Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Bractwo na Roztoczu – część III

Ostatnia aktualizacja: 06.05.2021 08:00
Pisałem wcześniej odkrywaniu z Bractwem Ubogich Roztocza jako krainy, a dziś o tym jak wymyśliliśmy region etnomuzyczny. Wprawdzie byliśmy chyba jedynymi jego mieszkańcami, i to symbolicznymi, lecz z czasem nazwa regionu zaczęła istnieć realnie. Warto przypomnieć, że geograficznie rzecz ujmując Roztocze również jest młode.
Bronisław Bida w czasie warsztatów Ałotuło, Świniarki 2004
Bronisław Bida w czasie warsztatów Ałotuło, Świniarki 2004Foto: Remek Mazur-Hanaj

Pierwsi o tych okolicach wspominali Stanisław Staszic i Wincenty Pol, lecz wyodrębnił tę krainę i nadał jej nazwę dopiero galicyjski krajoznawca Bronisław Gustawicz w 1880 r. Dwa słowa o nim, bo to ciekawa, a mało znana postać. Był autorem podstawowych publikacji o Pieninach oraz bardzo wielu prac naukowych i popularnonaukowych z dziedziny geografii (np. „Atlas geograficzny dla szkół”), rzemiosła („Cieśla: praktyczne wiadomości dla pracowników zawodu ciesielskiego”), matematyki, kartografii, meteorologii, ale także etnografii (dwutomowe „Podania, przesądy, gadki i nazwy ludowe w dziedzinie przyrody”, „Zagadki i łamigłówki ludowe”) czy ochrony zwierząt („Geograficzny zasięg łosia ongi i dzisiaj”, „Opiekujcie się ptaszkami”). W inspirowanej dziełem Kolberga broszurze pt. „Instrukcya dla zbierających zwyczaje i obyczaje ludowe” (Kraków 1880) pisze Gustawicz „V. Tańce. Nazwa każdego tańca. Należy dokładnie opisać tempo, wykonywane ruchy pojedynczych tancerzy, zbierane, figury, ewolucyje, oraz udział w nich tancerzy i tancerek. Muzyka do tańca zapisuje się nutami w kluczu skrzypcowym.” Głowy nie dam, ale może to być pierwsza sformułowana expressis verbis instrukcje dotycząca zapisywania tańca ludowego. Stworzył też wiele spośród najważniejszych haseł w monumentalnym dziele, do dziś bardzo ważnym źródle wiadomości geograficznych i historycznych, „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” wydawanym w Warszawie w latach 1880–1895. Tam właśnie pojawiła się po raz pierwszy nazwa Roztocze. Od roztoki, działu wodnego. W swoje mapy wpisał ją następnie Antoni Łomnicki, lwowski matematyk, filozof i kartograf.

CZYTAJ POPRZEDNIE CZĘŚCI CYKLU:

I tak już zostało, odtąd na każdej mapie fizjograficznej pojawiał się pod tą nazwą liczący 180 kilometrów od Lwowa do Kraśnika wąski wał płaskowyżów i garbów z margla, opoki oraz wapienia, poprzecinanych jarami i wąwozami, poprzedzielanych kotlinami. Dział między Bugiem i Wieprzem, a Sanem i Dniestrem, między zlewiskami Bałtyku i Morza Czarnego. Najpierw „lędziański”, potem ruski, polski, a teraz polsko-ukraiński. Kraina lasów bukowych, rzadkich osad, zasiedlana nieco liczniej dopiero od końca średniowiecza przez Polaków i Rusinów, Żydów, a nawet Wołochów i Ormian.

W badaniach etnograficznych więcej uwagi Roztoczu jako pierwsza poświęciła w ciągu ostatnich dwudziestu lat XX wieku Marta Brzuskowska z Muzeum w Zamościu. Ona jednak na użytek swoich badań określała ten obszar dorzeczem górnego Wieprza. Polskie Roztocze pokrywa się w sporej części z istniejącą przez 350 lat Ordynacją Zamojską. Zbigniew i Krzysztof Butrynowie lubią mówić, że grają „nuty ordynackie”. Lecz my jako Bractwo po odczytaniu z Kolberga i Brzuskowskiej oraz wysłuchaniu z archiwów IS PAN i Polskiego Radia oraz na żywo kilkuset melodii w jakimś naturalnym i spontanicznym trybie zaczęliśmy mówić o „muzyce z Roztocza” czy też „muzyce Roztocza”. Przez lata 90. termin funkcjonował raczej w zamkniętym kręgu, ja nie użyłem go jeszcze na pierwszej płycie In Crudo „Jest drabina do nieba” z 1999 r. Potem jednak poszedł w świat i zaczął się pojawiać już nie tylko w przekazie ustnym. Wyszło kilka płyt z Roztoczem w tytule, powstał leksykon internetowy MuzykaRoztocza.pl, na potrzeby którego zrealizowałem wraz z Krzysztofem Gorczycą i Sofią Paliukh nagrania także po stronie ukraińskiej.

Nie wymyśliliśmy więc tego terminu z premedytacją, lecz zaczęliśmy po prostu go stosować w codziennej praktyce, w doświadczeniu, czysto intuicyjnie, pomimo podziałów wytyczonych wcześniej przez etnografów i muzykologów. Być może jakąś rolę odegrał tu zbyt szeroki, jak się wydaje, termin Lubelskie. Z pewnych powodów oczywiście uzasadniony. W Roztoczu zawsze widzieliśmy pogranicze kulturowe (jak np. na Polesiu Lubelskim czy w Chełmskiem). Kiedyś było ono dużo szersze niż dzisiaj, ale wciąż od Lubelskiego można odróżnić dawne galicyjskie, dziś podzielone granicą. Zresztą nagrania w okolicach Żółkwi – w Magierowie i Ławrykowie tylko potwierdziły te intuicje. Pieśni, które tam usłyszeliśmy mają zdecydowanie więcej wspólnego z Anną Malec niż z Heleną Goliszkową. Muzyka kapeli z Radzięcina ma zdecydowanie więcej wspólnego z kapelami ukraińskimi niż z kapelą z Wojciechowa. Jestem też głęboko przekonany, że muzyka ma związek z krajobrazem, a krajobraz jak wiadomo z klimatem. Na Roztoczu wszystkie pory roku mają nieco inny smak i kolor niż gdzie indziej.

Konkludując „muzyka Roztocza” to nazwa raczej osobista, która powstała z potrzeby wewnętrznej, jako odruchowy refleks. Nie ma jej w żadnej oficjalnej, akademickiej literaturze etnomuzykologicznej czy tym bardziej etnograficznej. Funkcjonuje w kręgu miłośników muzyki tradycyjnej ruchu revival, który wszedł już trochę do głównego nurtu, ale wciąż ma charakter outsiderski, gdzie nawet jedni miłośnicy z drugimi potrafią spierać się o szczegóły i niuanse muzyki roztoczańskiej (jak Hanaj z Bieńkowskim). I to, proszę Państwa, jest w tym wszystkim nawet całkiem zabawne. Bo kogo to obchodzi?

Remek Hanaj

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 

Czytaj także

Boże Obiady

Ostatnia aktualizacja: 03.12.2020 09:00
Wiele osób nie wie, co to jest „boży obiad”, a ci nieliczni, co wiedzą, kojarzą go z kurpiowskim obrzędem, który z inicjatywy niektórych mieszkańców oraz przy pomocy Stowarzyszenia Trójwiejska odradza się w kilku wsiach Puszczy Zielonej. Sprawa jest jednak daleko bardziej złożona. Bo, po pierwsze, był to niegdyś obrzęd szeroko rozpowszechniony, o zasięgu właściwie ogólnopolskim. A po drugie, określenie to w historycznych źródłach bywa jednak stosowane do różniących się od siebie okoliczności i zjawisk kulturowych. Czasem używa się go bardzo ogólnie, czasem odnośnie bardzo konkretnych form. Czy jest coś, co to wszystko spaja?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Pies Szczeka w szkołach

Ostatnia aktualizacja: 14.01.2021 09:00
Swego czasu miałem przyjemność z kapelą Pies Szczeka y Goście wiele set razy grać tzw. szkolne audycje organizowane przez Filharmonię Narodową, de facto minikoncerty. Słabo płatne, były na pół pracą, na pół służbą. Czasem po siedem, osiem godzin dziennie (rekord to dziewięć).
rozwiń zwiń
Czytaj także

Bractwo z Roztocza

Ostatnia aktualizacja: 11.02.2021 09:00
Tak można by powiedzieć o Bractwie Ubogich, pierwszej kapeli, która poświęciła się w swojej działalności muzyce wiejskiej in crudo na sposób możliwie bliski oryginałowi. Możliwie, czyli na miarę naszych ówczesnych umiejętności i horyzontów.
rozwiń zwiń