powoli zacząć rozważać podobny scenariusz:
46 min. - Zaczynamy drugą połowę. To recepta na sukces?
Zamiast Vardy'ego na boisku pojawia się jednak Jack Wilshere, zastępuje Erica Diera.
45 min. - Uderzenie Rooneya z woleja przechodzi nad islandzką bramką, po wznowieniu gry sędzia kończy pierwszą połowę. Jak na razie sensacja, nie trzeba tego ukrywać.
Czy Anglicy będą w stanie odmienić swoją grę w drugiej połowie? Bez tego nie mają co liczyć na końcowy sukces.
I jeszcze zestawienie klubów, w których na co dzień grają ich rywale:
43 min. - Doping Islandzkich kibiów robi niesamowite wrażenie.
40 min. - Moment brzydszej gry, dużo faulów, sędzia musi częściej używać gwizdka. Anglicy dalej biją głową w mur.
35 min. - Sama prawda:
33 min. - Każde wyjście Islandczyków na połowę Anglików jest żywiołowo wspomagane przez kibiców. Nie oglądaliśmy tych akcji zbyt wiele, ale podopieczni Lagerbaecka postawili na jakość, a nie na ilość. I był to dobry wybór.
31 min. - Dzięki Joe Hartowi internauci mają prawdziwe pole do popisu. Odtworzenie drugiego gola dla Islandii i interwencji golkipera:
28 min. - Harry Kane uderza z woleja, ale bramkarz był na posterunku.
Powiedzieć, że Roy Hodgson ma poważne powody do zmartwienia, to nic nie powiedzieć:
27 min. - Twarda, fizyczna gra, pojedynki główkowe i gra długimi piłkami - kiedyś był to atut Anglików, teraz zaś giną od własnej broni.
25 min. - Kolejna niepewna interwencja Joe Harta. Angielski bramkarz nie popisał się po raz kolejny, ale sędzia zauważył przewinienie Islandczyka.
23 min. - Pierwsza bramka dla Islandii budzi pewne wspomnienia:
19 min. - Sigthorsson strzela, Hart interweniuje bardzo źle i może popatrzeć na to, jak futbolówka wtacza się do siatki. Islandia na prowadzeniu!
16 min. - Tym razem próbę podejmuje klubowy kolega Alliego, Harry Kane. Napastnik Tottenhamu wciąż szuka swojej bramki na tym turnieju.
15 min. - Piłkarze Roya Hodgsona nie chcą oddalać się od pola karnego przeciwników. Potężny strzał Dele Alliego przechodzi nad bramką Halldorssona.
10 min. - Anglicy przez chwilę byli lekko oszołomieni, ale już wracają do gry. Gra przenosi się na połowę przeciwników, ale Islandczycy pokazali już, że potrafią skutecznie bronić.
6 min. - Rzut z autu dla Islandii i jest gol! Ragnar Sigurdsson wpadł w pole karne i z bliskiej odległości nie dał żadnych szans Hartowi, uderzając z woleja przedłużoną głową piłkę. Niesamowity początek meczu!
5 min. - Rooney pewnie wykonuje "jedenastkę" i mamy prowadzenie faworyta. Anglicy rozpoczynają od mocnego uderzenia.
4 min. - Od początku ataki Anglii, i w końcu jest efekt w postaci rzutu karnego.
1 min. - Zaczynamy!
20.55 - Jeszcze tylko hymny obu krajów, losowanie i zaczynamy. Wszystko dopięte na ostatni guzik:
20.50 - Dzisiaj Wayne Rooney wyrównuje liczbę występów w reprezentacji Anglii, którą może pochwalić się David Beckham.
20.40 - Zaczynamy relację z ostatniego spotkania 1/8 finału. Kibice Islandii już w gotowości do tego, by wspierać swoją drużynę przez następne 90 (lub więcej) minut.
Przypomnijmy jeszcze dłuższy tekst o fenomenie islandzkiej piłki nożnej:
Kraj Ognia i Lodu napisał najlepszą historię tej imprezy. Islandia już jest zwycięzcą
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl