Rosja 2018

Rosja 2018: albański orzeł wywołał burzę w meczu Serbii ze Szwajcarią. Co zrobi FIFA?

Ostatnia aktualizacja: 23.06.2018 16:06
Serbowie grzmią, winowajcy całego zamieszania tłumaczą się emocjami i zarzekają się, że nie dopuścili się prowokacji. W meczu podwyższonego napięcia doszło do sytuacji, która stawia FIFA przed trudnym zadaniem.
Xherdan Shaqiri i Granit Xhaka i ich gesty po golach przeciwko Serbom
Xherdan Shaqiri i Granit Xhaka i ich gesty po golach przeciwko SerbomFoto: PAP/EPA/LAURENT GILLIERON

Od 14 czerwca do 15 lipca cały świat opanuje piłkarska gorączka. Nie inaczej będzie na portalu PolskieRadio.pl. Specjalnie dla Was przygotowaliśmy unikalny serwis, na którym można śledzić wszystkie wydarzenia związane z mundialem w Rosji. Ponadto zapraszamy do słuchania relacji naszych wysłanników na antenach Jedynki i Trójki. 

Serwis specjalny
baner Mundial_FB.jpg
Rosja 2018

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem można było spodziewać się, że kości zatrzeszczą. Granit Xhaka, Xherdan Shaqiri i Valon Behrami - z tej trójki tylko pierwszy nie urodził się na terenie dzisiejszego Kosowa, wszyscy jednak pochodzą z albańskich rodzin. I mimo, że reprezentują barwy Szwajcarii, było jasne, że mecz z Serbią potraktują wyjątkowo. 

Wszystkie trzy rodziny uciekły do Szwajcarii przed wojną, odpowiednio z Kursumliji, Gnijlane i Prisztiny. Wszystkie trzy wychowały dzieci w Szwajcarii, z dala od zawieruchy i wszystkich konsekwencji, które jej towarzyszyły. W sumie w kadrze na mecz Szwajcarii z Serbią znalazło się siedmiu piłkarzy bałkańskiego pochodzenia - nie było wśród nich żadnego Serba.

Jeszcze zanim FIFA dopuściła do gry reprezentację Kosowa, kibice z tego kraju na wielkich imprezach regularnie wspierali kraj, w którym mieszka 200 tysięcy obywateli kosowskiego lub albańskiego pochodzenia. Mecz Szwajcarów z Brazylią był pokazywany na rynku w Prisztinie, na ulicach było widać flagi.

W historii Bałkanów nie brakowało i wciąż nie brakuje napięć, jednak Kosowo wydaje się być modelowym przykładem na to, jak bardzo skomplikowane są relacje między poszczególnymi narodami i grupami etnicznymi. 

17 lutego 2008 roku Kosowo proklamowało niepodległość, a na ulicach Prisztiny i innych miast tysiące ludzi świętowały. Dla Serbów był to czarny dzień, nie pierwszy i nie ostatni, ale wyjątkowo bolesny. Kosowo to kolebka ich państwowości, miejsce, w którym rodziła się Serbia. 28 czerwca 1389 roku na Kosowym Polu doszło do bitwy, w której wojska serbskie starły się z liczniejszymi Turkami. Zakończyła się ona klęską, po której nastąpiło 489 lat niewoli. Pole bitwy stało się miejscem świętym, symbolem o niezwykłej wadze dla historii, kultury i poczucia narodowej oraz religijnej tożsamości.

Niedawno, już jako osobny kraj, obchodził swoje dziesiąte urodziny.

Czytaj dalej
kosowo 1200.jpg
10 lat trudnej i burzliwej niepodległości. Najmłodszy kraj Europy wciąż przedmiotem walki

Na Bałkanach bardzo trudno jest oddzielić sport od polityki - wszystkie międzynarodowe starcia mają bardzo dużo podtekstów, towarzyszy im wiele emocji, zazwyczaj niezdrowych. Mecz Szwajcarii i Serbii mógłby wydawać się spotkaniem jak każde inne. Ale atmosfera była podgrzewana już od jakiegoś czasu.

Jedna z największych gwiazd Szwajcarów niedawno wrzuciła na swój profil na Instagramie zdjęcie butów, w których wystąpi na mundialu.

Na jednym z nich była flaga kraju, dla którego gra, na drugim - Kosowa. Serbskie media doszukiwały się prowokacji, Aleksandar Mitrović, napastnik Serbii, głośno zastanawiał się, dlaczego Shaqiri nie zrezygnował z gry dla Szwajcarii dla kraju, z którym jest tak silnie związany. W 2012 roku razem z Xhaką i Behramim podpisali się na petycji do FIFA w celu dopuszczenia reprezentacji Kosowa do gry. Koniec końców żaden z nich nigdy w niej nie zagrał i nie zagra.

Shaqiri i Xhaka byli kluczowymi postaciami Szwajcarii w piątkowym zwycięstwie nad Serbią - pierwszy potężnym strzałem dał wyrównanie, drugi rozstrzygnął losy meczu w ostatniej minucie meczu. Obaj pokazywali gestem albańskiego orła. Serbowie odczytali je jednoznacznie, zresztą nie tylko oni.

Dla jednych będzie to manifestowanie narodowej tożsamości czy przywiązania do korzeni, dla innych niezbyt wyszukana prowokacja, wymierzona w serbskich kibiców. Nie trzeba chyba dodawać, że Serbowie z miejsca uznali parę zawodników za wrogów numer jeden. Inną kwestią jest to, kiedy gra się w koszulce jednego kraju, a w geście radości podkreśla przywiązanie do drugiego.

- Nie interesowali mnie przeciwnicy, to były czyste emocje. Zrobiłem to dla tych, którzy nigdy mnie nie opuścili i zawsze wspierali. Dla kraju, gdzie są korzenie moje i moich rodziców - mówił Xhaka. Jego ojciec został uwięziony za działania na rzecz niepodległości Kosowa. W podobnym tonie wypowiadał się Shaqiri, którego wujkowi serbskie bojówki spaliły dom.

Do Rosji dotarło wielu serbskich kibiców, współpraca tych dwóch krajów trwa od lat, między ludźmi także panuje specyficzna więź. Po meczu z Kostaryką dało się usłyszeć sporadyczne okrzyki "Kosovo je Srbija", nie tylko z ust Serbów. Za tamto spotkanie federacja została ukarana - powodem była jedna z flag, która znalazła się na trybunach.

Federacja bałkańskiego kraju zdążyła już zaprotestować, domaga się też kary dla dwójki Szwajcarów za ich gesty. Choć obaj zaprzeczają, by miały one polityczne tło, szkoleniowiec Szwajcarii, Vladimir Petković (z pochodzenia Bośniak), przyznał jednoznacznie.

- Nigdy nie powinno się mieszać piłki i polityki. Powinniśmy wszyscy trzymać się od tego jak najdalej, skupić się na sporcie jako na czymś, co skupia ludzi, a nie dzieli - przyznał.

Jak zareaguje FIFA? Szwajcarzy przed ostatnim meczem w grupie mają wszystko swoich rękach, jednak jeśli wydział dyscypliny dopatrzy się tutaj prowokacji, może stracić dwóch najważniejszych piłkarzy na dwa spotkania.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Czytaj także

Rosja 2018: kolumbijskie media zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. "Mecz na śmierć i życie"

Ostatnia aktualizacja: 23.06.2018 13:28
Kolumbijskie media twierdzą, że ich reprezentacja przystąpi silnie zmotywowana do gry w niedzielnym meczu piłkarskiego mundialu przeciwko Polsce. Cytują rodzimych graczy, którzy zapowiadają "walkę na śmierć i życie" przeciwko biało-czerwonym.
rozwiń zwiń