Iza i Maciek, rodzice Ludwika, Hani, Ignacego i Róży na swoim przykładzie pokazują, że mimo absorbującej pracy zawodowej, daje się pielęgnować miłość i dużo uwagi poświęcać małym dzieciom tak, by wiedziały, co w życiu jest najważniejsze.
Widać to już przekraczając próg ich domu, gdyż na drzwiach wisi powitalny wieniec. Róża opowiada, że mama zrobiła go z mchu i wiesza, by wchodzili goście. - Jak się zaczyna Adwent, ja czuję, że już są święta. Najbardziej lubię jak Mama zapala ostatnią adwentową świecę, bo wtedy już jest Wigilia - kontynuuje dziewczynka.
Iza wykorzystuje rzeczy, które sama robiła w dzieciństwie, albo znalazła w piwnicy u babci. Ozdoby choinkowe, wieniec na drzwiach, adwentowy kalendarz czy własnoręcznie robione prezenty, choć wymagają sporo wysiłku, dają niesamowicie dużo radości. - Gdy codziennie rano dzieci biegną do kalendarza czuję, że było warto. Kiedy się skupiamy na rękodziele można się poczuć naprawdę tu i teraz, udaje nam się nie tracić chwil - opowiada Iza.
Podkreśla, że inspiruje się blogami kobiet, które mają wiele dzieci, gdyż właśnie one kładą duży nacisk na tworzenie czegoś własnymi rękami i we własnym gronie, zamiast spędzania czasu przed telewizorem czy na zakupach.
Maciek dodaje, że atmosfera świąt, to nie kupowane prezenty, ale przede wszystkim wspólnie spędzony czas i włożony wysiłek. I nie chodzi o to, by wykonane rzeczy były piękne. - To jest kwestia umiejętności manualnych, ale każdy daje z siebie to, co potrafi - mówi z uśmiechem.
Iza podsumowuje słowami "największa przyjemność jest w dawaniu". I w ich rodzinie nie jest to banał. - Dzieci też zaczynają to pomału odkrywać i w tym roku zainspirowałam je, żeby same coś zrobiły dla pozostałego rodzeństwa.
Jakie to będą prezenty dowiesz się, słuchając całego reportażu Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej.
"Reportaży" na antenie Trójki można słuchać od poniedziałku do czwartku o godz. 18.15.
(asz)