To ta smutniejsza część historii każdego mundialu - kontuzje, konflikty, brak formy, czy też mniej lub bardziej sensacyjny brak awansu na najbardziej prestiżowy turniej z możliwych. Mówiąc krótko, chodzi o wielkich nieobecnych, którzy byliby w stanie zapisać się w sercach kibiców pieknymi zagraniami, ambicją czy charakterem. Golami, dryblingami czy interwencjami ratującymi przed stratą bramki.
Przed każdymi mistrzostwami świata mamy chwilę refleksji o zawodnikach, którzy mogliby zostać gwiazdami imprezy. Oczywiście, niektórych piłkarzy będzie brakować bardziej niż innych. Tutaj przedstawiamy jedenastu z nich. Niestety, wybór był w tym przypadku naprawdę szeroki.
Gianluigi Buffon (Włochy) - mundial bez Włochów będzie wyglądał dziwnie, zwłaszcza bez Buffona, którego twarz mogłaby być wizytówką tej imprezy. Włoch po raz pierwszy pojechał na mundial w 1998 roku, wtedy jednak jako 20-latek oglądał występ swoich kolegów z ławki rezerwowych.
Potem nastąpiły dwie dekady świetnej reprezentacyjnej i klubowej kariery, w czasie której golkiper wznosił do góry między innymi puchar mistrzów świata w 2006 roku. Ostatnie kwalifikacje były jednak traumą zarówno dla bramkarza, jak i dla wszystkich włoskich fanów futbolu - kadra po raz pierwszy od 1958 roku nie zdołała awansować na mundial.
Buffon był symbolem "Azzurrich", jedną z najbardziej szanowanych postaci współczesnej piłki. Zmieniały się pokolenia, a on trwał między słupkami, w sumie zaliczając astronomiczną liczbę 176 występów w reprezentacyjnych barwach.
Choć w tym zestawieniu można było wybierać między nim a Janem Oblakiem, który obecnie jest w ścisłej czołówce golkiperów na świecie, mundialowa otoczka bez Buffona traci naprawdę dużo.
Dani Alves (Brazylia) - Brazylia ruszyła na podbój Rosji z łatką faworyta, jednak "Canarinhos" mogą odczuć brak jednego z najlepszych prawych obrońców świata. Dani Alves, mimo 35 lat na karku, to wciąż marka, która robi wrażenie. Ofensywnie usposobiony defensor przejął schedę po legendarnym Cafu, jego gra jest przyjemnością dla oka.
Szkoda, finezyjny i bazujący na technice brazylijski futbol na pewno będzie nieco bardziej zwyczajny - Danilo, który zastąpi Alvesa, jest oczywiście klasowym zawodnikiem, ale ma jeszcze przed sobą dużo pracy, by zbudować podobną pozycję co kontuzjowany kolega.
Kamil Glik (Polska) - wśród stoperów jest jeszcze kilka dużych nazwisk, których w Rosji komentatorzy nie będą mieli okazji używać, jednak dla Polski brak Kamila Glika może okazać się bardzo bolesnym ciosem. Jeden z tych piłkarzy, którzy tworzyli kręgosłup ekipy Adama Nawałki, filar defensywy, cieszący się świetną renomą w Europie.
Dodajmy, że kontuzja barku została odniesiona w kuriozalnych okolicznościach, na zaledwie kilkanaście dni do pierwszego mundialowego meczu. Skala pecha w tym przypadku budzi ogromne współczucie, zwykła treningowa gra w siatkonogę i lekkomyślność stała się jednym z największych dramatów naszej drużyny w ostatnich latach. Zwłaszcza, że dla 30-letniego Glika to mogą być ostatnie mistrzostwa świata...
Cudowne ozdrowienie? Bardzo chcielibyśmy w to wierzyć, ale wszystkie dotychczasowe prognozy brzmią jak wyrok.
Virgil van Dijk (Holandia) - podobnie jak Włosi, Holendrzy prawdopodobnie chcieliby wymazać ten rok z historii. "Oranje" mają bardzo niewiele powodów do radości, muszą przeprowadzić w kadrze rewolucję, która przywróci im blask. Nie grali w mistrzostwach Europy w 2016 roku, nie zobaczymy ich także w Rosji. Czy jest czego żałować? Na pewno kilku piłkarzy byłoby w stanie dobrze odnaleźć się w turnieju tej rangi.
Jednym z nich jest Virgil van Dijk, obecnie najdroższy obrońca świata. 75 milionów funtów, które zapłacił za niego Liverpool, wywołało prawdziwą burzę, jednak Holender w klubie robi swoje, nie przejmując się komentarzami dotyczącymi tego, czy ktokolwiek jest wart takich wydatków.
26-latek cały czas czeka na to, by razem z reprezentacją wystąpić na wielkiej imprezie.
Alex Sandro (Brazylia) - bogactwo na lewej flance "Canarinhos" okazało się zabójcze dla defensora Juventusu. 27-letni Sandro przegrał rywalizację z Marcelo (co nie jest specjalnie zaskakujące), a także z Felipe Luisem z Atletico Madryt, który w marcu doznał groźnej kontuzji, która według pierwszych opinii lekarzy stawiała jego występ na mundialu pod dużym znakiem zapytania.
Ostatecznie 32-latek z La Liga doszedł do siebie, wrócił do drużyny w maju i wywalczył z nią zwycięstwo w Lidze Europy.
Alex Sandro to bez wątpienia jeden z czołowych lewych obrońców na świecie, który bez większych problemów załapałby się do większości reprezentacji, które pojadą do Rosji, i to nie jako gracz rezerwowy. Według ostatnich transferowych plotek, do złożenia oferty za zawodnika przygotowany jest Manchester United.
Radja Nainggolan (Belgia) - jedno z największych zaskoczeń ze wszystkich drużyn, które będziemy oglądać na mistrzostwach świata. Nainggolan miał za sobą bardzo dobry sezon w Romie, był jednym z liderów półfinalisty Ligi Mistrzów. W dodatku wydawał się kimś, kogo Belgia po prostu potrzebuje - człowiekiem od czarnej boiskowej roboty, jednocześnie potrafiącym poderwać zespół w trudnej chwili, ale bez problemu radzącego sobie z piłką przy nodze.
Można było myśleć, że nie można sobie pozwolić na zrezygnowanie z takiej porcji piłkarskiej jakości. Roberto Martinez miał jednak inne zdanie na ten temat. O tym, że panowie nie mają najlepszych relacji, wiadomo było od dawna, selekcjoner pomijał pomocnika w meczach eliminacyjnych, ostatnio jednak zaprosił go na mecze towarzyskie.
Ostatecznie jednak gracz Romy powołania nie dostał, a szkoleniowiec tłumaczył to inną koncepcją taktyczną. Nieoficjalnie chodziło o niewielkie zaangażowanie i niesubordynację piłkarza. Mimo wszystko, patrząc na to, że w 23-osobowym gronie wybrańców znaleźli się tacy gracze jak Adnan Januzaj, mający za sobą słaby sezon Youri Tielemans, Leander Dendocker czy Thorgan Hazard, Nainggolan może czuć się rozgoryczony.
Gareth Bale (Walia) - niektórzy jeszcze nie ochłonęli po kosmicznym golu w finale Ligi Mistrzów, ale na kolejne fajerwerki ze strony Walijczyka będą musieli poczekać aż do rozpoczęcia sezonu w Hiszpanii. Bale nie zaliczył może najlepszego sezonu w karierze w Realu, trapiły go urazy, często przechodził obok meczów. W kadrze to jednak on był postacią kluczową, bez względu na to, jak wiodło mu się w Madrycie.
Pamiętamy jego świetny występ na mistrzostwach Europy, i cóż, nie ukrywajmy, że z chęcią zobaczylibyśmy powtórkę. Walijczycy nie dali jednak rady wywalczyć awansu i Bale obejrzy mundial na ekranie telewizora.
Dimitri Payet (Francja) - Euro 2016 było jego turniejem. Już w pierwszym spotkaniu popisał się niesamowitym strzałem, który w końcówce meczu z Rumunią dał Francuzom zwycięstwo. Później nie zwalniał tempa, strzelał, asystował. Krótko mówiąc, rozgrywał niesamowite zawody, choć do tego momentu wielu mówiło o tym, że zawodnik nie wykorzystał do końca swojego potencjału.
Ofensywny pomocnik zamknął usta swoim krytykom. Nawet jeśli ktoś nie kibicował Francji, mecze "Trójkolorowych" można było oglądać choćby dlatego, by zobaczyć obecnego piłkarza Olympique Marsylia w akcji. Niestety, w Rosji tego piłkarza zabraknie. Powodem jest kontuzja, której doznał w finale Ligi Europy. Marsylczycy schodzili z boiska pokonani, wyraźnie widać było brak lidera przednich formacji. Czy Francuzi będą przeżywać coś podobnego?
Leroy Sane (Niemcy) - brak powołania dla skrzydłowego Manchesteru City był jednocześnie prawdziwą sensacją, ale też potwierdzeniem tego, jak solidnym składem dysponuje Joachim Loew. Sane pod wodzą Pepa Guardioli sięgnął po nagrodę dla najlepszego młodego piłkarza Premier League sezonu, w 49 meczach tego sezonu zdobył 14 goli, miał 15 asyst. To było jednak za mało, by wyjechać do Rosji.
Dla wielu na pewno była to decyzja niezrozumiała, nie brakowało głosów, że selekcjoner popełnił w tym przypadku fatalny błąd. Sam zainteresowany zachował się z klasą, przyznając, że jest rozczarowany, ale nie zamierza rezygnować z walki o miejsce w składzie na kolejne turnieje.
Rywalizację między zawodnikami wygrał znany z Bayeru Leverkusen Julian Brandt.
Pierre-Emerick Aubameyang (Gabon) -w przeszłości Aubameyang mógł starać się o to, by reprezentować barwy Francji albo Hiszpanii, jednak zdecydował się grać dla Gabonu, który nie liczy się na międzynarodowej arenie. Więcej - nie jest w stanie ugrać wiele nawet w Pucharze Narodów Afryki. W historii było sporo przypadków zawodników, którzy nigdy nie mieli większych szans na to, by poprowadzić swoje narodowe drużyny do sukcesów z powodu tego, że brakowało im partnerów do gry.
Wiemy, jak groźnym snajperem jest były zawodnik Borussii, który walczył o koronę króla strzelców z Robertem Lewandowskim. Pozostaje ubolewać, że nie będzie okazji do tego, by zobaczyć go w mocniejszej reprezentacji. Można tylko wyobrażać sobie, ile mógłby dać Francuzom czy Hiszpanom.
Mauro Icardi (Argentyna) - brzmi kuriozalnie, ale 29 goli w 34 meczach w Serie A nie wystarczyło, by zasłużyć na powołanie w ekipie Jorge Sampaoliego. Mamy świadomość tego, jak mocny skład ma Argentyna, zwłaszcza w ofensywie. Liczby i forma, które za nim stoją, dałyby mu miejsce w praktycznie każdej reprezentacji.
Wiele mediów spekulucje o tym, że za decyzją selekcjonera nie stoją względy sportowe, a w przypadku tego braku powołania decydujący miał być fakt, że Icardi nie znajduje uznania w oczach... Leo Messiego. Plotki o tym, że gwiazda Barcelony ma wiele do powiedzenia w przypadku powołań do zespołu, są znane od dawna.
Sampaoli przyznał, że Icardi w kadrze potrzebowałby czasu na to, by prezentować poziom znany z Interu, a "Albicelestes" po prostu tego czasu nie mają.
Jedenastka wielkich mundialowych nieobecnych:
PolskieRadio.pl
Ławka rezerwowych: Jan Oblak (Słowenia), Lurent Koscielny (Francja), Giorgio Chiellini (Włochy), Marco Verratti (Włochy), Adrien Rabiot (Francja), Alexis Sanchez (Chile), Miralem Pjanić (Bośnia i Hercegowina), Alex Oxlade-Chamberlain (Anglia)
Więcej na blogu autora - Krótka Piłka
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl