Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Wschód, zachód, porozumienie. Ibrahim Trio

Ostatnia aktualizacja: 11.09.2025 09:00
Przyznają, że „sercem ich repertuaru jest orientalny etnojazz”, w instrumentarium oud i lira korbowa spotykają się z fortepianem, syntezatorami, perkusją. Wassim Ibrahim i jego dwaj polscy partnerzy zarejestrowali debiutancką płytę podczas pierwszego wspólnego koncertu. Frapujące to granie.
Ibrahim Trio w klubie Mangha
Ibrahim Trio w klubie ManghaFoto: mat. pras.

Mam wrażenie, że ta płyta niesłusznie została niemal zupełnie niezauważona, że była zbyt dyskretnie promowana – i pozostała na niezasłużonym dalekim marginesie informacji o muzycznych publikacjach. Przyznam, że sam natrafiłem na nią ze znacznym opóźnieniem, dzięki temu, że posłuchałem krótkiego koncertu artystów podczas tegorocznego festiwalu EtnoKraków/Rozstaje. Tymczasem nowy krążek Wassima Ibrahima, krążek jego tria zasługuje na szczególną uwagę, łącząc światy, style i kultury, będąc szczególnym wyrazem muzykalności, wrażliwości i otwartości. A wreszcie: przynosząc daleką od schematów muzykę, która jednym da wytchnienie i spokój, dla drugich będzie szansą na odkrywanie nowych, nieoczywistych światów, dla jeszcze innych stanie sie okazją do śledzenia wyrafinowanych, fascynujących muzycznych konstrukcji.


Wassim Ibrahim to artysta, który z pewnością jest dobrze znany przynajmniej części folkowej publiczności. Urodził się w Damaszku i także w Syrii rozpoczął swą muzyczną drogę nie tylko praktykując grę na arabskiej lutni, ale też zgłębiając zasady harmonii i kontrapunktu. Do Polski przybył w 2013 i tu, na krakowskiej Akademii Muzycznej zdobył tytuł doktora w dziedzinie kompozycji. Znany jest przede wszystkim z licznych scenicznych kreacji, gdzie również często jego oud gra czołową rolę: z prowadzonego przezeń Hamdam Trio czy Nasmeh Ensemble. Prowadzi też w Krakowie niezwykły, międzynarodowy Chór w Kontakcie. Publiczność może go również pamiętać z istotnego udziału w Symfonii czterech stron świata Stanisława Słowińskiego.


Okładka płyty Wasiim Ibrahim Trio "East meets west" Okładka płyty Wasiim Ibrahim Trio "East meets west"

Miałem okazję widzieć go parę razy w akcji, na scenie, w różnych formułach: w duecie, wspomnianych triach, większych formach muzycznych. I wiem – bo to widać i słychać – że muzyka nie jest dla niego zawodem, rzemiosłem, ale pasją, wyzwaniem, szansą na wyrażenie siebie. O ile zawsze koncentruje na sobie uwagę słuchaczy, to nie dlatego, że ma potrzebę dominowania, ale z uwagi na to, że ma do przekazania ważną, swoją opowieść. I tak jest też na jego najnowszej płycie. Ibrahim sięga do różnych form artystycznej wypowiedzi, bo jest ciekawy świata, dźwięków nieoczywistych – i zawsze wynikają z tego niebagatelne owoce, nie efekciarskie „zagrywki”, a pełne skupienia opowiadanie na instrumencie – tak, jak i tutaj. Oczywiście, artysta także śpiewa – także w najnowszym projekcie ważny jest jego charakterystyczny głos, który staje się kolejnym swoistym wehikułem, wskazującym w stronę tradycji, a zarazem tworzącym ważne zjawiska tu i teraz.

Tym razem syryjski mistrz spotyka na swej drodze dwóch intrygujących polskich instrumentalistów, których zainteresowania prowadzą i jego twórczość w zupełnie nowych kierunkach. Szczególne znaczenie ma dla grania tria obecność Joachima Mencla. Ten świetny, wielce ceniony (doceniany także za tzw. Wielką Wodą) czołowy polski pianista jazzowy jakiś czas temu zachwycił się brzmieniem liry korbowej. Mam wrzenie, że potrafi on wydobyć z tego instrumentu, nieobcego wszak folkowym artystom, własny, osobisty ton. Pianistyczne i jazzowe doświadczenia dają mu innego rodzaju swobodę operowania dźwiękiem, pełnego pasji improwizowania, a zarazem jego ciekawość świata i muzyczna pokora powodują, że nie zapędza się w niepotrzebne solówki, że jego improwizacje są zawsze formą dialogu z partnerami, co wydaje się szczególnie wartościowe – i szczególnie szczęśliwe – w formule proponowanej przez trio. Co ciekawe, równie pasjonująco brzmi całość, gdy Mencel improwizuje na syntezatorze.

I wreszcie ten trzeci – perkusista Szymon Madej. Kiedy trzeba umie z wielkim wyczuciem prowadzić perkusyjną narrację na pograniczu jazzu, a nawet zaproponować sensowną solówkę (tak twierdzę, choć nie jestem wielbicielem perkusyjnej „nadaktywności”). Kiedy indziej, koncentrując się na samych bębnach, potrafi stać się wyrafinowanym artystą prowadzącym (niemalże pierwszoplanowo) zgoła bliskowschodnią rytmikę, jak choćby w świetnym utworze Hal'Asmar Allawn. Muzykowanie w trio jest bowiem szczególną szansą na to, by znaleźć na scenie prawdziwe porozumienie (pamiętajmy, że płyta jest nagrana na żywo) i w tak kameralnej formule stać się nieomal jednym organizmem. Oczywiście warunkiem są tu nie tylko techniczne czy warsztatowe umiejętności, ale też (przede wszystkim?) specyficzna wrażliwość, otwartość na partnerów, gotowość do wycofania własnych ambicji na rzecz kolektywnego wysiłku, wspólnej kreacji. Sądzę, że płyta, o której tu mowa w wielu fragmentach jest zgoła podręcznikowym przykładem takiego porozumienia pomiędzy artystami.

Krążek Live in Manggha przynosi sześć utworów i niespełna godzinę grania. Łączą się tu światy i mieszają wątki, choć elementarne natchnienia rodzą się, jakże by inaczej, na Bliskim Wschodzie. Ale też upieram się, że słychać tu i ducha słowiańskiej tradycji, że bardziej niż „dżezowa” jest to właśnie muzyka świata. Oczywiście, taka konwencja, w której „łączy się wschód z zachodem” bywa tyleż atrakcyjna, ile niebezpieczna i ograna. Członkowie tria unikają jednak pułapek przede wszystkim dlatego, że w ich graniu słychać szczerość intencji, że grają „od siebie” nie próbując wpasować się w jakiekolwiek trendy. Dlatego też drugorzędną kwestią staje się to czy nazwiemy całość mianem etno czy folku z jazzową improwizacją, czy klasyczną wypowiedzią gatunku world music. Istotna jest radość – i mądrość – grania oraz satysfakcja słuchaczy, która jak słychać na płycie w reakcjach publiczności również nie jest udawana.
Nie trzeba też chyba pisać jak w tych niemądrych czasach, w których przyszło nam żyć, ważne jest, choćby symboliczne, porozumienie twórców z różnych stron, krajów, kultur. A jeśli do tego przynosi takie artystyczne owoce jak tu, sukces wydaje się podwójny.

Tomasz Janas

Ibrahim Trio

Live In Manggha. East meets West

Records DK 2024

Ocena: 4,5/5

***

Więcej recenzji - w naszym dziale Słuchamy.

 


Czytaj także

Ożywcze Tchnienie

Ostatnia aktualizacja: 28.05.2025 08:00
Trzy i pół roku po zwycięstwie w konkursie Scena Otwarta na Mikołajkach Folkowych i niemal dokładnie trzy lata po zdobyciu nagrody w konkursie podczas Nowej Tradycji członkinie duetu SEKUNDa zaprezentowały nam swą pierwszą płytę. Warto było czekać na tę muzykę pełną wdzięku, delikatności i finezji.
rozwiń zwiń