Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Kolumbijsko-japońska żonglerka muzyczna

Ostatnia aktualizacja: 21.07.2020 10:12
Muzyka z gry komputerowej, japoński rap i barwna cumbia ze słonecznej Bogoty. Frente Cumbiero i Minyo Crusaders w czterech utworach pokazali jak ponad podziałami współcześnie opowiedzieć o swoich tradycjach.
Okładka płyty Minyo Crusaders  Frente Cumbiero Minyo Cumbiero
Okładka płyty Minyo Crusaders & Frente Cumbiero Minyo CumbieroFoto: mat. pras.

Poprzednie spotkanie reprezentacji Kolumbii i Japonii oglądałem dwa lata temu na mundialu. Obie drużyny były w grupie z Polską i przeszły do drugiej rundy. Rok później reprezentanci spotkały się ponownie, tym razem murawę zamieniając na salę studia w Bogocie. W jednym rzędzie obok siebie stanęły kolumbijski Frente Cumbiero oraz dziesięcioosobowy japoński big band: Minyo Crusaders.

Ten pierwszy powstał pod wodzą Mario Galeano Toro, który – obok takich postaci jak Ebliz Alvarez czy Pedro Ojeda – wpisał się na listę zasłużonych dla Kolumbii, kultywując tradycje cumbii w nowoczesnej formule w takich zespołach jak Ondatropica czy los Piranas. Albo współpracując z Mad Professor czy Kronos Quartet.


Minyo Crusaders pełnowymiarowo zadebiutowali dopiero przed rokiem albumem Echoes of Japan, na którym stworzyli osobliwy konglomerat tytułowego minyo – japońskiego folku – ale też brzmienia perkusjonaliów, wplatając w nie elementy cumbii, reggae czy tajskiego popu, nadając starodawnym pieśniom karaibskie rytmy i pokazując ich inne oblicze. Kolumbijczyków w 2018 poznali na Fuji Rock Festival, więc rok później złożyli im rewizytę, żeby nagrać wspólny materiał. Efektem są cztery utwory, inspirowane tradycją obu krajów

Zaczyna się od „Mambonegro Daisakusen”, wariacji na temat ścieżki dźwiękowej do gry komputerowej Yie Ar Kung-Fu. Pierwotnie rozpisana na syntetyczne brzmienia ośmiobitowego casio, tutaj jest inspirowana chichą i salsa boogaloo, czyli latynoską odmianą r’n’b. Dzięki temu zyskuje barwny orkiestralny posmak – fantastycznie prowadzone dęciaki czasem ledwo ustępują miejsca zawadiackim gitarom i perkusjonaliom. Z kolei „Cumbia Del Monte Fuji" to frapująca i wibrująca reinterpretacja słynnego utworu „Cumbia del Monte” Pedro Lazy, w której trójka japońskich wokalistów porywająco śpiewa w ojczystym języku (z wyróżniającym się głosem wokalistki Meg) w akompaniamencie dęciakowych zawijasów, świergoczących gwizdków i kapitalnej cumbijskiej rytmiki, które prowadzą perkusiści z obu stron globu: Pedro Ojeda, Mutsumi Kobayashi i Irochi. „Tora Joe” i „Opekepe” to starodawne japońskie pieśni – pierwsza pędzi na złamanie karku w iście karnawałowej manierze, drugą muzycy Minyo Crusaders nazywają pierwszym rapowanym utworem w Japonii. I pewnie dlatego w ramach kulturalnej wymiany za mikrofonem stanął reprezentant Kolumbii, Sebastián Rozo. Efektem jest dancehallowy, pełen efektów i pogłosów, ale też tradycyjnych fletów rozbujany, dubowy banger.

Nie ma się jednak co licytować o to, kto wypada lepiej – w końcu nie jesteśmy na boisku, a i gramy zespołowo ponad podziałami. Minyo Cumbiero pokazują, jak ta ponadnarodowa współpraca przynosi kapitalne efekty, kiedy żonglują estetykami i swoimi tradycjami, tworząc buzujący muzyczny koktajl, pełen lokalnych kolorytów. Co zwłaszcza w trakcie pandemii pokazuje, jak bardzo takie wzajemne wizyty i kooperatywy są ważne. W końcu jedną nogą jesteśmy w japońskim nostalgicznym folku, drugą w rozgrzanej i buzującej cumbii – obie te tradycje przeplatają się cały czas. Można powiedzieć, że jest remis, a w temacie kulturalnej współpracy na pewno oba zespoły wychodzą z grupy i pokazują, że ktoś z innego końca świata może wprowadzić sporo do lokalnej muzyki. Dwa zespołu dostarczają emocji nie w 90, ale 16 minut, co w zupełności wystarcza i przynosi nie lada emocje. Podobno sesja trwała dwa dni, ale – jak rozpowiada gitarzysta i założyciel Minyo Crusaders, Katsumi Tanaka – muzycy pierwszego rozmawiali i jedli, a drugiego weszli do studia. Dobre towarzyskie spotkanie, ot cały sukces!

Jakub Knera

Minyo Crusaders & Frente Cumbiero

Minyo Cumbiero

Mais Um Discos 2020

Ocena: 4/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

Czytaj także

Diabelskie siły, niedzisiejszy skarb i Groupe RTD

Ostatnia aktualizacja: 13.07.2020 16:30
Sponsorowane ze środków publicznych orkiestry rozrywkowe są charakterystyczne dla postkolonialnej Afryki. Najbardziej znane w Europie są orkiestry zachodnioafrykańskie, przede wszystkim malijskie.
rozwiń zwiń