Nie łatwo zadowolić polskiego jaśniepana
- Ustawa o miastach to było osiągnięcie bardzo wysokiej miary – ocenił historyk prof. Stanisław Grodziski w audycji "Sejm Wielki" z 1988 roku.
14:28 sejm wielki___pr i 17183_tr_0-0_121758812334113c[00].mp3 Profesor Stanisław Grodziski przybliża działalność i osiągnięcia Sejmu Wielkiego. Audycja Jerzego Gruma "Sejm Wielki" z cyklu "Dialogi historyczne". (PR, 19.06.1988)
Praca nad jej projektem rozpoczęła się już pod koniec 1789 roku, gdy Sejm Czteroletni powołał do życia Deputację do Miast Naszych Królewskich. Dwa lata później, wiosną, pod głosowanie poddano pierwszą wersję prawa o miastach, jednak wówczas projekt został odrzucony przez posłów. Autorem kolejnego szkicu ustawy był Jan Suchorzewski z województwa kaliskiego. To właśnie na podstawie jego propozycji 18 kwietnia 1791 roku uchwalono dokument "Miasta nasze królewskie wolne w państwach Rzeczypospolitej", który został później włączony do Konstytucji 3 maja, jako jej III artykuł.
Mieszczanie wchodzą do sejmu
W ówczesnej Rzeczpospolitej miasta dzieliły się na prywatne i królewskie, których zresztą było najwięcej. Prawo o miastach obejmowało jedynie te ostatnie - właściciele pozostałych osad nie musieli przestrzegać postanowień zawartych w dokumencie.
Ustawa przede wszystkim dawała mieszczanom posesjonatom - czyli takim, którzy posiadali w mieście nieruchomości (na przykład kamienicę, sklep, warsztat, manufakturę) – wolność osobistą. Od tego momentu obejmowała ich zasada "neminem captivabimus nisi iure victum" ("nikogo nie uwięzimy bez wyroku sądowego"), która przysługiwała szlachcie już od XV wieku. Najważniejszym postanowieniem ustawy było jednak powołanie przedstawicielstwa mieszczańskiego – w liczbie 24 plenipotentów – które miało zasiąść w izbie poselskiej i podczas obrad sejmu mieć prawo do głosu w sprawach dotyczących miast.
Przed mieszczanami otwarta została także ścieżka pozwalająca przeniknąć im do stanu szlacheckiego. Mieszkańcy miejskich ośrodków uzyskali również prawo do nietykalności majątkowej, dostęp do piastowania urzędów cywilnych oraz akces do godności kościelnych i stopni oficerskich.
Co jest nieszlachetnego w kupiectwie?
Ustawa regulowała też kwestie dotyczące szlachty. Do tej pory istniała reguła, według której przedstawiciele tej najważniejszej warstwy społecznej nie mogli ani rezydować w miastach, ani zajmować się pracami uznawanymi za miejskie – handlem czy rzemiosłem. Szlachcic, który naruszyłby tę zasadę, tracił tytuł, a co za tym idzie również swoje przywileje.
- Utrzymywano wówczas, że kupiectwo jest zajęciem niemoralnym, ponieważ w dużej mierze opiera się na oszustwie. Dlatego też szlachcicowi nie wypadało zajmować się handlem. Nie mógł narazić swojego honoru na szwank – opowiadał prof. Stanisław Grodziski na antenie Polskiego Radia.
Na mocy prawa o miastach te absurdalne przepisy zostały zniesione. Dzięki temu szlachta, szczególnie ta zubożała, mogła szukać pracy w ośrodkach miejskich. Nobilitowany mieszczanin natomiast nie był już zmuszony do mieszkania na wsi.
Miarka się przebrała
Gdyby nie mieszczański upór, ustawa nigdy nie weszłaby w życie.
- W listopadzie 1789 roku burmistrz Warszawy Jan Dekert, chcąc skłonić sejm do zreformowania stanowiska prawnego miast, zorganizował słynną czarną procesję. Delegaci miast z całej RP, poważni, ubrani w ciemne stroje, przyszli pod sejm – powiedział prof. Stanisław Grodziski w audycji "Obrady Sejmu Wielkiego".
14:59 obrady sejmu wielkiego___18536_tr_3-3_100009592333911f[00].mp3 Jakie reformy wprowadził Sejm Wielki? Na to i wiele innych pytań odpowiada prof. Stanisław Grodziski w audycji Jerzego Gruma "Obrady Sejmu Wielkiego" z cyklu "Dialogi historyczne". (PR, 12.06.1988)
Demonstracja była bezpośrednią przyczyną rozpoczęcia prac nad dokumentem "Miasta nasze królewskie wolne w państwach Rzeczpospolitej".
Mieszczanie, szczególnie ci bogaci, byli sfrustrowani zdominowaniem sceny politycznej kraju przez szlachtę. Uważali za niesprawiedliwy również fakt, że pod względem prawnym zajmowali przecież pozycję niższą niż gołota, która nie miała nawet majątku, a od chłopów często różniła się tylko posiadaniem rodowodu szlacheckiego i związanych z nim przywilejów. Stąd zaczęto głośno domagać się reform w państwie. Dążenia mieszczan popierali niektórzy szlachcice, szczególnie ci młodsi.
jb