W piątek przed Sądem Okręgowym w Warszawie zaczęły się wystąpienia obrony. Na ławie oskarżonych zasiadają trzy osoby (początkowo było ich 12): Kociołek oraz b. wojskowi - dowódca batalionu blokującego bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej Mirosław W. i zastępca ds. politycznych dowódcy 32. Pułku Zmechanizowanego blokującego Stocznię w Gdyni, Bolesław F. Grozi im formalnie dożywocie. Nie przyznają się do zarzutów. Sprawę sądzonego w tym procesie b. szefa MON gen. Wojciecha Jaruzelskiego sąd w 2011 r. zawiesił ze względu na zły stan zdrowia.
Sąd zakończył proces - po 17 latach od wniesienia aktu oskarżenia - w styczniu br. Prokurator zażądał dla wszystkich trzech oskarżonych kar po 8 lat więzienia i po 10 lat pozbawienia praw publicznych. Prokuratora poparli pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych - rodzin ofiar mec. Maciej Bednarkiewicz oraz przedstawiciel społeczny NSZZ "Solidarność" mec. Piotr Andrzejewski. Na trzy terminy w marcu sąd zaplanował wystąpienia obrońców i oskarżonych. Sąd nie podał jeszcze, kiedy ogłosi wyrok.
Zajrzyj na strony serwisu ”Grudzień 1970”>>>
W piątek obrońca 79-letniego Kociołka mec. Zbigniew Baczyński przypomniał, że użycie broni polecił szef PZPR Władysław Gomułka. - Nie przypisujmy oskarżonemu, że kierował działaniami wojska i milicji; on dążył do rozwiązań politycznych, a nie siłowych, by zabijać ludzi (...); on nie mieści się w tym towarzystwie - dodał.
Według Baczyńskiego telewizyjno-radiowy apel Kociołka z 16 grudnia 1970 r., aby strajkujący wrócili do pracy, nie miał żadnego związku z ich masakrą następnego ranka w Gdyni. Na przystanku kolejki zginęło wtedy 13 osób przybywających do stoczni; było wielu rannych.
- Nie da się wysnuć wniosku, że wygłosił on apel, by ludzie przyszli do pracy po to, aby ich rozstrzelano - dodał adwokat. Oskarżony nie wiedział, co za jego plecami się szykuje - powiedział. Podkreślił, że Kociołek przed swym apelem nie wiedział o blokadzie stoczni. Ponadto, zdaniem adwokata, przez te dni stoczniowcy i tak przychodzili do stoczni, choć wielu nie podejmowało pracy, a na apele Kociołka wcale nie reagowali.
pp/PAP
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach