Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Mniejszość ukraińska

Ostatnia aktualizacja: 21.08.2021 09:00
„Kiedy przyjechałam do Warszawy na studia, musiałam na nowo się określić, wiele osób w akademiku pytało mnie, jak to możliwe, że jestem Ukrainką, a nie przyjechałam zza granicy. Nie mogli sobie tego ułożyć w głowie! Może teraz się to zmienia, ale mam wrażenie, że w Polsce świadomość istnienia mniejszości narodowych jest niewielka”. Mariana Kril spotkała się z małżeństwem Olgi Ryżyk-Czyżewskiej i Łukasza Czyżewskiego, którzy obecnie mieszkają w Warszawie, a pochodzą z Podlasia. Dla nich jednym z najważniejszych elementów tożsamości jest język ukraiński, którym się posługują na co dzień i który starają się przekazać swoim dzieciom.
Audio
Łukasz Czyżewski z babcią
Łukasz Czyżewski z babciąFoto: Archiwum rodziny Czyżewskich

Olga Ryżyk-Czyżewska: Mój tata pochodzi z Knoryt, 10 km od Bielska Podlaskiego, a mama z Czeremchy. W latach 50 na terenach ukraińskojęzycznych, jak to opisują lingwiści, powstał punkt nauczania języka białoruskiego jako ojczystego. To widać jak na dłoni. W Atlasie Gwar Wschodniosłowiańskich Białostocczyzny możemy przeczytać: „Ludność posługuje się gwarą o cechach języka ukraińskiego, w szkołach nauczany jest białoruski jako ojczysty”. To miało ogromny wpływ na to, jak w tym momencie ludzie określają siebie. Moi dziadkowie nie mieli jeszcze takiej świadomości. Określali się na zasadzie opozycji: ludność polskojęzyczna – katolicka i ludność mówiąca „po swojomu, po naszemu” – prawosławna.

Łukasz Czyżewski: Rodzice pochodzą ze wsi. Mama ze Śnieżek w powiecie bielskim, tata z Sobiatyna w powiecie siemiatyckim. Ale później rodzice przenieśli się do Bielska i w Bielsku spędziłem praktycznie całe dzieciństwo. Tam skończyłem podstawówkę, liceum i poszedłem na studia. Ola żyła ze świadomością swojego pochodzenia przez swoich rodziców, była określona siłą rzeczy, od dziecka. Miała świadomość tego, że cała rodzina mówi po ukraińsku. Ja nie. U mnie ten proces samookreślenia, takiego intelektualnego nastąpił w wieku 15-16 lat: „Moi dziadkowie i rodzice między sobą nie mówią po polsku, to po jakiemu mówią?”. Doszedłem do tego, że mówią po ukraińsku.

Olga Ryżyk-Czyżewska i Łukasz Czyżewski z dziećmi Olga Ryżyk-Czyżewska i Łukasz Czyżewski z dziećmi

Olga: Czy to w sklepie, czy w szkole, wszędzie mówiliśmy po ukraińsku. Tylko i wyłącznie w gwarze języka ukraińskiego, bo to nie jest literacki język ukraiński. Tata, gdy słyszał, że z siostrą przy zabawie mówię po polsku, mówił: „Nie. Bawimy się po ukraińsku”. Myślę, że w dużym mieście, jak Warszawa, mniejsze wrażenie robi fakt, że rozmawiamy ze swoimi dziećmi w gwarze. Kiedyś Małanka zapytała Łukasza: „Tato, dlaczego tylko my mówimy po ukraińsku?”. Zaczął jej wyjaśniać, że przecież babcie, chrzestni też mówią w tym języku. Córka odetchnęła. Wiem, że istnieją takie rodziny, gdzie w pokoleniu naszych rodziców jedno z rodzeństwa może identyfikować się jako Białorusin, drugie jako Ukrainiec. Takie przypadki istnieją, bo wcześniej to było nieokreślone. To jest refleksyjny projekt!

Łukasz: Z pewnością elementem tożsamości jest akcja „Wisła”, która stanowi trzon dla Ukraińców z innej części Polski. To bardzo ważne wydarzenie dla nowożytnej historii Ukraińców: przesiedlenia ze wschodu na zachód, czego na Podlasiu nie było. Dla Ukraińców z Polski to jest zdumiewające. Myślę, że to nas, Ukraińców z Podlasia, znacząco odróżnia. Nie ma tu tej martyrologii, bo jak mogłaby zafunkcjonować.

Olga: Kiedy byłam w Warszawie na studiach, jechałam autobusem i rozmawiałam z mamą przez telefon. Po tym, jak zakończyłam rozmowę, obca dziewczyna obok mnie mówi do mnie po ukraińsku. Dla niej, jak się okazało studentki polonistyki z Kijowa, to było oczywiste, że mówię ukraińską gwarą! Dla ludzi z Podlasia to nie tak oczywiste. Niektórzy do tej pory nie potrzebują tego określenia. Myślę, że to jest proces, który cały czas trwa. Ludzie ciągle szukają.

Uwielbiam chodzić na bazar w Bielsku, bo tam ciągle wszyscy mówią „po swojomu”! To jest wspaniałe uczucie! Staramy się z dziećmi często jeździć na Podlasie, by miały kontakt z babciami i z żywym językiem. Generalnie język polski istnieje gdzieś tam w tle, ale w domu naprawdę mówimy tylko i wyłącznie po ukraińsku. Dla nas to jest najważniejsze! Granice państwowe nie pokrywają się z granicami etnicznymi i językowymi. 

Skansen w Koźlikach, w którym często odbywają się lokalne imprezy ukraińskie Skansen w Koźlikach, w którym często odbywają się lokalne imprezy ukraińskie

W kolejnym odcinku cyklu „Mikrozbliżenia” poznaliśmy historię przedstawicieli mniejszości ukraińskiej w Polsce. Jest to jedna z największych społeczności mniejszościowych w naszym kraju. Ukraińcy mieszkają w różnych częściach Polski, najliczniej – na skutek Akcji „Wisła” – na ziemiach północnych i zachodnich. Również na terenach Łemkowszczyzny, Nadsania i Podlasia. W Polsce jest kilka szkół z ukraińskim językiem nauczania, są wydawane tytuły prasowe, audycje radiowe, programy telewizyjne. Największą organizacją, zrzeszającą mniejszość ukraińską w Polsce, jest Związek Ukraińców w Polsce. 

***

Tytuł audycji: Mikrozbliżenia

Przygotowała: Mariana Kril

Data emisji: 21.08.2021

Godzina emisji: 8.50