Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Od kuduro do przyszłości

Ostatnia aktualizacja: 26.09.2024 00:01
Współpraca Valentiny Magaletti i Nídii na albumie „Estradas” łączy tradycyjne techniki perkusyjne z nowoczesnymi, awangardowymi brzmieniami klubowymi, tworząc unikalne połączenie dźwięków.
Nidia  Valentina
Nídia & Valentina Foto: mat. promocyjne

To spotkanie dwóch artystycznych światów: Nídia, artystka z Portugalii, związana z lizbońskim kolektywem Principe Discos, wprowadza do projektu energię muzyki kuduro, wywodzącej się z tradycji luzofońskiej Afryki. Z drugiej strony Valentina Magaletti, perkusistka znana z zespołów takich jak Moin, Vanishing Twin czy ostatniej płyty z Holy Tongue i Shackletonem, wnosi bogactwo brzmień perkusyjnych i improwizacyjnych. Wspólnie stworzyły album, który balansuje między synkopowanymi, syntetycznymi bitami Nídii a zróżnicowaną paletą perkusjonaliów Magaletti, sięgającą zarówno do tradycji, jak i eksperymentu.

Album „Estradas” (po portugalsku „drogi”) to swoista muzyczna wędrówka, eksplorująca miejsca styku dwóch pozornie odmiennych światów. Z jednej strony mamy wyraziste, synkopowane rytmy kuduro i tarraxinhy, a z drugiej – wielowarstwowe, polifoniczne brzmienia Magaletti. Często trudno rozróżnić, która artystka odpowiada za dany dźwięk czy rytm – ich światy łączą się w organiczną całość. Perkusyjna improwizacja Magaletti spotyka się tu z cyfrowymi, zniekształconymi dźwiękami Nídii, tworząc napięcie między tradycją a nowoczesnością. Rytmy Magaletti są cielesne i rytualne, podczas gdy Nídia nadaje im futurystyczny, syntetyczny charakter.

„Andiamo” otwiera się tajemniczymi nagraniami w stylu muzyki konkretnej, które szybko rozwijają się w miarowy rytm wzbogacony kwaśnymi syntezatorami. „Rapido” to intensywny, pulsujący utwór, w którym kobiece wokale wchodzą w dialog z eksplodującymi perkusjonaliami. Tutaj rytmiczny szkielet budowany przez Nídię wypełniają uderzenia bębnów Magaletti. W „Sicilia” z kolei to syntezatory grają pierwsze skrzypce, a na ich tle wyłania się polifoniczna perkusja. Są też utwory wręcz radiowe, jak „Mata”, gdzie kuduro wybrzmiewa w pełnej okazałości, tworząc polifoniczny, wibrujący banger. Ale za chwilę następuje miarowy i dosyć mroczny „Nasty”, który ten imprezowy nastrój przełamuje.

Choć album jest mniej jednoznacznie klubowy niż solowe produkcje Nídii, nie brak mu tanecznej energii. Wspólna twórczość obu artystek zachowuje jednak indywidualny charakter każdej z nich. Momentami przypomina nagrania Shackletona czy Mark Ernestus' Ndagga Rhythm Force czy HHY & The Macumbas, łącząc perkusyjną głębię z elektronicznymi eksperymentami.

Każdy z utworów na „Estradas” ma zwartą, niemal radiową formę, jednak ich struktura daje poczucie dźwiękowej nieskończoności. Album stanowi pomost między tradycją muzyki improwizowanej a nowoczesną, elektroniczną sceną inspirowaną kuduro. Z jednej strony eksploruje bogactwo perkusjonaliów, z drugiej – czerpie z klubowej estetyki, ukazując luzofońskie tradycje w nowym świetle. Ciekawym jest fakt, że samo kuduro swoim rytmem i konstrukcją, ma brzmienie bardzo przyszłościowe. Szczególną uwagę przyciąga sposób, w jaki artystki skupiają się na rytmicznych teksturach i poszukiwaniach dźwiękowych, kreując zupełnie nową jakość. To muzyka zrodzona na styku światów, zachwycająca nie tylko brzmieniem, ale i świeżością – jedna z najciekawszych kooperacji w tym roku.

 Jakub Knera

Nídia & Valentina

„Estradas” 

Ocena: 4/5

Latency

***

Więcej recenzji - w naszym dziale Słuchamy.


Czytaj także

"Kkismettin" i odczarowanie Nikozji

Ostatnia aktualizacja: 27.04.2021 08:00
Antonis Antoniou jest niespokojnym duchem. Gra w dwóch odnoszących sukcesy zespołach – Monsieur Doumani i Trio Tekke, z którymi eksploruje różne aspekty greckiego folku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Znany nieznany. Afgański klasyk odkryty na nowo

Ostatnia aktualizacja: 15.02.2022 10:00
Nashenas – nieznany w dari, jednym z urzędowych języków Afganistanu. Tak kazał się zapowiadać Mohammad Sadiq Fitrat, gdy wchodził na antenę kabulskiego radia. Bał się gniewu ojca i pozostał przy tym przydomku, nawet wtedy, gdy został jedną z gwiazd w swoim rodzinnym kraju.
rozwiń zwiń