Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Muzyka znaczy świat

Ostatnia aktualizacja: 06.09.2022 08:00
Wspólne przedsięwzięcie cenionych grup – węgierskiej Cimbaliband i polskiej Czeremszyny – nie ma na celu osiągania spektakularnych efektów. Jest radością wspólnego grania i dowodem umiejętności prowadzenia ciekawego dialogu przy jednoczesnej wyrazistości każdego z zespołów.
Okładka wspólnej płyty Czeremszyny i Cimbaliband
Okładka wspólnej płyty Czeremszyny i CimbalibandFoto: mat. pras.

Ta historia zaczęła się całkiem nieśmiało. Ćwierć wieku temu w sercu Węgier, w Szolnok, zaczęto organizować, ceniony dziś festiwal muzyki folkowej, tradycyjnej. W tym samym czasie w polskiej Czeremsze odbywały się pierwsze edycje festiwalu Z wiejskiego podwórza. A jako że każdą z imprez współtworzyli w swoim kraju ludzie bliscy artystom bądź sami artyści – toteż ich drogi na muzycznych szlakach zaczęły się wielokrotnie przecinać. Członkowie podlaskiej grupy występowali na Węgrzech, artyści z tamtejszego Cimbalibandu po latach dotarli i na wschodnie kresy Polski do Czeremchy (podobnie zresztą jak i inni artyści z tego kraju). Te muzyczne znajomości, może nawet przyjaźnie zaowocowały pomysłem nagrania wspólnej płyty.

I oto jest: krążek, sygnowany nazwą obu zespołów oraz tytułem zapisanym na okładce w różnych wersjach, w trzech językach. Po polsku brzmi on: Świat = muzyka!, wersje angielskie są dwie: The World is Music oraz World = Music. Od razu warto jednak poczynić zastrzeżenie, że nie jest to trzynaście utworów, które obie grupy wykonują wspólnie w pełnych składach i uwspółcześnionych aranżach. Jeśli dobrze rozumiem ideę płyty i szansę realizowania jej w pandemicznych okolicznościach (w ubiegłym roku), to każdy z zespołów nagrał u siebie kilka utworów, które stały się następnie podstawą dla muzyków z drugiej grupy do dogrania swoich partii. Czasami są to „muzyczne interwencje” czy dodatki bardzo skromne, kiedy indziej odważniejsze wejście w muzyczny dialog. Zasadniczy układ krążka jest jednak właśnie taki, że w każdym z utworów jedna z grup nadaje ton (i temat), a członkowie drugiej pojawiają się niejako gościnnie – zresztą są i inni goście, o czym poniżej. Być może nieco wbrew zagmatwanemu opisowi całość nie traci na przejrzystości i płynności muzycznej akcji, jeśli tylko zaakceptujemy taką zmienną formułę.

Obie formacje, biorące udział w tym intrygującym przedsięwzięciu, są świetnie znane sympatykom muzyki odwołującej się do tradycji. Czeremszyna to dziś jedna z najdłużej istniejących i najbardziej konsekwentnych w swym artystycznym wyborze grup na polskiej scenie folkowej. Dziś właściwie klasyk gatunku. Funkcjonuje od blisko trzech dekad, odwołując się przede wszystkim do tradycji podlaskiej, dzięki autorskim aranżacjom nadając jej nowe życie. Cimbaliband to czołowa grupa w swoim kraju, znana też i ceniona w Europie. Choć jej skład zmieniał się niejednokrotnie na przestrzeni lat, wierna jest wybranej estetyce: czerpiąc ze źródeł węgierskiej tradycji, pozostaje też otwarta na inspiracje bałkańskie. Wspólny projekt dwóch zespołów to pomysł na granie nie efekciarskie, nie nachalne, raczej takie, gdzie subtelnie nakładające się plany i brzmienia pozostają finezyjnym wyrazem dialogu między kulturami.

Współpraca artystów z obu krajów ma oczywiście wielką i długą tradycję. Nie będziemy tu nadużywać wyświechtanego powiedzonka o bratankach, ale przecież wiemy jak wielu węgierskich artystów (począwszy od legend typu Muzsikas) grywało na polskich festiwalach, stając się inspiracją dla tutejszych twórców. Wspomnijmy jaką inspiracja dla tutejszych domów tańca były ich węgierskie wzorce. Anegdotyczna, choć symptomatyczna, była nazwa zespołu Jacka Hałasa – Ket jo barat (a jednak: „dwa bratanki”). Dość wspomnieć wreszcie wspaniałą wspólną płytę zespołu Vołosi i Felixa Lajko czy krążek Joszka Brody sprzed lat Posłóchejcie Kamaradzi, zrealizowany wspólnie przez muzyków z obu krajów. Na tym tle wspólne przedsięwzięcie Czeremszyny i Cimbaliband jawi się jako logiczny ciąg dalszy i interesujący kolejny rozdział muzycznego dialogu między przedstawicielami obu stron.

Oczywiście pojawia się pytanie czy – i na ile – taka propozycja może być spójna oraz artystycznie wiarygodna? Wydaje się, że odpowiedź jest twierdząca. Całość materiału tworzącego krążek przekonuje, że nie chodzi tu o wymyślony na chłodno „projekt”, a o rzeczywistą próbę wspólnego tworzenia. Czasami nabiera ona bardziej wyrazistych wymiarów. Jednym z tego przykładów jest utwór Smutek / Hej w lesie, w którym cygańska melodia pięknie zaplata się w polskie przyśpiewki, by na koniec znów powrócić do pierwotnego tematu. Podobnie jest w utworze Mgła przede mną, gdzie w dynamiczny węgierski temat wpleciona została znana ukraińska pieśń Rozyjdysia tumanoczku. Tak oto członkowie Czeremszyny nie tylko instrumentalnie, ale i wokalnie pojawiają się w utworach proponowanych przez drugi z zespołów. Dodajmy, że na płycie pojawiają się też gościnie członkowie zespołu Szabadsag Duo. Całość płyty wieńczy z kolei utwór, znów, nieoczywisty z wielu względów, a zarazem po prostu świetny w tym najprostszym, najbardziej elementarnym sensie. Mirosław Samosiuk na swej basowej bałałajce towarzyszy w nim Davidowi Erdei, grającemu na fujarze i duduku (który nota bene nie jest członkiem żadnej z dwóch grup).

W repertuarze zaproponowanym przez Czeremszynę dominują oczywiście tematy podlaskie, często takie, które znamy już z jej wcześniejszych albumów, jak choćby znakomite Kałyna małyna, Oj Mariczka czy A tam w łuzi. Tu zyskują jednak nowe brzmienie, nową żywiołowość. Pojawia się też i pomysł połączenia w jednym utworze melodii mołdawskiej i łemkowskiej – z wyczuciem, pomysłem, klasą. Ktoś mógłby powiedzieć, że raz po raz powracają echa klasycznego polskiego folku lat 90., kiedy indziej brzmienia niemal pop-folkowe. Podlaska grupa szuka swego brzmienia i pozostaje w tym wiarygodna, a udział w jej nagraniach członków węgierskiego zespołu na pewno poszerza paletę barw i pomysłów. Czeremszyna lubi i potrafi współpracować z innymi artystami, nie gubiąc swej indywidualności i wyrazistości, co udowadniały już wcześniejsze nagrania i koncerty, co potwierdza też najnowszy album.

Tomasz Janas

Czeremszyna & Cimbaliband

World = Music / Świat = muzyka

Felczak Alapitvany 2022

Ocena: 4


***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 

   

Czytaj także

El Khat – jemeńskie pobudzenie

Ostatnia aktualizacja: 17.05.2022 09:00
Różnie nazywa się tę roślinę. Khat, qat, po polsku to czuwaliczka jadalna. Uprawia się ją w Jemenie i Rogu Afryki. Ma lekkie działanie pobudzające. W Polsce jest zakazana, ale w Jemenie to najpopularniejsza używka. Tak popularna i wszechobecna, że trafiła do tytułu kompilacji muzyki z regionu, „Qat, Coffee and Qambus”, która zainspirowała Eyala El Wahaba do założenia zespołu. Jego nazwa też pochodzi od khatu, a muzyka przesycona jest wspomnieniami o Jemenie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Dalmatyńska serenada

Ostatnia aktualizacja: 24.05.2022 08:00
Do kanonu wkracza kolejna zapomniana płyta. Jej autor Branko Mataja urodził się w 1923 w Jugosławii, w chorwackim miasteczku Bakar nad Adriatykiem, a zmarł w Ameryce, nad Pacyfikiem.  
rozwiń zwiń
Czytaj także

"A la manera artesana" Vigüeli z polskim bonusem

Ostatnia aktualizacja: 31.05.2022 12:00
Nie pierwsze to rękodzieło z Hiszpanii, którym można się zachwycać i po które sięgać często czy to dla wiedzy o muzyce, instrumentarium, wykonawcach, czy o jakości tradycji centralnej części tego kraju. „W stylu rękodzieła” to tytuł najnowszego albumu- już dziewiątego grupy Viguela.
rozwiń zwiń