Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Prawdziwe przyjemności

Ostatnia aktualizacja: 27.03.2023 08:00
Jacka Grekowa znamy przede wszystkim z zespołu Sarakina. Tym razem wspólnie z dwoma wybitnymi bułgarskimi muzykami nagrał on płytę żywiołową, wirtuozowską, a zarazem pełną ciepła i liryzmu.
Balkan Grooves
Balkan GroovesFoto: mat. promocyjne

To była jedna z pierwszych płyt jakie usłyszałem w tym roku, płyt – dodajmy – mających na okładce jako datę wydania – 2023. Warto było jednak poczekać z napisaniem paru słów na jej temat do pierwszych dni wiosny (przynajmniej kalendarzowej). Bo to muzyka słońca, przestrzeni, ciepłego powiewu wiatru. Nawet jeśli aura za oknem zdaje się dopiero niespiesznie obiecywać takie nastroje, muzyka polsko-bułgarskiego tria dopełnia je po wielekroć.

Tytuł Balkan Grooves z jednej strony zdradza wiele, z drugiej nie jest w stanie opisać bogactwa i różnorodności muzyki, którą znajdziemy na tej świetnej płycie. Za muzyczną bazę wolno uznać, co niezaskakujące u Jacka Grekowa, odwołania do tradycji bułgarskiej, zwłaszcza, że towarzyszą mu dwaj fantastyczni muzycy z tego kraju. Oczywiste są jednak tu także inspiracje czerpiące z różnych i szeroko pojętych bałkańskich źródeł, z muzyki świata. Co więcej, mam wrażenie, że w paru momentach fragmenty melodii zdają się wskazywać i na Europę Środkową. Finezja i swoboda wykonawcza, a także pewne elementy konstrukcyjne tej muzyki, a wreszcie nastroje, które ona przywołuje pozwalają też na skojarzenia z muzyką klasyczną, współczesną kameralistyką i echami jazzu. Jeśli zawahałbym się, by określić świetną muzykę tria mianem etno-jazzu, to tylko w obawie czy nie będzie to etykietka ograniczająca jej wielobarwność i – przy wszystkim formalnych walorach – również swoistą radość, bezpretensjonalność, zarazem też liryzm i naturalność.

Jacek Grekow to oczywiście postać doskonale znana na folkowych scenach. Od ponad dwóch dekad stoi na czele znakomitej grupy Sarakina, która w piękny sposób prezentuje autorskie odczytania i interpretacje muzyki wywodzącej się z tradycji bułgarskiej, ale i szerzej: bałkańskiej, poddawane jednak własnym muzycznym wizjom. Sympatycy pamiętają zapewne o pięknych i docenianych płytach Sarakina czy Junctions z początku wieku, ale też o Fryderykacie, czerpiącej z odniesień do kompozycji Chopina, i kolejnych bardzo udanych płytach, na których lider wraz z partnerującymi muzykami prezentował fascynujące i odświeżające widzenie muzycznych tradycji. Sarakina to jednak nie wszystko z czym kojarzymy Jacka Grekowa. Przecież jeszcze zanim poznaliśmy debiutancką płytę tego zespołu powstał krążek Kyrillikata duetu Grekow / Chołołowicz. później był też m.in. Southern impressions, album z muzyką klasyczną na akordeon solowy. Artysta pojawiał się i na innych płytach z muzyką współczesną i klasyczną, komponuje do filmu.

YouTube, Grekow

Świetnym przykładem tej pozazespołowej historii jest i najnowszy krążek Grekowa. Wspomnieć trzeba, a może nawet i podkreślić udział niezwykłych partnerów tej muzycznej podróży, bowiem instrumentaliści to o niebagatelnych umiejętnościach i takim też doświadczeniu. Grający na gadułce Peyo Peev, który zresztą współpracował już z Sarakiną, jest solistą Bułgarskiej Narodowej Radiowej Orkiestry Muzyki Ludowej. Z kolei gitarzysta (na co dzień grający także na tamburze) Hristiyan Tsvyatkov gra m.in. w słynnym Państwowym Zespole Ludowym, którego założycielem był Filip Kutev. Obaj – Peev i Tsvyatkov – grywają też z legendami bułgarskiej muzyki: Stoyanem Yankulovem czy Theodossim Spassovem. Z tym ostatnim gościli również w Polsce współtworząc jego trio. Mamy tu więc trzech świetnych instrumentalistów. To, co wspólnie prezentują, ma szansę zachwycić, a przynajmniej szczerze zainteresować stosunkowo szerokie grono słuchaczy. A dodać warto, że o jakość brzmienia dbał, jak bodaj zawsze na płytach Grekowa, Tadeusz Mieczkowski, a w pracach realizacyjnych w radiowym Studio S4 wspierała go Klementyna Mieczkowska.

Jacek Grekow od lat, z każdą kolejną płytą, konsekwentnie buduje i rozwija swój muzyczny przekaz – swoje brzmienie. Realizuje pomysł na autorskie „ogrywanie” rozmaitych bałkańskich tradycji, ale też wciąż umacnia i odświeża umiejętności kreowania nastrojów, budowania dramaturgii, traktowania płyty jako pewnej spójnej całości. Wszystko to na jego najnowszym krążku znajduje dopełnienie. Powiedziałby ktoś aforystycznie – albo żartem – że jest to łatwiejsze, kiedy ma się obok siebie takich muzyków jak jego znakomici bułgarscy partnerzy. Ale to oczywiście tylko część prawdy. Tym znakomitym instrumentalistom trzeba przedstawić mądrą, gotową zainteresować ich koncepcję, nie byle jakie autorskie (z jednym wyjątkiem) kompozycje. No i, co nie najmniej ważne, samemu trzeba być dla nich godnym muzycznym partnerem. Grekow wszystkie te warunki spełnia i dlatego też jego (a właściwie jego tria) najnowszy album jest tak fascynujący i satysfakcjonujący. Kontakt z muzyką zespołu jest bowiem niewątpliwą przyjemnością – i to na wielu poziomach. Od tego najprostszego estetycznego poczucia, że słuchamy muzyki świetnie zagranej i wyprodukowanej, o jasnym, ciepłym brzmieniu, przyjaznej słuchaczowi, aż po konstrukcyjne, wykonawcze i aranżacyjne meandry, które mają prawo zainteresować i usatysfakcjonować wielbicieli muzyki wyrafinowanej i wykonanej rewelacyjnie pod względem warsztatowym. Świetna płyta!

 

Tomasz Janas

Grekow / Peev / Tzvyatkov: Balkan Grooves

[Amadeus Records, 2023]

Ocena:  4,5 / 5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy. 

Czytaj także

El Khat – jemeńskie pobudzenie

Ostatnia aktualizacja: 17.05.2022 09:00
Różnie nazywa się tę roślinę. Khat, qat, po polsku to czuwaliczka jadalna. Uprawia się ją w Jemenie i Rogu Afryki. Ma lekkie działanie pobudzające. W Polsce jest zakazana, ale w Jemenie to najpopularniejsza używka. Tak popularna i wszechobecna, że trafiła do tytułu kompilacji muzyki z regionu, „Qat, Coffee and Qambus”, która zainspirowała Eyala El Wahaba do założenia zespołu. Jego nazwa też pochodzi od khatu, a muzyka przesycona jest wspomnieniami o Jemenie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Dalmatyńska serenada

Ostatnia aktualizacja: 24.05.2022 08:00
Do kanonu wkracza kolejna zapomniana płyta. Jej autor Branko Mataja urodził się w 1923 w Jugosławii, w chorwackim miasteczku Bakar nad Adriatykiem, a zmarł w Ameryce, nad Pacyfikiem.  
rozwiń zwiń
Czytaj także

"A la manera artesana" Vigüeli z polskim bonusem

Ostatnia aktualizacja: 31.05.2022 12:00
Nie pierwsze to rękodzieło z Hiszpanii, którym można się zachwycać i po które sięgać często czy to dla wiedzy o muzyce, instrumentarium, wykonawcach, czy o jakości tradycji centralnej części tego kraju. „W stylu rękodzieła” to tytuł najnowszego albumu- już dziewiątego grupy Viguela.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Muzyka znaczy świat

Ostatnia aktualizacja: 06.09.2022 08:00
Wspólne przedsięwzięcie cenionych grup – węgierskiej Cimbaliband i polskiej Czeremszyny – nie ma na celu osiągania spektakularnych efektów. Jest radością wspólnego grania i dowodem umiejętności prowadzenia ciekawego dialogu przy jednoczesnej wyrazistości każdego z zespołów.
rozwiń zwiń