Domyślam się, że niektórzy czytający te słowa w tej chwili uśmiechają się z pewną dozą ironii. Jaki karnawał? Praca, szkoła, studia, dzieci, zakupy, deadline’y. Dziś karnawał nie jest nikomu potrzebny, nie mamy na to czasu.
Karnawał to chaos, to brak struktury, karnawał to szaleństwo. To także wentyl bezpieczeństwa, który pozwalał ludziom na chwilę wyczarować najlepszy ze światów, dać upust uczuciom i skrywanym emocjom po to, by za chwilę mogli wrócić do normalności.
A może jednak nie taki głupi ten karnawał? Może nawet w naszym nowoczesnym, zsekularyzowanym świecie niesie jakieś sensy, może nadal ma moc "odwracania porządku" i projektowania lepszych światów?
Z karnawału wszyscy powinniśmy być dumni, bo to nasze europejskie dziedzictwo. Choć korzeniami sięga starożytności, to już w średniowieczu kościół włączył go do swojego kalendarza i umiejscowił w okresie poprzedzającym Wielki Post. Samo słowo łacińskiego pochodzenia carnelevalem (carne vale – żegnaj, mięso) oznaczało usunięcie mięsa z jadłospisu. Karnawał był więc traktowany jako wigilia zbliżającego się czasu wstrzemięźliwości, moment, w którym należało się najeść, ale też wyszaleć do syta.
Karnawał od średniowiecza osadzony był w cyklicznym i kosmologicznym kalendarzu. Stawał się miejscem poza miejscem i czasem poza czasem. Najważniejszą jego funkcją było przecież odwracanie rzeczywistości, chwilowe wywracanie wszystkiego do góry nogami.
To niezwykle istotne – karnawał od średniowiecza osadzony był w cyklicznym i kosmologicznym kalendarzu. Stawał się miejscem poza miejscem i czasem poza czasem. Najważniejszą jego funkcją było przecież odwracanie rzeczywistości, chwilowe wywracanie wszystkiego do góry nogami. Zwykłe życie w europejskich miastach na czas karnawału zatrzymywało się – targi, urzędy, instytucje nie działały. Ulice i place zapełniały się kolorowym tłumem, który przejmował władzę nad rzeczywistością, czasami symbolicznie odbierając władzom miejskie klucze. Odwróceniu, a może raczej zrównaniu, ulegały także podziały i hierarchie społeczne. Po co? Ano po to, żeby choć przez chwilę wszyscy mogli doświadczyć czegoś w rodzaju społecznej jedności – pewnej wspólnoty równych sobie osób połączonych karnawałowym szaleństwem. Temu właśnie służyły przebrania i maski – na przykład te weneckie. Skrywając twarze, gwarantowały anonimowość, a więc wolność od codziennych ról społecznych. Karnawał to chaos, to brak struktury, karnawał to szaleństwo. To także wentyl bezpieczeństwa, który pozwalał ludziom na chwilę wyczarować najlepszy ze światów, dać upust uczuciom i skrywanym emocjom.
Chaos, który był jedną z najważniejszych cech karnawału, jest dziś pozorny. Przecież do stworzenia takiego widowiska potrzebna jest dyscyplina i praca wielu osób. Jak pisał brytyjski antropolog zajmujący się współczesnymi karnawałami, Victor Turner, potrzeba porządnej struktury, by wytworzyć tę chwilową antystrukturę.
Kosmologiczne i cykliczne znaczenie karnawału z pewnością niewielu osobom zaprząta dziś głowy. Jego społeczne funkcje – dotyczące wytwarzania szaleństwa i egalitarności gdzieniegdzie pozostają jeszcze w mocy, choć dziś często owej chwilowej wspólnoty szukamy w innych okazjonalnych wydarzeniach, takich jak festiwale muzyczne, imprezy sportowe, zrywy uczuć charytatywnych (jak w czasie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy). Nie oznacza to wszystko jednak ani tego, że idea karnawału umarła, ani też, że nie zyskała ona nowych, współczesnych znaczeń.
Relacja z zeszłorocznych parad szkół samby w Rio de Janeiro. Źródło: Visão TV
Z pewnością te wielkie karnawały, które wciąż oficjalnie organizowane są w wielu miejscach świata – jak choćby w Rio de Janeiro, w Wenecji, w Nowym Orleanie czy w różnych miastach niemieckich, stają się ważnymi miejscami na turystycznej mapie świata. Mają swoich stałych bywalców, którzy przemierzają kilometry, by oglądać starannie przygotowane widowiska – brazylijskie sambodromy, lot weneckiego anioła itd. Wyraźny staje się tu zatem podział na widownię i wykonawców. Chaos, który przecież był jedną z najważniejszych cech karnawału, jest dziś pozorny. Przecież do stworzenia takiego widowiska potrzebna jest dyscyplina i praca wielu osób. Jak pisał brytyjski antropolog zajmujący się współczesnymi karnawałami, Victor Turner, potrzeba porządnej struktury, by wytworzyć tę chwilową antystrukturę. Turner, analizując karnawałowe wydarzania w Rio de Janeiro, doszedł do jeszcze jednego ważnego wniosku – karnawał w Brazylii stał się czymś fundamentalnie i prawdziwie brazylijskim. "Sposób, w jaki ludzie się bawią być może głębiej odsłania ich kulturę niż sposób pracy – daje bowiem wgląd w wartości serca"[1]. Jego zdaniem sam sposób organizacji brazylijskiego karnawału, jego przebieg, rywalizacja szkół samby, stroje, tańce, wszechogarniający rytm – wszystko to staje się emanacją pragnień i ideałów podzielanych przez wielu Brazylijczyków, jak w negatywie odzwierciedla też to, czego na co dzień im brakuje.
Może zatem warto choćby obserwować karnawały, by dowiedzieć się czegoś o kondycji współczesnego świata? To kusząca propozycja dla wnikliwych turystów. Kto chce dostać brazylijskość w pigułce, powinien szybko kupić bilety lotnicze do Rio – karnawał zacznie się tam 21 lutego, jest jeszcze czas. Jeśli jednak nie myślą Państwo o dalekich podróżach, karnawał o podobnym znaczeniu można odnaleźć także w Polsce i to w atrakcyjnej zimowo lokalizacji, na Podhalu. Już 6 lutego rozpocznie 48. Góralski Karnawał w Bukowinie Tatrzańskiej i trwać będzie 4 dni. Szaleństwo karnawału, jak chciał Turner, skrywa tam potężną strukturę organizacyjną, która zapewni moc atrakcji: konkursy, koncerty, popisy taneczne i muzyczne, parady ulicami Bukowiny, zawody kumoterek (zaprzęgów konnych) itd. Nie-górale raczej pozostaną po stronie widowni. Ale właśnie jako widzowie mogą przyglądać się góralszczyźnie w pigułce. Bo moim zdaniem góralski karnawał jest dziś właśnie nowoczesną emanacją góralskości, daje możliwość wglądu w góralskie "wartości serca". Film zrealizowany przeze mnie (Marię Oleksiak), Polę Rożek i Marię Majewską podczas Góralskiego Karnawału w Bukowinie Tatrzańskiej w 2007 roku. (Obejrzyj film zrealizowany podczas Góralskiego Karnawału w Bukowinie Tatrzańskiej w 2007 roku. https://vimeo.com/19680076)
Proszę też nie zapominać, że mniejsze zabawy karnawałowe odbywają się niemal wszędzie – nie tylko w szkołach podstawowych. Kluby taneczne i dyskoteki oferują nocne szaleństwo. Można też samodzielnie zorganizować potańcówkę w domu lub wynajętym lokalu. Jest karnawał, bawmy się więc, bo zabawa ma w sobie społeczną moc marzenia o lepszym świecie.
Maria Małanicz-Przybylska
[1] Victor Turner, Karnawała, rytuał i zabawa w Rio de Janeiro, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2002 nr 3-4, s. 159.
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.