Dniem otwarcia był poniedziałek 28 marca 1842 roku, a sama uroczystość miała charakter rautu – uroczystego przyjęcia połączonego ze zwiedzaniem niezwykle okazałej budowli. W dniu otwarcia nie zagrano żadnej sztuki. Austriacki zaborca nalegał na wystawienie inauguracyjnej inscenizacji w języku niemieckim, a te grane były we wtorki, czwartki i soboty. W poniedziałki, środy i piątki grywano tylko sztuki polskie.
Drobną nieścisłością jest nazwanie teatru ufundowanego i prowadzonego w pierwszych latach przez hrabiego Stanisława Marcina Skarbka teatrem jego imienia. On był właścicielem tego teatru i teatr nazywano po prostu "Skarbkowskim". Zbudowany w pięć lat i ukończony w 1842 na ówczesne czasy był największym teatrem w Europie – mieścił 1460 osób. Wzniesiono go całkowicie z funduszy tego wielkiego filantropa i mecenasa kultury, a nawet więcej – postawiono go na 16 tysiącach dębowych bali przywiezionych z jego majątków. Wielki to był teatr i polski w zamierzeniach. Zaborca jednak, za pełną swobodę w wystawianiu sztuk polskich, zażyczył sobie wystawianie sztuk w języku niemieckim – co drugi dzień. Nie trudno się domyślić, że w "polskie" dni Teatr był przepełniony, a w "niemieckie" świecił pustkami.
Zalety i wady działania teatru od jego pierwszych dni obrazowo opisuje Piotr Marek Stański. W jego artykule czytamy: "Na mocy cesarskiego przywileju, uzyskanego przez Stanisława Skarbka w 1837 r., wzniesiony został specjalnie na potrzeby teatru budynek, oddany miastu w bezpłatne użytkowanie na pięćdziesiąt lat. Stanął on przy ówczesnym Krakowskim Przedmieściu, według planów Ludwiga Pichla, dostosowanych do miejscowych warunków przez Jana Salzmana. (...) Natomiast [28 marca 1842 roku] otworzył swe podwoje Teatr Skarbkowski, którego widownia pomieścić mogła 1460 osób. Jak donosiła »Gazeta Lwowska« nr 38 z 31 marca 1842 r. »podczas gdy się zasłona podnosi, podciągają i lampion w środku wiszący, aby amfiteatr był w cieniu, przez co dla widzów lepiej scena się wybija«. Zarazem jednak według współczesnych przekazów dawać się miały we znaki przeciągi oraz brak foyer. Inauguracji dokonał zespół niemiecki, przedstawiając sztukę Franza Grillparzera "Życie snem", a nazajutrz zespół polski dał »Śluby panieńskie« Aleksandra Fredry. W tym miejscu nadmienić należy, że polska trupa dzieliła budynek z niemiecką, grając w »gorsze" dni« (poniedziałki, środy, piątki). W niepodzielne władanie objęła tę scenę dopiero w roku 1871, wraz z ustanowieniem galicyjskiej autonomii".
Gmach Teatru był na tyle ogromny, że mieścił także sale konferencyjne, redutowe, a nawet mieszkania, zajmowane choćby przez Artura Grottgera czy Juliusza Kossaka. W gmachu tym odbywały się także koncerty filharmoniczne i przedstawienia operowe. Z koncertami właśnie wystąpili tam między innymi Ferenc Liszt i Niccolò Paganini. Wielki to był Teatr i wielkie wystawiał dramaty. Lwów wśród miast dawnej Polski, słynął wówczas z wielu premier i wystawień wielkich dramatów i komedii polskich twórców. Pokazywano tam Słowackiego, grani byli Adam Mickiewicz czy Zygmunt Krasiński, nader często pojawiał się na scenie Aleksander Fredro.
Teatr Skarbka powstawał 5 lat, od 1837 roku i oparty był na projektach Johanna Salzmanna i Ludwika Pichla. Gmach był niezwykły i okazały... oprócz ogromnej jak na tamte czasy widowni w gmachu znajdował się również hotel z 300 pokojami, były też sklep[y, biura, kawiarnie i pomieszczenia konferencyjne. Hrabia Skarbek w swoich działaniach określany był prawdziwym filantropem i mecenasem sztuki. Dość powiedzieć, że patronował założeniom polskiego teatru we Lwowie, dbał o aktorów i reżyserów organizując m.in. fundację opiekującą się artystami na emeryturze. Największym jednak dziełem finansowym było zwolnienie władz miejskich z konieczności płacenia czynszu aż przez 50 lat, a czynsz ten określano w kwocie 17 tysięcy złotych reńskich rocznie.
Po pięćdziesięciu latach "swobody finansowej", przez ostatnich 8 lat teatr podupadał i dekapitalizował się znacząco. Jego pierwotne przeznaczenie minęło w 1900 roku, a nieopodal stanął znacznie nowszy, nowocześniejszy Teatr Wielki. W zabudowaniach Teatru Skarbkowskiego umieszczono najpierw filharmonię, późniejszym pomysłem było kino, a obecnie mieści się tam ukraiński Teatr Dramatyczny im. Marii Zańkoweckiej.
Wielki wysiłek hrabiego Skarbka został opisany przez Agnieszkę Marszałek w opracowaniu "Cztery wieki lwowskiego teatru". Czytamy tam: "Polski teatr niemal od początku musiał - paradoksalnie - szukać dla siebie miejsca w polskim mieście. Obowiązujący do 1842 roku przywilej teatralny obejmował tylko teatr niemiecki - polscy aktorzy działali wyłącznie na podstawie nie zawsze formalnych umów z przedsiębiorcami austriackimi. Gdyby nie znaleźli się ludzie, którzy chcieli wytrwale zabiegać o stworzenie prawnych podstaw działalności polskiego teatru, kto wie, jak potoczyłyby się dalej jego losy... Przełomową zatem datę stanowi w tym ciągu rok 1842 i związane z nim nazwisko Stanisława hr. Skarbka, wielkiego dobrodzieja lwowskich pracowników sceny i jej miłośników. Dzięki staraniom u cesarza udało mu się uzyskać nowy przywilej teatralny, który gwarantował również prawo istnienia polskiej sceny. 28 III 1842 otworzył Skarbek nowy, własnym sumptem wystawiony gmach - pierwszy z prawdziwego zdarzenia budynek teatralny, wówczas jeden z największych w Europie, który przez ponad 50 lat był jedyną siedzibą polskiej sztuki dramatycznej we Lwowie. Autorem projektu był J. Salzman, maszyneria była dziełem F. Pohlmana. Stanisław Skarbek prowadził swoje przedsiębiorstwo do śmierci, t.j. do 1848 roku. Po nim było wielu dyrektorów".
Kolejną ważną datą dla działania teatru był rok 1872, w którym cesarz zgodził się cofnąć przywilej skarbkowski i dzięki autonomii Galicji można było zrezygnować z deficytowych przedstawień w języku niemieckim. Marszałek dodaje: "Wtedy - głównie dzięki staraniom Jana Dobrzańskiego - założona została scena opery i operetki, wówczas jedyna w Galicji (Kraków nie miał w tym czasie zespołu operowego). Jednym z wielu jej osiągnięć było wykonanie pierwszego na ziemiach polskich dramatu muzycznego Ryszarda Wagnera (»Lohengrin«, 21 IV 1877 roku)".
Właściwym ujęciem ponad 50 lat działania tego teatru niech będzie podsumowanie zamieszczone w periodyku "Kraj" (Petersburg 1900 nr 37). Czytamy tam: "Nie było głośniejszego artysty w Polsce, któryby nie przeszedł przez scenę skarbkowską. (...) Całe pokolenia sceniczne przeszły przez ten amfiteatr, tak samo, jak całe pokolenia widzów. (...) Dwadzieścia dwa tysiące przedstawień dano w tych murach. Złożyli się na nie autorowie wszystkich narodowości i wieków od Calderona do Sudermana, od Kochanowskiego do Kasprowicza. Zmienne losy przeżywał teatr Skarbka. Było tak, że odwoływano przedstawienia dla braku widzów, bywały miesiącami całymi pustki, dezorganizacja i upadek, był nawet dwutygodniowy strejk aktorów i był okres takiego rozkwitu (1875-1881) za Dobrzańskich, że teatr ten doborem sztuk i sił artystycznych mógł ubiegać się o lepsze z pierwszorzędnymi scenami w Europie. (...) Na mogile starego teatru możnaby położyć napis: »Dobrze zasłużony«. W dziejach kultury polskiej należeć będzie mu się zawsze piękna karta". (pisownia oryginalna)
PP