Wydany w 1993 roku zbiór reportaży sumuje ponad 30 lat wędrówek autora po rozwiązanym już Związku Radzieckim. Ryszard Kapuściński sięga jeszcze głębiej, do czasów dzieciństwa, które spędził w Pińsku na dzisiejszej Białorusi. To tam był świadkiem wkroczenia Armii Czerwonej w granice przedwojennej Rzeczpospolitej we wrześniu 1939 roku. Najważniejsza jest tu dwuletnia wyprawa, jaką pisarz przedsięwziął w roku 1989. Przez kolejne miesiące pokonał 60 tysięcy kilometrów, głównie samolotami. Dzięki temu dokonał tego, co nie udało się żadnemu reporterowi. Z bliska obserwował upadek ZSRR. Na Kaukazie i Syberii, w Irkucku i na Uralu, w Kołymie i Workucie, na Ukrainie i w Azji Środkowej. Dzięki temu udało się Kapuścińskiemu stworzyć panoramę tej granicznej epoki i opisać przemiany społeczne. Ale najbardziej zapamiętuje się z "Imperium" sceny takie jak ta, kiedy autor ogląda z syberyjskimi górnikami mecz w telewizji i mimo że nic nie widać i nie słychać, kibice wiedzą, że padł gol i cieszą się z wygranej swojej drużyny.