Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Muzyczne „niebieskie strefy”

Ostatnia aktualizacja: 16.01.2025 08:00
W natłoku albumów mniej lub bardziej koncepcyjnych, wyróżniających się pomysłem, produkcją, brzmieniem, oryginalnością, antologie muzyki rozmaitych grup etnicznych i etnograficznych przypominają „niebieskie strefy”. Pokazują jak wartościowe jest życie wspólnot połączonych muzyką. Dokumentują brzmieniowe kontinuum miejsca, a także długowieczność spełniających się w nim jednostek.
.
.Foto: mat. promocyjne

Pierwszy tekst w 2025 roku poświęcam nagraniom terenowym. Samo przez się rozumie, że nie będzie to recenzja, a rekomendacja. Nie śmiałabym oceniać materiału muzycznego, o którym chcę opowiedzieć. Dwie antologie, dwa wydawnictwa, dwie zupełnie różne grupy. Jedna etniczna – Romowie zamieszkujący tereny Węgier Północnych, Wschodnich Czech i Słowacji. Druga, grupa etnograficzna ludności polskiej, potomkowie osadników Puszczy Białej, Kurpie. Muzyka, której istotą jest autentyczność, prostota, dokumentowanie dawnych obyczajów, choć – jak się przekonamy, czasem również komentowanie zastanej rzeczywistości. Stara pieśń na nowe czasy.

Czy tego rodzaju zbiory interesują wyłącznie etnomuzykologów, antropologów i wąskie grono dziennikarzy muzycznych? Pytam retorycznie, w duchu licząc, że wrażliwość otwiera serca także innych, uważnych słuchaczy. Obie pozycje wydawnicze są imponujące zarówno pod względem treści, jak i objętości. Obie ofiarują nam opowieść i czas na oderwanie się od wykwintnie poukładanych dźwięków. Podążając za rozedrganymi głosami, urywanymi oddechami, wystukiwanym rytmem i wszystkim tym, co czyni te nagrania przejmująco prawdziwymi, pełnymi naturalności, w pewnym sensie medytujemy.

 

cyg.jpg

Romane Gil'a: 1958-71 Field Recordings of Roma Songs from Slovakia, Eastern Czechia & Northern Hungary [Canary Records]

 

Romane Gil'a: 1958-71 Field Recordings of Roma Songs from Slovakia, Eastern Czechia & Northern Hungary, powstało przede wszystkim dzięki nieżyjącej już etnografce, historyczce sztuki, fotografce i miłośniczce kultury romskiej z Pragi, doktor Evie Davidovej. Badaczka nie tylko nagrywała muzykę tradycyjną czechosłowackich Romów, ale także żyła z nimi w głębokiej przyjaźni, często tygodniami goszcząc w osadach tej grupy etnicznej, od Moraw po północne rubieże Węgier. Davidovej niezwykle zależało na tym, by zgromadzone nagrania terenowe, a także wydany po raz pierwszy w 1973 roku album, nie były odbierane jako akt protekcjonalizmu. Zaangażowana w sprawy społeczności romskiej, była orędowniczką zmian prowadzących do porozumienia z rządem i polepszenia losu jej reprezentantów w Czechosłowacji. Co ciekawe, na oryginalnej płycie długogrającej, obok Davidovej, jako współredaktora i nagrywającego wymieniano innego akademika, Jeromira Gelnara. Taka informacja nie widniała nigdzie indziej w publikacjach poświęconych pracy czeskiej naukowczyni. Autorzy reedycji przypuszczają, że dodanie męskiego nazwiska, wiązało się z patriarchalnym stosunkiem do kobiet w środowisku uniwersyteckim w tamtym czasie.

Ten niezwykły zapis romskiego folkloru, przede wszystkim wykonania wokalne, zyskały nowe życie dzięki amerykańskiemu wydawnictwu Canary Records i jego niestrudzonemu założycielowi i kuratorowi Ianowi Nagoskiemu. Od listopada ubiegłego roku, na platformie Bandcamp można odnaleźć tę publikację, zawierającą dwadzieścia siedem utworów podzielonych na dwie części: pieśni Romów wędrownych (z lat1958-1961) oraz tych osiadłych (rejestrowane między 1961 a 1971 rokiem).

 

apb.jpg

Tradycje muzyczne Puszczy Białej. Antologia [In Crudo]

 

Folklor Kurpi Zielonych został spopularyzowany między innymi przez duchownego i badacza – ks. Władysława Skierkowskiego, ale także Karola Szymanowskiego, który zachwycał się archaicznym brzmieniem tamtejszych pieśni. Kurpie Białe pozostawały pod tym względem w cieniu. Zdecydowanie mniej zbadane, mniej obecne w świadomości słuchających. Muzyką Puszczy Białej zainteresował się w latach 90. Remigiusz Mazur-Hanaj, odwiedzający region także z powodów rodzinnych. Już wtedy usłyszeć można było niewiele, a ci, którzy trwali przy pieśniach mieli swoje lata. Niewielu było także instrumentalistów. Mimo trudnych okoliczności, muzyk i etnograf, zdołał zarejestrować w latach 1995-1998 różnorodny repertuar, układając go w opowieść o przemijającym świecie. Były to zarówno piosenki, pieśni, ballady, melodie weselne i instrumentalne oraz repertuar religijny. Na wydanej ostatnio antologii, prezentującej tradycje muzyczne Puszczy Białej znalazło się łącznie ponad sto utworów. Dominują kobiece głosy, choć nie brak i męskich wykonań, jak choćby te niezwykłe Tadeusza Soliwody. Obok lekkich, żartobliwych piosenek i nieco zawadiackiego tonu, zwraca uwagę szczera pobożność, a także potrzeba opowiedzenia nowego przy zachowaniu ducha starych pieśni. Wielu spośród wykonawców już nie żyje, a opublikowane nagrania przypominają nam o tym, że dźwięk to energia, która nigdy nie ginie, a jedynie zmienia postać. Pod warstwami współczesności żyje duch Puszczy Białej. By się o tym przekonać, warto odwiedzić profil wydawnictwa In Crudo i zanurzyć się w ujmującej prostocie.

 

Ula Nowak


***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.