Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Poczuj rytm Czarnego Księżyca

Ostatnia aktualizacja: 03.11.2020 09:00
Z perspektywy Polski, Lua Preta, który inspiruje się tradycjami kuduro i baile funk, jest duetem wyróżniającym się na tle krajowej elektroniki, ale i z perspektywy Angoli błyszczą oryginalnym językiem muzycznym.
okładka płyty Diaspora, grupy Lua Preta
okładka płyty Diaspora, grupy Lua PretaFoto: Lua Preta

Chociaż to muzyka bardziej na lato, może właśnie jesienią „Diaspora” Lua Preta będzie doskonałą odtrutką na otaczającą rzeczywistość? Poznański duet na polskiej scenie jest powiewem świeżości – pomysł kiełkował ponad dekadę, a pierwsze nagrania ujrzały światło dzienne w 2016 roku. Tworzą go Luzia Avelino – wokalistka, której rodzinne korzenie sięgają Angoli oraz Wysp św. Tomasza i Książęcej – oraz Jakub Smogur, jeden z najciekawszych polskich didżejów i turntablistów. Ona występuje pod pseudonimem Ms. Gia, on przez wiele lat jako Mentalcut był kojarzony z hip-hopem, aż zaczął zagłębiać się global bass, muzykę elektroniczną, która inkorporuje wpływy muzyki tradycyjnej. Zainspirowani takimi zespołami jak Batuk, Branko czy Buraka Som Sistema, postanowili stworzyć swoją odpowiedź na kuduro, gqom czy afrohouse, przy okazji dodając jej trochę tajemnicy z powodu swojej nazwy, która w języku portugalskim oznacza „czarny księżyc”.

Ich pierwszy singiel „Melhor Vai Embora”, szybko rozprzestrzenił się po sieci, także za granicą, co zaowocowało współpracą z urodzonym w Lesotho wokalistą Morena Leraba, jednym z najbardziej charakterystycznych głosów Afryki. W ciągu ostatnich dwóch lat zagrali kilkadziesiąt koncertów w kilkunastu krajach, ale w publikowaniu muzyki byli oszczędni – w 2017 roku grecka wytwórnia Shango Records wydała „Emoções Coloridas EP”, a dwa lata później warszawskie U Know Me Records „Polaquinha Preta EP”, która opowiada historię Avelino – dorastającej w Polsce w latach 80. i 90. dziewczyny, uważanej za trochę obcą zarówno nad Wisłą jak i w Angoli.

Korzenie kuduro sięgają lat 80., kiedy producenci w Luandzie, stolicy Angoli ogarniętej wojną domową, zaczęli łączyć sample perkusyjne z wpływami takich nurtów muzycznych jak konpa i soca. Efektem była batida, muzyka oznaczająca po prostu rytm, której istotą jest taniec. Przy kuduro trudno z resztą usiedzieć w miejscu, o czym szybko przekonali się artyści z mainstreamu – można je usłyszeć na albumach Diplo czy M.I.A. Charakterystyczny puls rytmicznie bazujący na jednym uderzeniu bębna basowego i dwóch werblach, jest utrzymany w prędkości 140 bitów na minutę wpada w ucho od razu także u Lua Preta. Na trwającym pół godziny “Diaspora” – niedługim, ale wyczerpującym albumie – duet sięga w muzyczne tradycje brazylijskich faveli czy lizbońskich przedmieść, ale zachowuje swój dotychczasowy, wyrazisty szlif. Są konsekwentni w budowaniu minimalistycznych perkusyjnych brzmień, podbitych basowymi pasmami, ale w przeciwieństwie do wyżej wspomnianych epek, ten album jest bardziej nostalgiczny, stonowany, jakby przyświecała mu myśl portugalskiego saudade.


źródło: Lua Preta

Już otwierająca „Sente Batida”, chociaż początkowo minimalistyczna, wskazuje co jest najważniejsze: poczuć rytm. Do perkusjonaliów dochodzą kolejno świdrujące melodie i basowe podszycie, zabarwione piszczałkami. Lua Preta serwuje house’ową pulsację, która wyznacza kierunek tego albumu. Jakże świeżego, jeśli spojrzy się na nich zwłaszcza z perspektywy Polski, gdzie w elektronice często dominuje siermiężne, ciężkie i przegadane granie, które zjada własny ogon. Na kapitalnym loopie bazuje „Baile Lotus”, który dzięki charakterystycznej luzofońskiej rytmice i perkusjonaliamch odbijających się echem, nadaje muzyce stanowczy charakter. Porywa kudurowa „Drena”, a liryzmem ujmuje „RTE”, pełna wokalnych pogłosów i urokliwej melodii w tle. Z kolei „Ao Som Dos Homens” to afrohouse, który zwraca się w stronę coraz bardziej ulotnej formy, bazującej jednak na stabilnym rytmie.

Lua Preta serwuje syntetycznie brzmiące perkusjonalia i hipnotyczne rytmy, otulające basowe powłoki i liryczne wokalizy Ms Gia, a całość spina dopracowana produkcja Mentalcuta. Muzyka się nie dłuży, grają krótko i wyczerpująco, na tyle że od razu “Diaspory” chce się przesłuchać ponownie. Muzykę z parkietów Lizbony, Kapsztadu czy Luandy ubierają we własne, oszczędne, ale intrygujące brzmienia, dzięki czemu ich debiut charakteryzuje oryginalny, czytelny język, który zwłaszcza w Europie Środkowej jest fenomenem i powiewem świeżości.

Jakub Knera

Lua Preta

"Diaspora"

4,5/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

Czytaj także

Jazz i polska tradycja spotykają się w Lumpeksie

Ostatnia aktualizacja: 22.09.2020 10:12
Lumpeks szuka punktów wspólnych między jazzem i tradycją, tworząc barwną współczesną opowieść naznaczona ludowymi melodiami i improwizacjami, balansując pomiędzy awangardą a ludycznością.
rozwiń zwiń