W dokumencie napisano też, że rakietę wystrzelono z terenu, który w ubiegłym roku był kontrolowany przez rosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Potwierdziły się zatem wszystkie dotychczasowe, nieoficjalne informacje.
Według śledczych, Boeing "rozbił się na skutek dokonanej na zewnątrz detonacji głowicy, która uderzyła w samolot na lewo od kokpitu" - oświadczył szef holenderskiego urzędu ds. bezpieczeństwa (OVV) Tjibbe Joustra.
Jak dodał, chodzi o taki rodzaj pocisku, który "instalowany jest w systemach ziemia-powietrze Buk". Rodzaj rakiety ustalono na podstawie fragmentów znalezionych w ciałach pilotów oraz na podstawie śladów farby.
Szef OVV wypowiadał się w bazie wojskowej Gilze-Rijen, w której zaprezentowano zrekonstruowane ze szczątków fragmenty kabiny i części kadłuba, gdzie znajdowała się klasa biznesowa. Pokazano też krótki film. Gdy pokazywano powyginane i podziurawione szczątki, wśród obecnych w bazie dziennikarzy zapadła cisza - relacjonuje agencja AP.
Przed oficjalnym zaprezentowaniem raportu szef OVV spotkał się z rodzinami ofiar katastrofy. Joustra powiedział im, że pasażerowie, którzy nie zginęli na skutek uderzenia pocisku, stracili przytomność z powodu nagłej dekompresji w samolocie i braku tlenu na wysokości 10 km. Nie wykluczono jednak, że niektórzy byli świadomi przez 60-90 sekund, zanim samolot się rozbił. Rodzinom pokazano też animację przedstawiającą zestrzelenie samolotu.
Ojciec młodego mężczyzny, który poniósł śmierć w tym wypadku, Rob Fredriksz, powiedział, że poczuł ulgę, gdy usłyszał, że ludzie na pokładzie najpewniej zginęli natychmiast.
RUPTLY/x-news
Raport ocenia także, że latem 2014 roku władze Ukrainy powinny zamknąć przestrzeń powietrzną nad wschodnią częścią kraju, gdzie trwały walki prorosyjskich separatystów z ukraińską armią. W tym czasie nad wschodnią Ukrainą latało aż 61 linii lotniczych.
Wiadomo jak zestrzelono, ale nie kto to zrobił
Raport holenderskich śledczych dotyczy tylko tego jak doszło do zestrzelenia samolotu, czyli podaje przyczyny katastrofy, ale nie stwierdza jednoznacznie, kto jest za nią odpowiedzialny. Winnych ma wskazać dochodzenie prowadzone przez holenderską prokuraturę. Ten raport spodziewany jest w przyszłym roku.
Prokuratorzy, którzy równolegle z międzynarodowym zespołem śledczych prowadzą śledztwo kryminalne w sprawie zdarzenia twierdzą, że ustalono "grupę osób pozostających w kręgu zainteresowania" jeśli chodzi o odpowiedzialność za zestrzelenie samolotu.
Oświadczenie to ukazało się zaraz po ogłoszeniu raportu holenderskiego urzędu do spraw bezpieczeństwa. Międzynarodowy zespół prokuratorów oświadczył, że jego dochodzenie doprowadziło do podobnych ustaleń jak te, zawarte w raporcie. Nie podano jednak nazwiska żadnego z ewentualnych podejrzanych.
CNN Newsource/x-news
Ukraina nie ma wątpliwości co do winnych
Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk oświadczył we wtorek, że nie ma wątpliwości, że za zestrzeleniem latem ubiegłego roku nad Donbasem samolotu malezyjskich linii lotniczych stały rosyjskie służby specjalne.
- Osobiście nie mam żadnych wątpliwości, że była to zaplanowana operacja rosyjskich służb specjalnych – powiedział Jaceniuk w trakcie posiedzenia rządu.
- Jesteśmy przekonani, że dokonano tego z terytorium, które znajdowało się pod kontrolą rosyjskich bojowników. Nie ma wątpliwości, że pijani separatyści nie potrafią posługiwać się systemami przeciwlotniczymi Buk, a to oznacza, że system ten był kierowany przez wykwalifikowanych rosyjskich wojskowych – podkreślił premier.
00:35 7837836_1.mp3 To rosyjskie służby specjalne są odpowiedzialne za zestrzelenie Boeinga 777 - oświadczył premier Ukrainy. Relacja z Kijowa Pawła Buszko/IAR
Międzynarodowe śledztwo
Ubiegłoroczna katastrofa Boeinga 777 linii Malaysia Airlines była także tematem rozmowy telefonicznej, przeprowadzonej we wtorek przez prezydenta Petra Poroszenkę z premierem Holandii Markiem Ruttem.
- Rozmówcy przedyskutowali dalsze wspólne działania w celu utworzenia optymalnego mechanizmu na rzecz pociągnięcia do odpowiedzialności winnych tragedii samolotu malezyjskich linii lotniczych. Ustalili, że ostateczna decyzja na temat takiego mechanizmu będzie podjęta na podstawie wyników śledztwa, prowadzonego przez wspólną grupę z udziałem Ukrainy, Holandii, Australii, Malezji i Belgii – przekazała pod rozmowie administracja ukraińskiego prezydenta.
Boeing 777, który wykonywał lot MH17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur, został zestrzelony na wschodzie Ukrainy 17 lipca 2014 roku. Zginęło 298 osób, w tym 193 obywateli Holandii. Zachód i Ukraina uważają, że maszyna została zestrzelona rakietą ziemia-powietrze dostarczoną przez Rosję. Moskwa stanowczo odrzuca te oskarżenia i wskazuje na ukraińskie siły jako na sprawców katastrofy.
Katastrofa malezyjskiego samolotu na Ukrainie>>>
Rosja forsuje swoją wersję ws. zestrzelenia MH17 nad Ukrainą
Rosyjska wersja wydarzeń
Rosyjscy śledczy twierdzą, że dysponują twardymi dowodami. Ekspertyzy balistyczne, zeznania rzekomego świadka i analizy zdjęć satelitarnych mają wskazywać, że w malezyjski samolot trafiła rakieta klasy powietrze - powietrze. Dodatkowo Rosjanie dowodzą, że rakieta nie była wyprodukowana w ich kraju.
Przekonują też, że ukraiński żołnierz Jewgienij Agapow widział tego dnia startujący, w pełni uzbrojony myśliwiec Su-25, który po wylądowaniu nie miał już pocisków na pokładzie.
Niedawno rosyjski dziennik "Nowaja Gazieta” opublikował jednak własny raport na temat katastrofy. W obszernym dokumencie dziennikarze podważyli wszystkie ustalenia Komitetu Śledczego. Ich zdaniem maszynę trafiła rosyjska rakieta Buk, wystrzelona przez prorosyjskich separatystów.
Holenderski raport skomentował wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Riabkow. Jego zdaniem, to próba wyciągnięcia założonego z góry wniosku i wykonania politycznego zamówienia.
- Chcielibyśmy móc liczyć na to, że w przyszłości wszystkie te odstępstwa od normy, od tego, jak powinny być rozpatrywane tego rodzaju sprawy, mogą zostać naprawione. Jesteśmy gotowi przedstawić całość faktów i ocen, którymi dysponujemy i na podstawie czego mówimy dziś, że dochodzenie, którego wyniki dziś opublikowano, ma charakter tendencyjny - powiedział rosyjski dyplomata.
IAR/PAP/iz/pp