Lusia, żona Piotrka Matysiaka, odwiedza Wisię w mieszkaniu Gienków. Wisia jest tym faktem nieco zaskoczona, gdyż Lusia ostatnio rzadko się tu zjawia. Żona Piotrka tłumaczy się jak zwykle brakiem czasu. Jeszcze dziś wyjeżdża do mamy do Pułtuska i chciałaby wziąć słoik miodu, który miał przywieźć z Bieszczad Stach Matysiak. Okazuje się jednak, że Stach pojechał na pocztę odebrać przesyłkę z zagranicy. Lusia dzieli się z Wisią swoimi wątpliwościami w związku z wyjazdem matki Piotrka do pracy na Zachód; ma obawy, czy będzie mogła w tej sytuacji pogodzić studia, pracę i opiekę nad młodszą siostrą Piotrka, która ma zamieszkać wkrótce na Dobrej. Wisia stara się rozwiać obawy Lusi i zapewnia ją, że ona i Piotrek będą mogli liczyć na pomoc całej rodziny. Lusia zauważa, że na wyjeździe Elżbiecie najbardziej skorzysta Dorota, bo pozbędzie się w ten sposób rywalki. Rozmowę przerywa przyjście Danusi Grzelakowej i dozorcy. Danusia liczy również na słoik miodu i jest ciekawa wrażeń z pobytu Stacha w Bieszczadach, natomiast pan Edzio chciałby, aby Wisia spróbowała raz jeszcze przekonać Anielę Grzelakową w sprawie dzierżawy działki. Wywiązuje się rozmowa na temat przeprowadzenia referendum unijnego i konferencji przedstawicieli samorządów lokalnych w czeskiej Pradze. W końcu wraca Stach, mówi Wisi o zaproszeniu od kolegi z Hiszpanii. Tomek telefonuje w drodze ze Słowacji i informuje, że właśnie przekroczył z dziewczynami granicę z Polską i jeszcze dziś w nocy dotrą do Warszawy. Mówi coś o Justynie, ale połączenie zostaje przerwane. Stach opowiada Wisi i Dance o krótkim, lecz udanym pobycie w Bieszczadach. W Lutowiskach mieszkał u Groniów, od których kupił miód pszczeli. Stach mówi również o pracach Fundacji Karpackiej, która ogłosiła konkurs na Bieszczadzkie Centrum Promocji i Certyfikatu produktu lokalnego oraz o prężnym rozwoju działalności kulturalnej w gminie. Stach nie wyklucza, że napisze piosenkę dla tamtejszej kapeli.