Meksyk został organizatorem mistrzostw, zastępując Kolumbię, która zrzekła się tego prawa. Imprezę poprzedziło tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi w 1985 roku, jednak nie zniszczyło meksykańskich stadionów.
Rozgrywki odbywały się najpierw w sześciu grupach po cztery zespoły. Od 1/8 finału zastosowano system pucharowy.
W pierwszej rundzie nie było niespodzianek, jeśli nie liczyć awansu, po raz pierwszy w historii, reprezentanta Afryki - Maroka, który wyszedł z polskiej grupy F kosztem Portugalii. W drugiej rundzie Francuzi, mistrzowie Europy z 1984 roku, pokazali klasę eliminując 2:0 mistrzów świata - Włochów.
Druga linia Francji - Platini, Giresse, Tigana, Fernandez - potrafiła rozmontować każdą, nawet najlepiej zorganizowaną obronę. W ćwierćfinale "Trójkolorowi" trafili na Brazylię. W Guadalajarze rozegrano "mecz marzeń", jeden z najbardziej widowiskowych (i być może najlepszych) w historii MŚ.
Atutem Francuzów okazał się bramkarz Joel Bats, którego z rzutu karnego nie pokonał nawet Zico (zwany "białym Pele"). Po 90 minutach było 1:1. Dogrywka nie zmieniła rezultatu. Decydowały rzuty karne. Bats obronił strzał Socratesa, a Julio Cesar trafił w słupek - 4-3 i awans Francji.
Ponownie, jak cztery lata wcześniej, nadzieje Francji na zdobycie najwyższych laurów zniweczyli Niemcy, wygrywając w półfinale 2:0. Argentyna tymczasem w drugim półfinale, także 2:0, pokonała Belgię.
Większe emocje niż półfinały wywołał mecz Argentyny z Anglią. Reżyser gry Diego Maradona pogrążył rywali, strzelając oba gole (2:1), w tym jednego... ręką, przyznając potem, że była to "ręka Boga".
W finale na stadionie Azteca, wypełnionym 115 tysiącami widzów, Niemcy ulegli kierowanym przez Maradonę Latynosom 2:3. Sukces Argentyńczyków był tak samo zasłużony jak nieoczekiwany. Można powiedzieć, że trofeum mistrzowskie zapewnił im Maradona... jedną ręką. Jednakże grą w całym turnieju zasłużył na miano najlepszego piłkarza mistrzostw, a wkrótce i świata.
Udział Polski ograniczył się do czterech meczów. Prowadzeni po raz drugi podczas mundialu przez Antoniego Piechniczka biało-czerwoni najpierw zremisowali z Marokiem 0:0, by pokonać Portugalię 1:0 po golu Włodzimierza Smolarka. Na zakończenie rozgrywek grupowych przyszedł zimny angielski prysznic - 0:3 po trzech golach Gary'ego Linekera. W 1/8 finału nastąpiło lanie od Brazylijczyków - 0:4 i ... długi, bo 16-letni odpoczynek od mundialu.