autor: Marek Lawrynowicz
Izaura jest ostatnio bardzo markotna. Zamyka sie w sobie i przez caly czas slucha muzyki. Matka próbuje z nia o tym rozmawiac, ale dziewczyna jeszcze bardziej sie zamyka. Próbuje ja wciagnac w obowiazki domowe, ale dziewczyna kategorycznie odmawia. Prawdopodobnie chodzi o Staska Jablonskiego, który ostatnio bardzo rzadko pojawia sie w domu Pawlaczów, ale to tylko przypuszczenie stroskanej matki. Zyga i Wojciaszek, którzy pojawiaja sie kuchni, próbuja jakos rozweselic Izaure – namawiaja ja nawet na kielicha – ale ma to tylko taki skutek, ze dziewczyna bez slowa wybiega.
Troje Pawlaczów martwi sie o najmlodsza z rodu. Wszyscy domyslaja sie, ze chodzi tutaj o sprawy sercowe, ale skoro nic nie jest powiedziane na glos, to nic nie mozna zrobic. Trzeba czekac na rozwój wypadków. Rozmawiaja tez o ostatnich wydarzeniach na wsi. Wojciaszka oburza fakt, ze stary Skorupa nie poszedl przed Wielkanoca do spowiedzi. Dla niego to dowód, ze kuzyn boi sie poniesienia chocby duchowej odpowiedzialnosci za sprzedaz koscielnego mienia, które kiedys mu sie przypadkiem dostalo. Stary nawet grozi, ze sila doprowadzi Skorupe przed oblicze ksiedza, zeby sprawa sprzed lat zostala wreszcie wyjasniona.
Na podwórku Boczkowskiej Tadeusz Lopata, jej “absztyfikant”, przegania przelatujacego bociana, który gniazduje na podwórku Pawlaczów. Bardzo sie to nie podoba Zydze i Wojciaszkowi. Boczkowska boi sie niby ptasiej grypy, ale dla nich to nie jest jeszcze powód, by tak zle traktowac ptaka, który od zawsze cieszyl sie wielkim szacunkiem. Poza tym Zyga ma Lopate za kretacza i oszusta.
Nieoczekiwanie zjawia sie Boczkowska. Zyga i Wojciaszek z miejsca zwracaja uwage sasiadce na jej niemoralne zachowanie wzgledem bociana, ona jednak wie swoje. Ptasia grypa to jej zdaniem zbyt niebezpieczna choroba, zeby ja lekcewazyc.
Barbara przywiodla ze soba goscia – Tadeusza. Postanowila go oficjalnie przedstawic sasiadom, poniewaz ona i Lopata chca sie pobrac. Pawlaczowie sa sceptycznie nastawieni do Tadeusza. Historia z jego tajemniczym zniknieciem z pieniedzmi, a potem jego szczesliwe odnalezienie sie calej rodzinie wydaje sie co najmniej dziwne. Wszyscy jednak zgodnie stwierdzaja, ze stosunki miedzy Boczkowska i Lopata to nie ich sprawa.
Zyga, który jest do Tadeusza uprzedzony juz od dawna – jak to zauwazyl sam Lopata, mezczyzni nie lubili sie juz, gdy razem byli w wojsku – postanawia przetestowac prawdomównosc nowego sasiada i prosi go, zeby ten opowiedzial o wszystkim, co zaszlo w jego zyciu, gdy obaj opuscili koszary. W kuchni pojawia sie nawet Iazura, zeby wysluchac tych opowiesci.
Po wyjsciu z wojska Lopata najpierw pracowal sie przy budowie huty Katowice. Robote te rzucil juz po roku, bo bylo ciezko. Zatrudnil sie potem w cyrku przy karmieniu zwierzat. Dzieki tej pracy zjezdzil prawie cala Europe. W pewnym jednak momencie w cyrku byla redukcja etatów i Lopata zostal zwolniony. Zostal wtedy awkizytorem - “przedstawicielem handlowym”, który wciskal ludziom co popadnie. Zyga wtraca tutaj kasliwa uwage, ze w takim zawodzie Lopata, szalbierz i naciagacz, musial sie czuc jak ryba w wodzie. Boczkowska zaczyna jak lwica bronic przyszlego meza. Przede wszystkim zalezy jej, zeby stosunki z sasiadami byly jak najlepsze, a do tego potrzebna jest ich dobra wola. Niestety Zyga jej nie wykazuje. I tutaj odzywa sie Izaura. Naszla ja refleksja na temat zycia na wsi – raz wyrobiona opinia na czyjsc temat ciagnie sie za czlowiekiem do konca zycia. Taka swiadomosc wyciska lzy i dziewczyna z placzem wybiega z pokoju.
Pozostala czesc towarzystwa jest zdumiona reakcja dziewczyny, ale w koncu Izaura jest mloda, do tego ma klopoty sercowe, wiec mozna ja zrozumiec. Boczkowska wyjasnia na koniec cel swojej wizyty. Chce, aby Zyga i Tadeusz podali sobie rece i zapomnieli o starych urazach. Dochodzi na koniec do pojednania i na stole pojawia sie wódka. Nim wszyscy zgromadzeni wychyla pierwszy kieliszek, Wojciaszek wybiega na podwórko, aby zapewnic niby to siebie, niby bociana, ze nikt go juz wiecej nie bedzie przeganiac...