Radiowe Centrum Kultury Ludowej

(nie)doświadczanie wojny

Ostatnia aktualizacja: 09.03.2022 23:00
Zadaniem antropologów jest obserwowanie otaczającej ich rzeczywistości, próba zrozumienia jej poprzez podzielanie społecznego doświadczenia innych ludzi. Jednak sytuacji, która dzieje się tuż za rogiem – u naszych sąsiadów i przyjaciół w Ukrainie – nie da się zrozumieć. Nie chcę też podzielać tego doświadczenia, raczej chciałabym zrobić wszystko, by natychmiast je zakończyć. To jednak nie jest w mocy antropolożki.
Zniszczony przez Rosjan blok mieszkalny w Kijowie, 25 lutego 2022.
Zniszczony przez Rosjan blok mieszkalny w Kijowie, 25 lutego 2022. Foto: Shutterstock

Starałam się podzielać społeczne doświadczenia i emocje, również te polityczne i bojowe, kiedy robiłam badania do pracy magisterskiej na Wołyniu, w czasie trwania Pomarańczowej Rewolucji w 2005 roku i rok po jej zakończeniu. Wtedy wśród Ukraińców dominowała nadzieja na prawdziwe zmiany, euforia, którą nazwałam karnawałową, bo ludzie widzieli swoją przyszłość nieracjonalnie świetlanie. Byli pełni entuzjazmu. Strach też odczuwali, ale był on raczej strachem potencjalnym – przywożone ze wschodu i Rosji autobusy pełne agresywnych bojówkarzy, którzy będą atakować pomarańczowych rewolucjonistów, pojawiały się w narracjach moich rozmówców, ale w końcu nigdy do poważnych aktów przemocy nie doszło.

Dziś strach nie jest potencjalny, dziś przemoc, agresja, obawa o własne życie i życie najbliższych, zniszczenia i śmieci nie są potencjalne. One dzieją się w tej chwili, naprawdę. Nie potrafię i nie chcę podzielać tego doświadczenia, ale nadal chciałabym je zrozumieć. I myślę, że dziś to nie tylko pragnienie antropolożki, ale każdego z nas. Wszyscy pomagamy naszym przyjaciołom z Ukrainy, jak tylko potrafimy, wspieramy ich, przyjmujemy pod własne dachy, manifestujemy sprzeciw wobec bestialstwa putina (mała litera to nie błąd) i pewnie wielu z nas chciałoby zrozumieć, co przeżywają ci ludzie. Bo to, co nam opowiadają, albo to, czego nie potrafią jeszcze nam opowiedzieć, jest po prostu niewyobrażalne.


Okładka książki "Internat" Serhija Żadana. Okładka książki "Internat" Serhija Żadana.

Wciąż oglądamy serwisy informacyjne, czytamy publicystyczne analizy, słuchamy specjalistów – politologów, strategów, dowódców, polityków… Ale czym jest doświadczenie tej wojny dla zwykłych ludzi? Ja patrzę na nią trochę zmysłami Serhija Żadana – znakomitego ukraińskiego pisarza, pochodzącego ze wschodniej Ukrainy, który pracuje na uniwersytecie w Charkowie i wciąż jest w Charkowie, skąd codziennie postuje na Facebooku. Ale nie o postach w mediach społecznościowych chcę pisać, tylko o jego niesamowitej, boleśnie poruszającej książce „Internat” z 2017 roku. Jest to jedna z najważniejszych dla mnie książek ostatniej dekady, książka o której od momentu jej przeczytania często myślę, a od tygodnia zawarte w niej obrazy powracają do mnie codziennie i chyba trochę pomagają wyobraźni i empatii. Jacek Wakar, recenzując tę książkę cztery lata temu, napisał: „Z niewielkiej, gdy idzie o rozmiar, książki Żadana dowiemy się o wojnie w Donbasie więcej niż z dziesiątek prasowych artykułów i publicystycznych analiz“. I ja się z nim zgadzam.

„Internat“ to wizja lokalnej apokalipsy we wschodniej Ukrainie pokazanej z punktu widzenia zwykłego człowieka, Paszy, trzydziestokilkuletniego nauczyciela, który musi przedostać się przez oblężone, okupowane i ogarnięte wojną miasto, by wydostać z internatu swojego bratanka. Pasza przedziera się przez miasto przez trzy dni, doświadczając wojennego kataklizmu tak namacalnie, że niemal fizycznie i my-czytelnicy to czujemy. Narracja Żadana, mimo, że to literacka fikcja, jest moim zdaniem szalenie antropologiczna, bo próbuje pokazać bezsens i dramat, okrucieństwo i niemoc doświadczane przez zwykłego człowieka, który chce po prostu żyć. Nie poznajemy tu przyczyn wojny ani racji żadnej ze stron, nie padają żadne nazwy, czasy, konkrety. Ogarnięte wojną miasto to skrawki przerażających obrazów – dzwoniący w kieszeni zabitego żołnierza telefon (musiał zginąć niedawno, skoro się jeszcze nie wyładował – odebrać?), to ludzie stłoczeni na dworcu, z którego i tak nie odjedzie już żaden pociąg, to podkrążone oczy koczujących w piwnicach dzieci, to huk, ogłuszający ryk, straszna cisza. Wojna oczami Paszy to też sytuacja, w której nie wiadomo, czy spotkany naprzeciwko człowiek jest zagrożeniem, czy ratunkiem. To stan śmiertelnej niepewności.

Mimo wszystko ta wstrząsająca książka daje nadzieję na ocalenie. Świadczy o tym choćby ostatnie zdanie. „W domu pachnie świeżym prześcieradłem“.

Dziękuję wszystkim, którzy pomagają naszym przyjaciołom z Ukrainy, dziękuję za wszystkie świeże prześcieradła w polskich domach, choć wiem, że nasi goście najbardziej chcieliby móc wrócić do własnych domów. Sądzę, że jeszcze jednym rodzajem wsparcia może być popularyzowanie ukraińskich artystów, nagłaśnianie ukraińskiego głosu. I to dziś robię – polecam Państwu książki i poezję Serhija Żadana – znakomitego ukraińskiego pisarza, który w tej chwili walczy o Charków.

Ми з вами!!! Все буде Україна!!!

PS. Napisałam ten tekst tydzień temu, bo wtedy pierwotnie miał zostać opublikowany. Dziś przeczytałam go jeszcze raz i postanowiłam niczego nie zmieniać. Ale dodam dwa zdania niosące nadzieję. Po pierwsze Charków wciąż się broni, a Serhij Żadan wciąż na posterunku pomaga przetrwać cywilnym mieszkańcom miasta. Po drugie Komitet Nauk o Literaturze Polskiej Akademii Nauk zgłosił kandydaturę Serhija Żadana do literackiej Nagrody Nobla!

Maria Małanicz-Przybylska 

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


 

Czytaj także

Konkurs Chopinowski w Polskim Radiu - transmisje i serwis multimedialny

Ostatnia aktualizacja: 08.10.2021 07:29
W Warszawie trwa XVIII Międzynarodowy Konkurs Chopinowski. Polskie Radio, patron medialny wydarzenia, zaprasza na relacje, wywiady oraz na bezpośrednie transmisje z przesłuchań oraz koncertów specjalnych.
rozwiń zwiń