Myślę że w innych miastach niż Warszawa ten napis tylko trochę się różni – w ostatnim członie, ale sens jest podobny.
Już opowiadałam Państwu – choćby w ”Myślach na dobry dzień” - o rodzinnym kibicowaniu, wprowadzaniu młodego pokolenia w tajniki tej męskiej rozrywki, więc nie będę się tu powtarzała. W każdej rodzinie, gdzie są mężczyźni, jakoś ten temat się przewija. Nie chcę przez to powiedzieć, że Panie nie kibicują sportowcom, ale na pewno nie jest to kibicowanie tak kultowe, jak w przypadku panów. Tu dodam, że nie uważam za kibicowanie tak zwanych cheerleaderek, bo to oddzielny temat i jestem zbyt starej daty, by zachwycać się tym że kobiety są wykorzystywane jako przerywniki w meczach. To uwłacza mojej kobiecej dumie, i tyle.
Oczywiście sama będę śledziła rozgrywki piłkarskie, bo przede wszystkim uwielbiam telewizję „na żywo”. A już szczególnie wszelkie zawody sportowe. To, że mamy w tym roku Euro 2012 w Polsce, jakoś przyćmiło letnie Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Przynajmniej do mnie one mniej docierają. A przecież zawsze się pasjonowałam tymi Igrzyskami, kiedyś potrafiłam nawet wziąć urlop, gdy były nocne transmisje z Olimpiady na innym kontynencie. Najszlachetniejszym ze sportów w moim mniemaniu jest przecież lekkoatletyka, gdzie człowiek owszem – ściga się z drugim człowiekiem, ale też z własnymi ograniczeniami. Wyżej, dalej i szybciej – oto sens tych zmagań. Niestety, część czasu trwania Olimpiady w Londynie będę na wakacjach, nad morzem. Z pewnością mój wnuk będzie bił wtedy rekordy na piasku w skoku w dal, w rzucaniu łopatką – jako oszczepem czy w biegach do falochronu i z powrotem, kto szybciej. Ale przecież i najwięksi mistrzowie zaczynali od małych rzeczy, nieprawdaż?
Elżbieta Nowak