Po złożeniu wieńców od władz państwowych i samorządowych Pragi oraz po wystąpieniach prezesa Czeskiego Radia Rene Zavorala i polityków na gmachu, w którym w 1968 r. mieściły się studia Czechosłowackiego Radia, odsłonięto nową tablicę, na której umieszczone są nazwiska ofiar sowieckiej inwazji. Obecnie dodano dwa nowe, które ustalili historycy.
Trwające kilkadziesiąt minut uroczystości wielokrotnie przerywane były gwizdami. Pierwsze towarzyszyły przyjazdowi pod budynek radia premiera Andreja Babisza oraz innych polityków związanych z jego ruchem Ano. Skandowano hasła: „Nie chcemy agenta STB” (tajna komunistyczna policja polityczna w komunistycznej Czechosłowacji), „Buresz, Buresz” – tak według dokumentów miał podpisywać raporty dla komunistycznej bezpieki obecny czeski premier. Sąd na Słowacji (Babisz jest z pochodzenia Słowakiem i tam w młodości mieszkał i studiował) uznał nieprawomocnym wyrokiem Babisza za agenta policji politycznej. Adwokaci premiera odwołali się od wyroku.
Hasła przeciwko premierowi i gwizdy były tak głośne, że o zachowanie powagi apelował moderator uroczystości, a także szef Czeskiego Radia.
- Wolność i demokracja polegają przede wszystkim na tym, że potrafimy przyznać, że ktoś ma inne poglądy lub wyborcze preferencje – mówił Babisz, nawiązując do gwizdów.
Hołd premiera
W swoim trwającym około pięciu minut wystąpieniu podkreślił znaczenie ofiar sierpnia 1968 r. Jego zdaniem inwazja oznaczała brutalne zakończenie Praskiej Wiosny i „na długie lata zdefiniowała życie naszych obywateli, a miejsce entuzjazmu zajęły brak wiary i rozczarowanie”. Babisz oddał hołd wszystkim, którzy w tych czasach potrafili zachować się przyzwoicie, m.in. przypomniał czechosłowacką olimpijkę Verę Czaslavską, która zaprotestowała przeciwko okupacji, a po powrocie z igrzysk w Meksyku do Czechosłowacji była prześladowana przez komunistyczny reżim.
Kończąc przemówienie, Babisz, zwracając się do gwiżdżących, powiedział: „Dziękuje naszym kibicom, którzy zwiększają nasze szanse w wyborach". Premier nie odpowiadał na pytania dziennikarzy, którzy starali się uzyskać jego komentarz do przebiegu uroczystości i, nie czekając na ich zakończenie, odjechał spod budynku radia.
Oklaski towarzyszyły wystąpieniu przewodniczącego Senatu i przedstawiciela socjaldemokratów, współtworzących koalicyjny gabinet z ruchem Ano, Milana Sztecha. Przede wszystkim zwrócono uwagę na jego słowa poparcia dla mediów publicznych: agencji CTK, czeskiego radia i telewizji, które często są atakowane przez prezydenta Milosza Zemana oraz premiera.
Gwizdy uniemożliwiały także wystąpienie należącego do partii Babisza przewodniczącego Izby Poselskiej Radka Vondraczka. Zwrócił uwagę, że obecni pomylili wspomnieniowe uroczystości ku czci ofiar z demonstracją. - Rozróżnienie aktu pamięci i swobodnej politycznej demonstracji należy nie tylko do podstawowych aktów kultury politycznej, ale kultury w ogóle – powiedział przewodniczący Izby Poselskiej.
Podkreślił, że rozpoczęta przed 50 laty okupacja Czechosłowacji zniszczyła nadzieje na wolność. Jego zdaniem zawsze trzeba występować w obronie wartości, jakimi są wolność i demokracja. Vondraczek stwierdził, ze inwazja wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację potwierdziła, że komunizm jest niereformowalny.
Słowacja też pamięta o ofiarach
Hołd ofiarom inwazji na Czechosłowację oddali we wtorek mieszkańcy Bratysławy, świadkowie wydarzeń sprzed 50 lat, byli więźniowie polityczni i obecni politycy. Kwiaty składano przy ścianie Uniwersytetu Komeńskiego, na której odtworzony jest napis potępiający inwazję.
Na tej samej ścianie wmurowane są pamiątkowe tablice z nazwiskami trzech osób, które zginęły 21 sierpnia 1968 r w Bratysławie.
Słowackie media zwracały uwagę, że obok siebie stali skłóceni na co dzień politycy. Jedynym przedstawicielem władz, który wystąpił na uroczystości, był wiceminister obrony Robert Ondrejcsak. Jego zdaniem inwazja w 1968 roku oznaczała zniszczenie marzeń obywateli „przez komunistyczną dyktaturę i moskiewski imperializm, które tak samo niszczyły nadzieje Gruzinów, Ukraińców i innych”.
Swoją ocenę wydarzeń z sierpnia 1968 roku premier Peter Pellegrini, który nie uczestniczył w uroczystości, przekazał za pomocą mediów społecznościowych. - Przed 50 laty także w tym miejscu zgasła w wielu ludziach nadzieja na lepsze, bardziej wolne życie – mówił premier w okolicznościowym nagraniu sprzed siedziby rządu. - Abyśmy nie zapomnieli o chwilach, w których skończył się sen dwóch narodów o większej wolności, ogrodzenie siedziby rządu zdobią unikatowe zdjęcia sprzed 50 lat – powiedział.
Wychodzący na Słowacji dziennik "Hospodarske Noviny" opublikował we wtorek komentarz Pellegriniego na temat sierpnia 1968 r. i głównych postaci z tamtych dni, w tym Alexandra Dubczeka, którego nazwał jedną z najważniejszych postaci słowackiej historii. - Decyzje, które podejmował w tym czasie, były skomplikowane, ale zawsze brał pod uwagę interes narodu i społeczeństwa. Należy do tych, którzy zasługują na nasz respekt i szacunek”– napisał premier.
„Naszym najważniejszym obowiązkiem jest obrona wolności i możliwość określania naszej przyszłości, bez obaw, że decyzje, które podejmiemy, zostaną zniszczone przez brutalną siłę” – napisał prezydent Andrej Kiska w sieciach społecznościowych.
Inwacja na Czechosłowację
Wojska pięciu państw Układu Warszawskiego (ZSRS, Polski, NRD, Węgier i Bułgarii) przekroczyły granice państwowe Czechosłowacji w nocy z 20 na 21 sierpnia. O inwazji nie wiedziały władze państwowe i partyjne, które zostały internowane i przewiezione do Moskwy. O sytuacji w kraju informowały obywateli, w niezależnych od okupantów audycjach, Czechosłowackie Radio i Czechosłowacka Telewizja, których technicy i dziennikarze starali się utrzymać nadawanie jak najdłużej. W obronie gmachu Radia nad ranem 21 sierpnia zgromadzili się mieszkańcy Pragi. 17 z nich zostało zastrzelonych lub zginęło pod kołami wojskowych pojazdów. Pierwszego dnia sowieckiej inwazji w całej Czechosłowacji zginęły 54 osoby.
msze