80 lat musiało minąć od pierwszych mistrzostw świata (Urugwaj, 1930), by impreza odbyła się na kontynencie afrykańskim. RPA była bliska zdobycia prawa organizacji turnieju już w 2006 roku, ale wówczas jednym głosem członków Komitetu Wykonawczego FIFA przegrała z Niemcami.
O kolejny mundial rywalizowały wyłącznie państwa Czarnego Lądu, bowiem światowa federacja postanowiła dać szansę tej części globu. 15 maja 2004 roku w Zurychu kandydatura RPA zwyciężyła już w pierwszej turze, pokonując oferty Maroka i Egiptu.
- W ciągu tej jednej chwili odmłodniałem o 30 lat - powiedział wtedy legendarny bojownik o prawa człowieka i były prezydent kraju Nelson Mandela, który zmarł 5 grudnia 2013 roku.
Mimo słabego już stanu zdrowia miał się pojawić na meczu otwarcia, ale wizyta na stadionie w Johannesburgu ostatecznie nie doszła do skutku, gdyż dzień przed ceremonią w wypadku samochodowym zginęła jego prawnuczka. Wracała z koncertu w Soweto, który zorganizowano dla uczczenia inauguracji MŚ.
Mimo kłopotów gospodarze zdążyli z przygotowaniem imprezy, która rozegrana została na 10 stadionach w dziewięciu miastach.
Na inaugurację reprezentacja RPA zremisowała z Meksykiem 1:1. Później ekipa "Bafana, Bafana" pokusiła się o sporą niespodziankę wygrywając ze skłóconymi i rozbitymi wewnętrznie Francuzami, ale do 1/8 finału awansować nie zdołała. To pierwszy w historii przypadek, by gospodarze odpadli z rywalizacji już po pierwszej rundzie.
Wpadkę na początku turnieju zaliczyli też faworyzowani Hiszpanie. Rozpoczęli od 0:1 ze Szwajcarami, ale później było już tylko lepiej. Choć zdobyli ledwie osiem goli, ale nie przeszkodziło im to w pierwszym w historii triumfie.
W fazie pucharowej za każdym razem wygrywali po 1:0 - z Portugalią (1/8 finału), Paragwajem (ćwierćfinał), Niemcami (półfinał) i Holandią (finał). Autorem trafienia w decydującym meczu, w dogrywce, był Andres Iniesta.
Hiszpania, mistrz Europy z 2008 i 2012 roku, została pierwszym złotym medalistą, który mundial rozpoczął od porażki.
Zespół z Półwyspu Iberyjskiego był faworytem i nie zawiódł. Podobnie jak Niemcy, którzy mieli trudną drogę po brązowy medal, a do tego grali efektownie i skutecznie.
W 1/8 finału pokonali Anglików 4:1, ale mecz przeszedł do historii z powodu błędu urugwajskiego arbitra Jorge Larriondy, który nie zauważył, że piłka po uderzeniu Franka Lamparda, między dwoma odbiciami od poprzeczki, o pół metra przekroczyła linię bramkową. Sędzia nie przerwał jednak gry, a jego asystent również nie zasygnalizował gola. Sprawa była jednak oczywista.
W ćwierćfinale z kolei podopieczni trenera Joachima Loewa rozprawili się 4:0 z Argentyńczykami. Dwa gole zdobył urodzony w Polsce Miroslav Klose i z dorobkiem 14 bramek w klasyfikacji strzelców wszech czasów ustępuje o jedno trafienie tylko Brazylijczykowi Ronaldo. Choć ostatnio zmagał się z kontuzjami, znalazł się w szerokiej kadrze Niemców na tegoroczny turniej w Brazylii.
Tym samym bez zdobytego gola z mistrzostwami musiał się pożegnać Lionel Messi, uchodzący już wtedy za najlepszego futbolistę globu, który jak Diego Maradona miał poprowadzić kolegów do sukcesu.
Naszpikowani gwiazdami "Albicelestes" znaleźli się w cieniu innej drużyny z Ameryki Południowej - Urugwaju, który cieszył się z czwartego miejsca.
Podobnie jak Argentyńczycy, rozczarowani wrócili do domu Brazylijczycy. "Canarinhos", najbardziej utytułowana reprezentacja świata - z pięcioma tytułami, w ćwierćfinale ulegli Holandii 1:2. Jeszcze gorzej spisali się w RPA broniący tytułu Włosi, którzy odpadli już w fazie grupowej. To czwarty taki przypadek w historii, a drugi Italii.