Dziś jest to postać powszechnie znana, ale w roku 1977 tak nie było. Edelman był wtedy rozpoznawalny jako kardiochirurg, ale mało kto wiedział o jego przeszłości. Jako mieszkaniec warszawskiego getta, a później żołnierz podziemnej organizacji, był świadkiem straszliwych niemieckich zbrodni. Opowiada o nich jednak w sposób pozornie beznamiętny. Skupia się nie na ludzkim cierpieniu i wszechobecnej śmierci, lecz na detalach. I to one zostają w pamięci czytelnika. Np. skrzela malowane przez Mordechaja Anielewicza czerwoną farbą po to, aby ryby na straganie jego matki wyglądały na świeże. Forma książki Hanny Krall jest nowatorska, ale nie to jest w "Zdążyć przed Panem Bogiem" najważniejsze, tylko pytania Edelmana, który ma swoje porachunki z Bogiem. Wciąż nie może bowiem zrozumieć, jak mogło zaistnieć takie zło, którego świadkiem był podczas zagłady getta.