Polki rywalizowały w ostatniej parze. Ich przeciwniczkami były reprezentantki USA. Aby znaleźć się w półfinale, należało osiągnąć jeden z czterech najlepszych czasów, bez podziału na biegi. Nasze reprezentantki tylko na początkowych pomiarach czasu plasowały się jednak na czwartym miejscu.
Z każdym kolejnym okrążeniem słabły. Dotyczyło to zwłaszcza najbardziej doświadczonej Bachledy-Curuś. Panczenistka, dla której igrzyska w Pjongczangu są piątymi w karierze, na dwóch ostatnich okrążeniach zaczęła tracić dystans do koleżanek z drużyny i stało się jasne, że awans do półfinału będzie niemożliwy.
Ostatecznie czas 3:04.80 nie pozwolił na wyprzedzenie żadnej ze startujących reprezentacji. Polki zajęły więc ósme miejsce.
Eliminacje wygrały, z rekordem olimpijskim, reprezentantki Holandii. Marrit Leenstra, Ireen Wuust i Antoinette de Jong przejechały siedem okrążeni koreańskiego toru w czasie 2:55.61. Zaledwie o 0,48 s wolniejsze okazały się Japonki, w składzie Miho Takagi, Ayana Sato i Nana Takagi zajęły drugie miejsce w eliminacjach. Awans uzyskały także reprezentantki Kanady i Stanów Zjednoczonych.
Odpadły Chinki, Niemki, Koreanki oraz Polki.
W ostatnich dniach media informowały o nieporozumieniach i podziale wśród zawodniczek tworzących polską drużynę. Rozmowa przed kamerami TVP Sport po biegu wskazuje na to, że atmosfera w zespole faktycznie była daleka od idealnej.
Bachleda-Curuś przepraszała koleżanki, że swoją zbyt wolną jazdę, która "rozerwała drużynę". Przed kamerami jednak padło wiele gorzkich słów, które pokazują, że atmosfera w ekipie nie była najlepsza. Bachleda-Curuś wyjaśniła, że drużyna nie miała szansy na wspólne treningi przed igrzyskami.
- To był wybór każdej z naszej trójki. Natalia Czerwonka odłączyła się od nas po IO w Soczi. Poszła swoim planem - przyznała najbardziej doświadczona z polskich panczenistek.
Wywołana do tablicy Czerwonka nie kryła łez i nie była w stanie nawet spojrzeć na swoje koleżanki - To miejsce pokazało poziom drużyny. Miałyśmy trzy lata przygotowań, a wszystko chciałyśmy nadrobić w tydzień. Nie da się tego zrobić - stwierdziła gorzko.
Złotkowska przyznała natomiast, że "bała się" dzisiejszego startu.
- Ostatni raz w tym składzie jechałyśmy trzy lata temu. Niby ćwiczyłyśmy dzisiejsze rozwiązanie i miałyśmy dobry czas na treningu, ale nie udźwignęłyśmy tego jako drużyna - podkreśliła dwukrotna medalistka igrzysk olimpijskich w drużynie.
Półfinały biegu drużynowego kobiet odbędą się w środę. Holenderki pojadą z Amerykankami, a Japonki zmierzą się z Kanadyjkami. Zwyciężczynie obydwu biegów awansują do finału.
pm, ah, IAR