Redakcja Programów Katolickich

2 sierpnia - Kapelani

Ostatnia aktualizacja: 07.08.2009 13:15
Kapelani

W latach drugiej wojny światowej duchowieństwo polskie wraz z całym narodem brało czynny udział w walce z niemieckim okupantem, wykazując niezłomną postawę i składając wielką daninę krwi, ofiar, poświęcenia i cierpień na ołtarzu niepodległości.

Księża kapelani brali udział w kampanii wrześniowej 1939 r., pełnili obowiązki duszpasterskie w obozach internowanych na Węgrzech i w Rumunii, towarzyszyli żołnierzowi polskiemu na tułaczym szlaku bojowym, dzielili trudy i niewygody życia w oddziałach partyzanckich.

Ostatnim wojennym epizodem duszpasterstwa kapelanów było Powstanie Warszawskie. W sierpniowe i wrześniowe dni 1944 r. z największym poświęceniem i odwagą podtrzymywali w powstańcach ducha walki, niejednokrotnie znajdując śmierć pod gruzami domów, kościołów, szpitali. By pamięć o tym była zawsze żywa, przywołujemy niektóre fakty z pierwszych dni powstania. Gdy wybuchło powstanie, oddziały zgrupowania "Krybar" uderzyły na Uniwersytet Warszawski, silnie umocniony przez Niemców, którzy ulokowani w bunkrach, ogniem cekaemów i granatników paraliżowali wszelki ruch ludności Powiśla, Wybrzeża Kościuszkowskiego i brzegów Wisły.

Do klasztoru Sióstr Urszulanek ktoś przekazał wiadomość, że jakiś starszy mężczyzna został postrzelony na pobliskiej ulicy i prosi o księdza. Ks. Tadeusz Burzyński, kapelan sióstr Urszulanek, włożył komżę i stułę, wziął naczynie z Olejami Świętymi i pobiegł ulicą. Kiedy schylał się nad rannym, seria pocisków z cekaemu niemieckiego przeszyła mu pierś. Nikt nie mógł przyjść mu z pomocą, z powodu silnego ostrzału.

Był to pierwszy kapłan-kapelan poległy w Powstaniu. W pierwszych godzinach powstania walki toczyły się obok kościoła św. Jakuba na placu Narutowicza. Ktoś dał znać do zakrystii, że na pobliskiej ulicy Filtrowej został ranny mężczyzna i wzywa pomocy. Wikariusz parafii, ks. Tadeusz Godziński postanowił iść do rannego z ostatnią posługą kapłańską. Zaopatrzywszy rannego na śmierć, wracał do świątyni pochylony, aby nie stać się od razu celem, dopadły go jednak pociski nieprzyjaciela. Ostatkiem sił dotarł do drewnianej dzwonnicy, by tam umrzeć. W tym samym czasie na ulicy Częstochowskiej został zabity neoprezbiter ks. Jan Morzycki, wysiedlony z Diecezji Włocławskiej, pracujący w parafii św. Jakuba. Drugiego dnia powstańczych walk esesmani wpadli do Domu Ojców Jezuitów na Rakowieckiej, zabierając ze sobą o. Edwarda Kosibowicza, którego zamordowali na ulicy. W dwie godziny później zjawili się w większej grupie, szukając powstańców oraz tych, którzy im pomagali. Wszystkich zakonników umieścili w jednym pokoju, do którego wrzucili granaty, a następnie dobijali rannych strzałami z pistoletów maszynowych, polewali ciała benzyną i podpalali.

Tylko kilku księżom udało się wydostać spod sterty martwych, skrwawionych ciał i ujść z życiem. Ciała 35 ofiar paliły się przez trzy dni i noce. W Szpitalu Wolskim 5 sierpnia został zamordowany ks. Kazimierz Ciecierski wraz z lekarzami tego szpitala, dr. Marianem Piaseckim i dyrektorem prof. Januszem Zeylandem. Tego samego dnia ks. Mieczysław Krygier, proboszcz parafii św. Wawrzyńca na Woli, udał się na wieżę kościoła z jedzeniem dla znajdujących się tam powstańców.

Po powrocie włożył ornat i rozpoczął odprawianie Mszy św. Niemcy weszli do świątyni, strzelając na wszystkie strony zamordowali kościelnego. Ciężko ranny proboszcz upadł u stóp ołtarza. Po chwili podniósł się, otworzył tabernakulum i przyjął Komunię św. Zaniesiony do zakrystii, zmarł. W nocy z 5 na 6 sierpnia do kościoła i klasztoru Ojców Redemptorystów wpadli hitlerowcy. Wszystkich ojców i braci zakonnych zaprowadzili do kościoła św. Wojciecha, a następnie na teren składu Maszyn Rolniczych (Wolska nr 81). W kilkanaście minut później rozległa się seria strzałów. Wszyscy zginęli męczeńską śmiercią - 30 ojców, kleryków i braci, a jako ostatni o. Józef Kania. 8 sierpnia na plebanii parafii św. Wojciecha na Woli ponownie zjawili się Niemcy.

Tym razem zabrali ks. Romana Ciesiołkiewicza oraz dwóch księży wikariuszy: Stanisława Kuleszę i Stanisława Mączkę. Wszyscy zostali rozstrzelani na terenie podwórza domu na Moczydle. Wśród wielu kapelanów-powstańców swoją postawą żołnierską, odwagą i poświęceniem wyróżniał się ojciec Tomasz (Tomasz Rostworowski), kapelan Komendy Głównej AK. Znali go niemal wszyscy obrońcy i mieszkańcy Starówki. W tych trudnych dniach można go było spotkać na zagrożonych odcinkach, gdzie spowiadał i udzielał Komunii św.

 Mówiono o nim, że zanim przywdział sutannę, ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. To on znosił z sanitariuszkami ciała poległych spod barykad, grzebał ich na ulicach i placach. Zawsze można go było spotkać tam, gdzie był potrzebny; zawsze był spokojny, opanowany, z uśmiechem nie schodzącym z jego twarzy.

Gdy wszyscy próbowali ewakuować się ze Starówki, on tam pozostał, pragnął być ze swymi żołnierzami do końca. Trwał na swym posterunku z chorymi w szpitalu polowym w dawnym gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości. Rozdawał Komunię św., pocieszał, uspokajał. Gdy Niemcy ewakuowali szpital, a lżej rannych i chorych prowadzili przez ruiny Starówki w wąską, małą uliczkę, by ich tam wystrzelać, ojciec Tomasz wiedział, co go czeka. Udało mu się wymknąć poza puste, wypalone mury domów. Na szczęście nikt go nie zauważył. Uratował się. Bóg czuwał nad nim, bo był potrzebny, by zaświadczyć o okropnościach tej wojny.

Gośćmi  w studio będą:

Maciej Biskup OP, dominikanin

Zbigniew Osiński, historyk z muzeum Powstania Warszawskiego

Mateusz Środoń, artysta, malarz

Adam Zawadzki, Rzecznik Prasowy Związku Harcerstwa Polskiego

Marta Czajka

Ernest Łuczak- wolontariusz muzeum Powstania Warszawskiego

Audycję poprowadzi Agnieszka Trzeciakiewicz.