W nocy z 9 na 10 lipca 1943 nastąpiło lądowanie wojsk alianckich na Sycylii. Akcja ta nosiła kryptonim "Husky".
Trwająca 38 dni bitwa o Sycylię rozpoczęła się kilkunastodniowym bombardowaniem lotniczym z powietrza i z morza. Podobnie jak i we wcześniejszych ważniejszych akcjach, również i podczas walk o Sycylię, wzięły udział polskie okręty. Były to niszczyciele "Piorun", "Ślązak" i "Krakowiak". Dwa ostatnie osłaniały aliancką flotę inwazyjną, która składała się z dwóch grup krążowników i monitorów oraz niszczycieli i trałowców. "Piorun" znajdował się w ochronie drugiemu zespołowi brytyjskich pancerników.
Dodatkowo ważną rolę odegrał "Ślązak". Dowódca polskiego niszczyciela dowodził zespołem dziesięciu niszczycieli w akcji ratunkowej pancernika "Warspite".
Parę dni przed tym wydarzeniem na rozkaz Hitlera duża część niemieckich sił zbrojnych opuściła Sycylię, przenosząc się na inne pozycje w basenie Morza Śródziemnego. Bez tego manewru Niemców desant aliantów na wyspę nie byłby możliwy.
Plan oszustwa
Zmylić sztab niemiecki udało się dzięki planowi ówczesnego szefa wywiadu brytyjskiej marynarki - kpt. Ewena Montagu. Zaproponował on, aby w ręce wywiadu niemieckiego podrzucić sfabrykowany dokument, z którego by wynikało, że inwazja ma zostać dokonana nie na Sycylię, ale na wybrzeża Grecji.
Jak sam stwierdził: "Podrzucenie takiego dokumentu mogło nastąpić tylko przy pomocy nieżyjącego kuriera, bo przecież nie mogliśmy tego dokumentu zaadresować bezpośrednio do Hitlera”. Rozpoczęto zatem poszukiwanie zwłok człowieka, które odpowiadałyby temu zadaniu. Potrzebne było ciało, na którym byłyby ślady typowe dla topielca.
Martwy kurier
Do roli zestrzelonego kuriera użyto zwłok pewnego trzydziestoletniego mężczyzny, który umarł na zapalenie płuc w jednym z londyńskich szpitali. Patolog prof. Bernard Spilsbury stwierdził, że w płucach takiego pacjenta pozostaje przez dłuższy czas woda i nie można stwierdzić czy woda ta znalazła się w płucach w wyniku choroby, czy zatonięcia.
Postanowiono mianować nieżyjącego majorem brytyjskiej piechoty morskiej. Nowo mianowany major nie mógł pozostać bezimiennym nadano mu imię i nazwisko - William Martin.
Fałszywe dokumenty
"W międzyczasie staraliśmy się gorączkowo o zdobycie nowych dokumentów, które miałyby zmylić wroga. I tak skomponowaliśmy prywatny list gen. Archibalda Nye’a, wiceprzewodniczącego Imperialnego Sztabu Generalnego do gen. Harolda Alexandra, głównodowodzącego naszych armii w Afryce Północnej. W tym prywatnym liście umieściliśmy parę wierszy, które dawały do zrozumienia, że lądowanie wojsk alianckich nastąpić może w Grecji i na Sardynii” - pisał kpt. Ewen Montagu.
List ten, który jak wszystkie inne prywatne listy gen. Archibalda Nye’a został przepisany na maszynie przez jego sekretarza, aby nie zabrakło na nim właściwych odcisków palców, dawał również adresatowi do zrozumienia, że inwazja Sycylii pod operacyjną nazwą "Husky” będzie tylko próbą uśpienia czujności wroga.
Po otrzymaniu zezwolenia Montagu z długiej listy szyfrowych nazw wybrał dla tej akcji nazwę "Operation Mincemeat”. MIncemeat to angielska nazwa kruchego ciasteczka.
Zwłoki majora Martina fale morskie miały wyrzucić na południowe wybrzeże Hiszpanii, niedaleko szlaku, którym przelatują alianckie samoloty lecące z Afryki przez Gibraltar do Wielkiej Brytanii.
Do akcji wybrano hiszpańskie miasto Huelva gdzie wiadomo było, że rezyduje agent niemieckiego wywiadu mający doskonałe stosunki z władzami hiszpańskimi. Ewen Montagu był przekonany, że Hiszpanie po wyłowieniu nieboszczyka zawiadomią o tym niemieckiego agenta.
Ustalono termin lądowania na Sycylii, które miało nastąpić w nocy z 9 na 10 lipca 1943. Aby dać Hiszpanom i Niemcom wystarczającą ilość czasu na przestudiowanie dokumentów majora Martina i wyciągnięcie z tego wniosków, zwłoki miały być wrzucone do morza 30 kwietnia.
Operacja "Mincemeat”
Ciało zostało zauważone 30 kwietnia 1943 przez miejscowego rybaka, który natychmiast powiadomił policję. Z Madrytu do Londynu od angielskiego ambasadora dotarła depesza o odnalezieniu zwłok. Ciało Johna zostało wkrótce przekazane brytyjskiemu wicekonsulowi F.K. Hazeldene’mu i pochowane z honorami wojskowymi 4 maja 1943 w Huelvie.
Kolejnym etapem akcji "Mincemeat” był ciąg pilnych depesz do ambasady domagających się zwrotu za wszelką cenę – ale z zaleceniem dyskretnego działania, by nie wzbudzić zainteresowania władz hiszpańskich – dokumentów z kurierskiej teczki Martina.
Papiery zostały przekazane ambasadzie 13 maja z zapewnieniem, że nic nie brakuje.
W międzyczasie listy znajdowały się w niemieckiej ambasadzie, gdzie zostały ostrożnie otwarte i sfotografowane, a potem z taką samą pieczołowitością włożone do kopert i zaklejone oraz zwrócone Hiszpanom. Zdjęcia natychmiast zostały przesłane do Berlina, gdzie zajął się nimi wywiad niemiecki.
Hitler był przekonany o autentyczności dokumentów, uważał, że nawet jeśli nastąpi atak na Sycylię, to będzie to tylko wybieg aliantów.
Połknięty haczyk
Hitler nakazał wzmocnić obronę Sardynii i Korsyki. Już 15 maja 1943 przerzucono najlepsze jednostki 1 Dywizji Pancernej z południowej Francji na Peloponez, a na Morzu Egejskim założono miny. Na Sycylii nastąpiło przetasowanie sił niemieckich, odwołano z niej łodzie patrolowe, trałowce i stawiacze min. Na wybrzeżu południowym, gdzie niedługo miały wylądować siły sojusznicze, pozostały tylko resztki wojska obrony niemieckiej.
Operacja "Husky”
W nocy z 9 na 10 lipca 1943 nastąpiło lądowanie aliantów na Sycylii. U wybrzeży wyspy znalazło się 2775 statków w tym 228 okrętów wojennych. Przywiozły one 8. Armię Brytyjską z Libii i Tunezji i 7. Armię Amerykańską z Algierii. Z lotnisk śródziemnomorskich wystartowało 4 tys. samolotów alianckich.
Niemcy przez dłuższy czas byli przekonani, że jest to uderzenie pozorowane po to, aby w rezultacie uderzyć na Sardynię i Grecję. Wyzwalanie Sycylii zakończyło się 9 sierpnia.
W walkach zginęło 31 tys. żołnierzy alianckich i 37 tys. Niemców. Bilans ten byłby bardziej tragiczny dla aliantów, a być może i zwycięstwo byłoby bardziej odległe gdyby nie skuteczna misja majora Williama Martina.
mk