Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Dziewucha z lirą

Ostatnia aktualizacja: 24.01.2022 16:00
Bardzo się cieszę, że powstała pierwsza krajowa płyta lirnicza, taka pełnowymiarowa. Bo oczywiście nie zapominam o albumach Jarka Adamowa i Jacka Hałasa, dobrych i ważnych, ale tam lira była potraktowana tradycyjnie, jako akompaniament do śpiewu.
Okładka solowej płyty Malwiny Paszek Dziewuchy
Okładka solowej płyty Malwiny Paszek "Dziewuchy"Foto: mat. pras.

U Malwiny Paszek błyszczy zaś jako instrument solowy, pełen możliwości i środków wyrazu. Zresztą ta konkretna lira pochodzi z pracowni znakomitego austriackiego mistrza i daje pole do popisu.

Album jest debiutem, ale jego autorka gra na lirze już co najmniej 10 lat, a wcześniej dała się poznać jako członkini avant-folkowej formacji Vidlunnia. Jest to więc debiut dojrzałej, świadomej artystki, która ma też doświadczenie jako śpiewaczka, chociaż wcześniej kojarzyłem ją z mocniejszym, bardziej ludowym śpiewem, z emisją o koneksjach wschodniosłowiańskich. Tutaj zaś operuje głosem niejednorodnym stylistycznie, o mieszanej emisji – szuka własnego, indywidualnego wyrazu i stara się sumować dotychczasowe śpiewacze doświadczenia, co poczytuję na plus. Niektórych detali bym się czepiał, ale w swoim ogólnym wyrazie przekonuje mnie ten śpiew, podoba mi się takie osobiste zmiękczanie „białego” głosu, co jest zapewne również świadectwem zespolenia z instrumentem (w przypadku liry także fizycznego), ma lira Dziewuchy szlachetne, matowe brzmienie i generalnie bardzo poszerzone względem liry ludowej pasmo możliwości zwłaszcza w sferze gry delikatnej, operowania odcieniami i półcieniami.

Gdybym miał wymienić jedną cechę tej muzyki, która mnie najbardziej ujmuje, będzie nią właśnie jej paleta kolorystyczna i w ogóle barwowa wrażliwość autorki zauważalna w śpiewie, a szeroko obecna w grze na lirze. Malwina Paszek wykorzystuje w różny sposób potencjał jaki daje ten szczególny instrument, używa zarówno liry klasycznie czyli melodii z burdonem, ale także samego burdonu, trumpetowego rytmizowania, pizzicata, glissand czy strun rezonansowych.

Warto wspomnieć o konceptualnym aspekcie tego wydawnictwa. Tytułowe „Dziewuchy” reprezentuje dziesięć pieśni, czasem balladowych opowiastek, czasem krótkich piosenek czy obrazków wybranych przez Malwinę Paszek starannie z repertuaru regionalnego – Wielkopolski, Pałuk, Kujaw i Lubelszczyzny. Łączy je temat kobiety, jej doli w kulturze tradycyjnej, jej wolności i zależności, uczuć. Są uniwersalne, da się je czytać także współcześnie. Choć język oraz poetyka tych tekstów kodują dawne przeżywanie świata i jest tam także obecna warstwa z punktu widzenia dzisiejszego przeciętnego słuchacza dość hermetyczna. Gdyby zdjąć te okulary, które każą nam widzieć poezję tylko w tekstach sztuki wysokiej i erudycyjnej, to tutaj też ją dostrzeżemy.


Cyganka z lirą Cyganka z lirą, pocztówka z początku XX wieku.

Muzycznie natomiast autorka z jednej strony nawiązuje do obecnej na zachodzie Europy, zwłaszcza we Francji, tradycji kobiecej gry na lirze, bo w epoce baroku lira to był modny instrument chętnie „obracany” delikatnymi dłońmi ludwikańskich dwórek (a później ich upadłych po rewolucji córek, które musiały czasem sobie radzić na ulicy, czasem z lirą) i estetycznie płyta skłania się w tę zachodnią stronę. Ale z drugiej strony same melodie oraz poszczególne sekwencje opowieści toczą się w rodzimych stronach. Czerwień sukni w leśnej scenerii (z fotografii na okładce) to zestawienie bardzo kontrastowe, nienaturalne, obce, odważne i niebezpieczne, ale przecież ludzkie.

Dużo na te płycie muzycznych pomysłów, aranżacji i interpretacji wyjściowych melodii ludowych, zwłaszcza w tempach, ogrywkach i rozwinięciach lub wstępach, czy we wspomnianych już brzmieniach i sposobach artykulacji dźwięków. Ten barwny lirowy ogródek muzyczny spowity jest długim, mglistym pogłosem (który też czasem gra). Głos czasem brzmi jakby wydobywał się spomiędzy strun drewnianej skrzynki liry, czasem przylatuje z daleka i przywiewa piosenkę, kręci nią. „Ej leci głos po rosie, ej po polu, po lesie,ej co ludzie gadają, wszystko to wiatrek niesie” – to jedenasta piosenka, niby nie ma jej na płycie, ale ja ją słyszę. Czego i Państwu życzę.

Remek Mazur-Hanaj

Malwina Paszek

„Dziewuchy”

Fundacja Korba 2022

Ocena: 4/5


***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

Czytaj także

Jazz i polska tradycja spotykają się w Lumpeksie

Ostatnia aktualizacja: 22.09.2020 10:12
Lumpeks szuka punktów wspólnych między jazzem i tradycją, tworząc barwną współczesną opowieść naznaczona ludowymi melodiami i improwizacjami, balansując pomiędzy awangardą a ludycznością.
rozwiń zwiń