Nashenas urodził się w 1935 roku w Kandaharze, gdy miał siedem lat, jego rodzina przeprowadziła się do Karaczi, wtedy jeszcze części Imperium Brytyjskiego. Rok po podziale Indii Brytyjskich, Fitratowie wrócili do Afganistanu. Czas spędzony w Karaczi, a także Delhi i Pune, obudziły w małym Mohammadzie miłość do muzyki hindustańskiej. Trzy lata po powrocie do Kabulu, Nashenas, wtedy szesnastolatek, zatrudnił się w państwowym radiu dzięki swojej znajomości języków. Kolejne dwa zajęło mu przekonanie zwierzchników, by pozwolili mu zaśpiewać na antenie. Pierwsze podejście do śpiewu żywo okazała się falstartem. Radio zasypały telefony i listy z żądaniami, by już nigdy nie pozwolić młodzieńcowi śpiewać. Mohammad jednak nie poddał się, dalej codziennie ćwiczył, pisał własne piosenki inspirowane indyjską muzyką klasyczną, filmową i afgańską tradycją, dworską i ludową. Po kilku latach wyprosił powrót na antenę i tym razem oddźwięk był zupełnie inny. Mohammad po raz pierwszy zaśpiewał jako Nashenas, a słuchaczom jego kompozycje i głos spodobały się tak bardzo, że zaczął występować na antenie regularnie. W Afganistanie pozostał po obaleniu króla, przetrwał inwazję Związku Radzieckiego i późniejszą wojnę domową.
To właśnie z tego początkowego, radiowego okresu i radiowych archiwów pochodzą nagrania, które składają się na „Life Is a Heavy Burden: Ghazal and Poetry from Afganistan”. Wydawane przez irańską oficynę Royal siedmiocalowe single z nagraniami występów nie tylko Nashenasa, ale i innych muzyków, trafiły w ręce Chrisa Menista, kuratora, kolekcjonera, jednego z założycieli Paradise Bangkok (oficyny zajmującej się reedycjami muzyki tajskiej). O ile Nashenas w późniejszym okresie nagrywał seriami kasety, to znalezienie winyli z jego nagraniami było dla mieszkającego obecnie w Londynie artysty szokiem. Afgańskie radio podpisało umowę z wydawcą, nie informując o niej najbardziej zainteresowanych. Siedem kompozycji, które wybrał Menist z pomocą Madsa Jensena, to solidny przekrój afgańskiej serii, którą zresztą Royal dość szybko wygasił.
SŁUCHAJ TEŻ: Safar. Podróż afgańsko-niemiecka
Poza dwoma tradycyjnymi kompozycjami, na „Life Is a Heavy Burden” trafiły autorskie utwory Nashenasa – kilka do istniejących, klasycznych wierszy, do kilku teksty napisał sam artysta. Zgodnie z podtytułem Nashenas wykonuje miłosne gazele, które dzięki wiodącej roli harmonium i śladowemu wykorzystaniu rubabu, bardzo bliskie są kanonom z subkontynentu. Oczywiście, jest to część kontinuum bez ostrych granic. Muzyka afgańska znajduje się pomiędzy dwiema wielkimi tradycjami – irańską a indyjską – i czerpie garściami z obu. Tak jak gazele Nashenasa. Nic dziwnego, że ludzie pokochali go, już na tych wczesnych nagraniach objawia się jako artysta wszechstronny, operującymi skrajnymi emocjami i nastrojami – od wesołych, lekkich utworów po ocierające się o khayal „Flower Had a Thorn” czy „The Author of Destiny”. Przy tym wszystkim Nashenas jest prawdziwym wirtuozem, swobodnie prowadzącym głos i narracje, perfekcyjnie ślizgającym się glissandami po ćwierćtonach, doskonale meandrujący. To muzyka elegancka, pełna emocji, ale nie wymuszona, niezbyt teatralna. Nie sposób się od niej oderwać.
„Life Is a Heavy Burden” otwiera nową serię w ramach zasłużonego wydawnictwa Strut Records, United States of Asia. I jeśli kolejne pozycje będą choć w połowie tak dobre, to jest na co czekać.
Nashenas
„Life Is a Heavy Burden”
Strut Records, United States of Asia 2022
Ocena: 5/5
Michał Wieczorek
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.