W 60 dzień po Wielkanocy, Kościół obchodzi uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa która zwyczajowo zwana jest Bożym Ciałem. - W ten sposób spojrzenie wierzących kierowane jest w stronę Eucharystii – przypomniał Jan Pniewski.
Procesje, które są najbardziej charakterystycznym elementem tego święta mają swój początek we włoskiej miejscowości Bolsena oraz wydarzeniami, które rozegrały się tam w połowie XIII wieku. Ojciec Święty Paweł VI, podczas pielgrzymki do tego miejsca zwrócił uwagę, że tamtejsze sanktuarium nie jest czczone tylko ze względu na kult św. Krystyny, ale przede wszystkim dlatego, że żyje tu nieustannie wspomnienie Cudu eucharystycznego, dokonane przy grobie świętej.
W 1263 r. pielgrzymujący do Rzymu ksiądz Piotr z Pragi zatrzymał się w Bolsenie. W czasie odprawiania Mszy hostia w jego rękach zaczęła krwawić. Natychmiast pokazał to przebywającemu w Orvieto papieżowi Urbanowi IV, który ogłosił, iż miał miejsce Cud eucharystyczny. Wpłynęło to na ogłoszenie w 1264 r. nowego święta: Święta Ciała i Krwi Pańskiej.
Było to wydarzenie bardzo potrzebne Kościołowi i światu bowiem wielu kwestionowało wtedy prawdę o obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Sama święta, której krótkie życie zakończyło się bardzo boleśnie, stała się zaś patronką Eucharystii i fundamentem dalszej argumentacji za obecnością Chrystusa w Komunii Świętej.
- Procesje Bożego Ciała wpisują się obecnie w kult Eucharystii, ale trzeba wiedzieć, że w średniowieczu ludzie przeżywali kryzys adoracji. Pojawiali się teologowie, którzy podważali obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie - powiedział o. Marek Blaza, liturgista
Jak podkreślił zaś o. Cyprian Moric, historyk sztuki, panował wówczas także olbrzymi dystans wobec sacrum, istniała inna wrażliwość religijna. - Na dźwięk dzwonka wszyscy musieli oderwać się od prywatnych modlitw, uklęknąć i zwrócić uwagę na ołtarz, żeby nie przeoczyć aktu Podniesienia. Ludzie obawiali się także przyjmować Komunię Świętą. Przykazanie mówiło o przyjmowaniu jej raz w roku i wielu uważało, że to musi wystarczyć, ponieważ uważało się za niegodnych przystępować do niej częściej – tłumaczył o. Cyprian Moric.
Temat obecność Boga w świecie, a zwłaszcza Jego obecność w Eucharystii niepokoi nie tylko teologów, ale również przedstawicieli literatury i sztuki. Niektórzy starają się zmierzyć z tą tajemnicą i dotrzeć do niej nawet poprzez dziedziny oparte na nauce praktycznej jaką jest np. kardiochirurgia.
- My nie robimy cudów, jesteśmy jedynie jego świadkami, powiedział kiedyś kardiochirurg prof. Janusz Skalski z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie – Prokocimiu. - To że możemy w coś wierzyć upiększa medycynę i mój zawód. W sytuacji krytycznej dalibyśmy wszystko, żeby dany pacjent przeżył. Zwracamy się do Pana Boga, żeby nam pomógł, bo my dalej już nie możemy – dodał prof. Janusz Skalski.
Serce zawsze było uznawane za delikatny organ, czasem nawet za święty. - Mityczne spojrzenie chirurgów z XIX wieku mówiło, że serca nie należy ruszać, bo chirurg, który zacznie je operować utraci szacunek swoich kolegów. Dziś w tej dziedzinie odbył się na szczęście niebywały postęp, który ratuje życie wielu ludziom.
- Słowo stało się ciałem tzn., że Pan Bóg odważył się przyjąć nasze ciało ze wszystkim co ten fakt niesie, a więc z bólem, słabością i cierpieniem. Dzięki temu możemy się od Jezusa uczyć jak postępować wobec ludzi potrzebujących wsparcia i pomocy – stwierdził filozof, ks. prof. Jan Sochoń.
Na audycję „Familijna Jedynka" w Pierwszym Programie Polskiego Radia, zaprasza Jan Pniewski
***
Tytuł audycji: „Familijna Jedynka"
Prowadził: Jan Pniewski
Data emisji: 4.06.2015 r.
Godzina emisji: 06.00
kawa