EURO 2016

Euro 2016: Włosi mogą wracać jak bohaterowie. We łzach, ale z podniesionym czołem

Ostatnia aktualizacja: 03.07.2016 12:31
Włosi wrócą do kraju jak bohaterowie, mimo tego, że pożegnali się z Euro 2016 już w ćwierćfinale, po dramatycznym konkursie rzutów karnych. Antonio Conte odchodzi z reprezentacji jak zwycięzca. Co zostawi po sobie?
Audio
  • „To było niesamowite” - mówi o konkursie rzutów karnych w meczu Niemcy - Włochy były reprezentant Lesław Ćmikiewicz (IAR)
Euro 2016: Włosi mogą wracać jak bohaterowie. We łzach, ale z podniesionym czołem
Foto: PAP/EPA/Tibor Illyes

- Jestem rozczarowany. Chcieliśmy kontynuować naszą dobrą passę, ale Niemcy okazali się za silni. Przegrać z nimi, i to dopiero po karnych, to żaden wstyd. Odpaść w takich okolicznościach to zawsze bolesne. Kończę pracę z zespołem narodowym, ale ostatnie dwa lata to był piękny okres, pełen wspaniałych doświadczeń i przeżyć - mówił Antonio Conte, który od nowego sezonu będzie szkoleniowcem londyńskiej Chelsea. Conte, który tym turniejem tylko potwierdził, jak utalentowanym jest trenerem.

Przed startem Euro 2016 włoska reprezentacja wydawała się w rozsypce. Brak wielkich nazwisk, kilka kontrowersyjnych powołań, wiele niewiadomych dotyczących dyspozycji zawodników i tego, jak zespół wypadnie na turnieju. Choć nie brakowało głosów, które zapowiadały szybkie odpadnięcie z imprezy, obawy okazały się jednak bezpodstawne, a opinia drużyny turniejowej w pełni się potwierdziła. 

Po raz kolejny oglądaliśmy kapitalną defensywę, zdyscyplinowaną, szczelną, grającą z wielkim poświęceniem. Ten element funkcjonował jak zawsze, jak za najlepszych lat Italii. Conte pokazał przy tym, że jest wielkim szkoleniowcem, a jego odejście będzie poważnym ciosem dla kadry. Choć decyzję podjął już jakiś czas temu, w okolicznościach, które były diametralnie różne od tego, co zapanowało podczas świetnych występów na Euro.

- Mówiąc szczerze, nie czułem, żeby ktokolwiek stał po mojej stronie, nawet dziennikarze. Cały czas czułem, jakbym musiał prowadzić wojnę ze wszystkimi. Zawsze pracowałem dla drużyny, nie dla siebie. Większość ludzi lubiła wyciągać problemy, prezes związku był ze mną tylko do pewnego momentu. Podjąłem decyzję i nie czuję rozczarowania. Mam nadzieję, że udało się zbudować coś, co ma przed sobą przyszłość. Teraz będę miał tydzień na to, by otrząsnąć się z tego rozczarowania, a potem zaczynam nową przygodę. Wiem, że nie będzie łatwo, ale lubię takie wyzwania  - przyznał po tym, jak jego drużyna odpadła w meczu z Niemcami. 

Italia zagrała z mistrzami świata Buffon jak równy z równym, w całym turnieju grając powyżej oczekiwań większości ekspertów. Conte wzniósł na wyżyny taktyczną dyscyplinę, postawił na doświadczenie, a w meczu z Niemcami zobaczyliśmy jedną z najstarszych wyjściowych jedenastek na całym turnieju (średnia wieku 29,5 roku). 

Trzeba też powiedzieć jasno, że odchodzący trener jest człowiekiem przez wielu uważanym za trudnego we współpracy - jego bezkompromisowość, pragmatyzm przy prowadzeniu drużyny i doborze wykonawców do taktyki, zaciętość i kłótliwość czy temperament przysporzyły mu wielu przeciwników. Ci jednak w tym momencie nie zabierają głosu, bo koniec końców o porażce zadecydowała loteria. Włosi zagrali wszystkimi swoimi najsilniejszymi kartami, wykorzystując wielkie doświadczenie i podnosząc poprzeczkę bardzo wysoko.

Selekcjoner przyznawał przed meczem, że jeśli jego drużyna chce zwyciężyć, będzie musiała dać z siebie coś ekstra, włożyć w mecz gigantyczny, nadludzki niemal wysiłek. To jednak nie wystarczyło, ale charakter zawodników był wielki, a to zawsze należy doceniać.

Italia wraca do domu we łzach, ale piłkarze będą witani jak bohaterowie. Ich emocjonalne reakcje pozwoliły zobaczyć, ile znaczył dla nich ten mecz i cała gra na mistrzostwach. 

Najbardziej wymowny był wywiad, którego telewizji RAI udzielił Andrea Barzagli, nie mogąc przy tym powstrzymać łez.

- Daliśmy z siebie wszystko, ale w zamian otrzymaliśmy porażkę. Wydaje mi się, że z tego, co zrobiliśmy na tym turnieju, nie zostanie nic. To, co pozostaje, to rozczarowanie, a za kilka lat nikt nie będzie pamiętał, że ten zespół dał z siebie wszystko. Cieszyliśmy się z bycia tutaj i chcieliśmy, żeby to trwało - mówił załamany zawodnik.

Od takich scen zawsze pęka serce, podobnie jak od patrzenia na rozbitego Gianluigiego Buffona, 38-letniego golkipera, który po tylu latach pięknej sportowej kariery nie musi przecież nikogo przekonywać co do swojego zaangażowania. 161 występów w reprezentacji, 10 wielkich turniejów i jedno mistrzostwo świata - to dorobek zawodnika Juventusu, który musi robić wrażenie. Ale on także przegrał z emocjami, kiedy przyszło mu mówić przed kamerami o smutnej klęsce.

- Byliśmy tylko o krok od historycznego wyczynu. Porażka w takich okolicznościach jest trudna do przełknięcia, to był dla nas szok. Odpadnięcie po rzutach karnych, w których rywale wybaczyli tak wiele błędów... to naprawdę boli. Po takim wieczorze nie ma powodów, żeby się obwiniać, ale przykro mi. Zasłużyliśmy na dalszą grę ze względu na to, jaką grupą jesteśmy i na to, w co pozwoliliśmy uwierzyć naszym kibicom - skomentował bramkarz Juventusu Turyn.

Czy to koniec tego wielkiego golkipera w reprezentacji? Nic podobnego. Buffon zaznaczył, że chce być z tym zespołem na kolejnych mistrzostwach świata, które za dwa lata odbędą się w Rosji. 

Włosi przeżyli bardzo bolesną porażkę z zespołem, dla którego przez wiele lat byli prawdziwym przekleństwem. Tym razem jednak Niemcy pokazali, że nie wierzą w klątwy i udowodnili, że są najbardziej kompletną drużyną na powoli dobiegających końca mistrzostwach Europy.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak

Czytaj także

Euro 2016: włoska klątwa przełamana. Niemcy "wystrzeleni na orbitę szczęścia"

03.07.2016 09:11
Reprezentacja Niemiec awansowała do półfinału piłkarskich mistrzostw Europy pokonując Włochów w rzutach karnych 6-5. Internetowe wydania niemieckich gazet zwracają uwagę na dramatyczny przebieg ostatniej części meczu. Nie kryją też radości, że wreszcie "zrzucona została włoska klątwa".
Radość niemieckich piłkarzy po wygranej w rzutach karnych
Radość niemieckich piłkarzy po wygranej w rzutach karnychFoto: PAP/EPA/VASSIL DONEV
Posłuchaj
00'30 Jerzy Engel podkreśla, że triumf nie przyszedł ekipie Joachima Loewa łatwo (IAR)
00'41 Komentarze niemieckiej prasy po meczu z Włochami zebrał Wojciech Szymański (IAR)
03'07 „To było niesamowite” - mówi o konkursie rzutów karnych w meczu Niemcy - Włochy były reprezentant Lesław Ćmikiewicz (IAR)
więcej

Reprezentacja Niemiec awansowała do półfinału piłkarskich mistrzostw Europy pokonując Włochów w rzutach karnych 6-5. Internetowe wydania niemieckich gazet zwracają uwagę na dramatyczny przebieg ostatniej części meczu. Nie kryją też radości, że wreszcie "zrzucona została włoska klątwa".

Mistrzowie świata po raz pierwszy wygrali z Italią w dużym turnieju. "Zwycięstwo w kryminale rzutów karnych" - pisze "Bild". "Si,Si,Si złamaliśmy włoską klątwę" - podkreśla największy niemiecki tabloid.

"FAZ" zwraca uwagę, że rozstrzygnięcie nastąpiło dopiero po 18 rzutach karnych. "Niemcy w półfinale; niemiecko-włoska historia futbolu jest bogatsza o dramat. Po 18 karnych Niemcy przezwyciężyli traumę włoską i weszli do półfinału".

Zdaniem "Die Welt" drużyna Joachima Loewa otworzyła nowy rozdział w niemiecko-włoskiej historii piłki nożnej. "Rozstrzygnięcie w karnych. Przekleństwo, które prześladowało nas od dziesięcioleci, zostało złamane: Niemcy wreszcie wygrali z Włochami".

"Sueddeutsche Zeitung": "Włochy wreszcie pokonane. Cóż za dramat! Osiemnastym rzutem karnym Jonas Hector wystrzelił niemiecką reprezentację na orbitę szczęścia".

"Tagesspiegel" pisze o "zwycięstwie w pojedynku z historią". "Niemiecka drużyna po raz pierwszy wygrała z Włochami w dużym turnieju. W dotychczasowych ośmiu meczach MŚ i ME Italia triumfowała czterokrotnie, tyle samo razy padł remis".

"Koelner Express" kreuje strzelca ostatniej decydującej jedenastki na bohatera. Podkreśla też, że niemiecki bramkarz Manuel Neuer miał nerwy ze stali.

„Wielka Italia, jaka szkoda. Karne, przeklęte karne” - pisze z kolei „La Gazzetta dello Sport” na swojej stronie internetowej. Dziennik uwypukla, że nie wystarczyło „wielkie włoskie serce”. Po pokonaniu Belgii i Hiszpanii - dodaje - reprezentacja pod wodzą Antonio Conte „uległa najlepszym ze wszystkich” po batalii trwającej 120 minut i po 18 karnych.

Sportowa gazeta zauważa zarazem, że Włosi wycisnęli z Niemców „siódme poty”. “Kończy się europejskie marzenie i przełamane zostaje tabu” - stwierdza agencja Ansa, ale jednocześnie kładzie nacisk na to, że Azzurri dobrze grali.

W ciągu dwóch godzin i w rezultacie karnych przerwana została nieoczekiwana dobra europejska passa reprezentacji Italii i „pół wieku piłkarskiej psychologicznej uległości Niemców przed Włochami” - podsumowuje agencja. Przypomina, że tyle czasu, po ośmiu porażkach Niemcy potrzebowali, aby pokonać swych rywali. Zrobili to według sprawozdawcy Ansy w sposób „najbardziej brutalny, prawdziwy i nieubłagany”, a do tego po serii błędów przy karnych.

ps