W 1947 roku niewielką część wierszy Baczyńskiego wydano w książce zatytułowanej "Śpiew z pożogi". Bardzo pomógł przy tym Ryszard Drapczyński, ojciec Basi Baczyńskiej, właściciel drukarni, który wydzierżawił maszyny wydawnictwu "Wiedza".
– To było właściwie pierwsze po wojnie spotkanie publiczności literackiej z twórczością Krzysztofa, poza wierszami publikowanymi w czasopismach, przede wszystkim "Tygodniku Powszechnym", gdzie drukował je zaprzyjaźniony z Krzysztofem Jerzy Turowicz – opowiadała w Polskim Radiu Aniela Kmita-Piorunowa.
Jerzy Turowicz, zgodnie z ostatnią wolą matki Baczyńskiego, został opiekunem jego spuścizny - obok Kazimierza Wyki, Jerzego Andrzejewskiego i Jarosława Iwaszkiewicza. Jednak osobą, której Stefania Baczyńska przekazała rękopisy syna, była właśnie jej siostrzenica Aniela Kmita-Piorunowa. – Przed śmiercią, która przyszła 15 maja 1953, przekazała mi te wiersze, traktując to jako swego rodzaju testament. Prosiła, bym wydała tę poezję, kiedy to tylko będzie możliwe – wspominała kuzynka twórcy.
Pierwsze prawie pełne wydanie poezji Baczyńskiego ukazało się dopiero w 1961 roku edytorem tomu "Utwory zebrane" była Aniela Kmita-Piorunowa, która w Polskim Radiu powiedziała, że w opracowaniu wierszy pomogła jej wcześniejsza współpraca ze Stefanią Baczyńską przy tomie "Śpiew z pożogi". – Jej podejście do twórczości Krzysztofa było bardzo ważne, ponieważ ona te wszystkie wiersze znała w okresie ich powstawania, potrafiła je uporządkować i odczytać niektóre nieczytelne miejsca. Była pierwszą czytelniczką tych utworów. Poeta zawdzięczał jej także wiele pomysłów – mówiła.
mc