Nikita Michałkow zadebiutował jako aktor filmowy będąc jeszcze nastolatkiem, studentem Szkoły Szczukina przy Teatrze Wachtangowa. Odniósł na tym polu sukces i stał się znany w ZSRR za sprawą komedii romantycznej "Chodząc po Moskwie" z 1963 roku. Wkrótce Michałkow, zainspirowany zapewne przez starszego brata, reżysera Andrieja Konczałowskiego, sam zaczął tworzyć scenariusze i kręcić filmy.
Od początku interesowała go zabawa stylami, zupełnie nietypowa dla kina radzieckiego.
- Zobaczyłam jego pierwszy film "Swój wśród obcych, obcy wśród swoich" - mówiła krytyk Maria Oleksiewicz w audycji Anny Fuksiewicz w Polskim Radiu w 1980 roku. - W tym filmie poetyka kina radzieckiego lat 20. była bardzo silna, ale już przetworzona, a potem zobaczyłam jego następne filmy, które urzekły mnie swoją formą: "Niewolnicę miłości", "Niedokończony utwór na pianolę" i "Pięć wieczorów". Szczególnie urzekająca w tych filmach była miłość do starego kina - podsumowała.
18:36 Michałkow.mp3 "Nikita Michałkow, Andriej Michałkow". Audycja Anny Fuksiewicz z cyklu "Z obu stron kamery". (PR, 13.11.1980)
Krytyk Stanisław Wyszomirski dodawał, że Michałkow jest reżyserem bardziej przekornym niż brat, Andriej Konczałowski. Jego zdaniem pierwszy film Michałkowa "Swój wśród obcych, obcy wśród swoich" był próbą stworzenia radzieckiego westernu. Wtedy mówiło się na to easterny.
Wieczne porównania
Nikita Michałkow często jest porównywany do swojego brata. Od początku swojej ścieżki kariery był z nim mocno związany - występował w jego filmach, uczył się u tego samego profesora - Michaiła Romma, a także dawał bratu do oceny swoje pierwsze scenariusze.
- Ci dwaj artyści-bracia - Konczałowski i Michałkow - mieli wspólne tradycje rodzinne, których chyba pominąć nie możemy - mówił w Polskim Radiu Stanisław Wyszomirski - ich pradziadem był Wasyl Suryko - każdy kto był raz w Trietiakowskiej, pamięta jego obraz "Ostatnia noc strzelców przed kaźnią", dziadem Piotr Konczałowski - awangardowy artysta, ojcem - Michałkow - wybitny pisarz, z resztą też próbował pisania scenariuszy - podkreślał Wyszomirski.
Jednakże twórczość Michałkowa i Konczałowskiego znacznie różni się od siebie. Pierwszego krytycy uważają za bardziej subtelnego i przekornego, drugiego zaś za bardziej dojrzałego i epickiego. Obaj w dużym stopniu opierają się na klasyce literatury rosyjskiej.
- Widać u nich - i u Konczałowskiego i u Michałkowa - ogromne poszanowanie dla kultury i dla tradycji. Przełamują często tabu współczesne, ale podkreślają w swoich filmach łączność z tradycją. Postaci arystokratów na przykład nigdy nie są ośmieszane, trywializowane, nie są to ludzie płascy, jednowymiarowi - mówił w Polskim Radiu Wyszomirski. - Oprócz upodobania do literatury jest tu jeszcze przełamanie tabu w kinematografii radzieckiej: pierwszy western, pierwszy melodramat, pierwszy wielki film o Syberii, synteza, i pierwszy musical - wyliczał krytyk.
Własna droga
Międzynarodową rozpoznawalność Michałkow zdobył już swoim drugim filmem - "Niewolnica miłości" (1976) a kolejny "Niedokończony utwór na pianolę" (1977), będący adaptacją sztuki "Płatonow" Antona Czechowa zdobył nagrodę na festiwalu w San Sebastian. Następnie było "Pięć wieczorów" (1979) - nakręcony w przerwie w zdjęciach do filmu Konczałowskiego, oraz kolejna adaptacja literackiego pierwowzoru - "Kilka dni z życia Obłomowa"(1979) na podstawie słynnej powieści Iwana Gonczarowa. W swojej wersji Michałkow opowiada o uwspółcześnionym Obłomowie i jego znajomym - Sztolcu.
- Znane jest pojęcie obłomowszczyzny - Gonczarow prawie sto lat temu potępił obłomowszczyznę - mówił w Polskim Radiu reżyser, Nikita Michałkow. - Ale lata minęły, a problem obłomowszczyzny zamienił się w problem sztolcowszczyzny, jeśli można tak powiedzieć. Chodzi o pragmatyzm oraz oparty na interesie wzajemny stosunek między ludźmi. Nie usprawiedliwiam Obłomowa, ale to człowiek mi bliski, który żył w moim kraju, wywodzimy się z tych samych korzeni. Nie znaczy to, że uważam, że człowiek powinien całe życie leżeć na kanapie. Takie rozumienie filmu wydaje mi się trochę prymitywne - oceniał.
Najważniejszy film
Po kilku kolejnych produkcjach powstał film "Oczy czarne" (1987), z Marcello Mastroiannim, który zdobył nagrodę w Cannes i nominację do Oscara.
Z całą pewnością jednak najsłynniejszą i niepodważalnie najlepszą produkcją Michałkowa jest film "Spaleni słońcem" z 1994 roku opowiadający o terrorze wielkiej czystki przeprowadzonej przez Stalina. Dzieło to zostało uhonorowane nagrodą główną w Cannes oraz Oscarem i jest także największym sukcesem finansowym rosyjskiego kina.
Po latach reżyser próbował powtórzyć sukces kręcąc dwie kolejne części "Spalonych słońcem", jednakże są to produkcje nieporównywalnie słabsze. "Spaleni słońcem" pozwoliły reżyserowi zrealizować w 1998 roku najbardziej kosztowne przedsięwzięcie w historii rosyjskiego kina - "Cyrulika syberyjskiego" za bagatela 25 milionów dolarów. Imponujące pięknymi obrazami oraz rozmachem w odtwarzaniu Rosji XIX wieku epickie kino historyczne to kolejny już styl filmowy wypróbowany przez Michałkowa.
- Realizując każdy kolejny film, reżyser musi sam dokonać wyboru języka filmowego - mówił w Polskim Radiu Michałkow. - Nie można tak po prostu powiedzieć: ten film zrealizuję pod kino nieme, a tamten pod amerykańskie. Wybór języka nie podlega takim założeniom. Można powiedzieć, że treść filmu determinuje jego formę i odwrotnie - dodawał.
Warto wspomnieć także o filmie "Dwunastu" z 2007 roku, będącym adaptacją dramatu sądowego "Dwunastu gniewnych ludzi" Sidneya Lumeta. Wersja Michałkowa zdobyła nagrodę Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji i nominację do Oscara.
Kontrowersje
W Polsce kontrowersyjne są poglądy polityczne reżysera, który jest zwolennikiem rządów Władimira Putina oraz gorącym orędownikiem zjednoczenia Rosji z Ukrainą.
az