Indianapolis to stolica i największe miasto (290 km na południe od Chicago i 1100 kilometrów na zachód od Nowego Jorku) amerykańskiego stanu Indiana, dlatego też miejsce ostatniego koncertu Elvisa Presleya określa się mianem jednego z większych miast Środkowego Zachodu Stanów Zjednoczonych.
Koncerty odbyły się dwa - 25 i 26 czerwca. Ten ostatni miał miejsce niedzielę w słynnej Market Square Arena. Występowali dla nich, oprócz Króla Elvisa, także takie gwiazdy jak Frank Sinatra, Eric Clapton, Kenny Rogers, Deep Purple, Cheap Trick, Grateful Dead czy KISS. Na ostatnim koncercie Presleya zgromadziło się ponad 18 tysięcy widzów, których wpuszczono także na główną arenę przed sceną. Szał był przeogromny.
Wydarzenia 1977 roku
Jak podają amerykańskie i rodzime źródła - między innymi Maria Szabłowska w swojej książce z 1991 roku "Elvis. Amerykański sen" - jeszcze w marcu 1977 roku Presley wydał album studyjno-koncertowy pt. "Welcome to My World" ("Witajcie w moim świecie"), by 6 czerwca wypuścić swój ostatni singiel "Way Down" ("Droga powrotna"). Już 20 dni później w Indianapolis zagrał swój ostatni koncert. Czas ten był pełen wydarzeń artystycznych i nic nie zapowiadało tragicznego końca. Jeszcze w lipcu premierę miał album pt. "Moody Blue" ("Nastrojowy smutek"), który dość nieoczekiwanie zajął pierwsze miejsce na listach przebojów country, a tytułowy singiel z tej płyty stał się setnym przebojem w jego karierze.
Co ciekawe, 5 sierpnia ukazała się książka "Elvis: Co się stało?", którą napisali jego byli ochroniarze - Sonny i Red Westowie - w odwecie za zwolnienie ich z pracy w lipcu 1976 roku. Powodem zwolnienia było pobicie jednego z amerykańskich rekwizytorów, który zażądał od Presleya 6 mln dolarów odszkodowania za "uszkodzenie ciała". Co wcześniej niespotykane, była to pierwsza książka mówiąca o "prawdziwym rock’n’rollowym życiu Elvisa", w tym m.in. o zażywaniu przez niego narkotyków. Presley próbował powstrzymać publikację książki, oferując duże sumy pieniędzy wydawnictwu i autorom, jednak bez powodzenia.
Na 51 dni przez śmiercią
Z dwu wspomnianych ostatnich koncertów w Indianapolis pozostały jedynie telewizyjne zapis (można je zobaczyć na różnych internetowych stronach lub posłuchać zamieszczonych tam zapisów dźwięku).
Słynny kronikarz Indianapolis - Andrew E. Stoner - na stronach Wicked Indianapolis tak opisuje ten ostatni koncert: "Oryginalny król rock and rolla, Elvis Presley, może zaliczyć koniec swojej kariery w Indianapolis, podczas jego ostatniego koncertu 26 czerwca 1977 roku w Market Square Arena. Elvis pojawił się w Indianapolis już w 1955 roku na koncercie w Lyric Theatre. Jednak tym razem był to jego ostatni występ - nadchodzący zaledwie pięćdziesiąt jeden dni przed jego szokującą i niespodziewaną śmiercią 16 sierpnia 1977 - który na zawsze umocnił jego związek z fanami".
Ważnymi informacjami były te dotyczące wyczerpujących występów w 1977 roku. Andrew E. Stoner tak o tym pisze: "Koncert w Indianapolis był pięćdziesiątym szóstym i ostatnim koncertem, który Elvis zaplanował w 1977 roku. Wyczerpujący harmonogram tras koncertowych i miesięczne występy w Las Vegas dały się we znaki Elvisowi. Trasa koncertowa była kiedyś kołem ratunkowym dla tonącej kariery śpiewaka, teraz była wyczerpującym obowiązkiem; to, co kiedyś było wyzwaniem dla Elvisa, teraz stało się rutyną".
To, co dla zwykłych fanów, zapatrzonych w swojego mistrza, było najważniejsze - jego kondycja i niepowtarzalny śpiew - dla innych jawiło się jako efekt różnych dodatkowych "wybryków" Króla. Pisano: "Presley przybył do Indianapolis z Cincinnati tej niedzieli wyczerpany i nie czuł się dobrze. Zabrano go do swojego hotelu - Stouffer Hotel w 2800 bloku North Meridian Street - gdzie odpoczywał do wieczornego występu. Elvis był tak zmęczony, że mafia z Memphis martwiła się o jego dobro".
Swoją relację z tych wydarzeń Stoner kończy tak: "Za kulisami przed jego występem w MSA przedstawiciele RCA wręczyli Elvisowi tabliczkę upamiętniającą dwumiliardową płytę Presleya wybitą przez Indianapolis, chociaż nie wszystkie recenzje były pozytywne. Elvis dał jeden ze swoich najlepszych występów w ostatnich miesiącach. Niestety nikt nie wiedział, że będzie to ostatnie".
***
Czytaj także:
***
Ostatnie chwile z Wielkim Mistrzem
Niezależnie od różnych stanów Presleya, problemów z otyłością czy pociągiem do alkoholu i leków, występ ten okazał się dużym sukcesem. Głos artysty był nadal nieskazitelny, głęboki, hipnotyzujący zgromadzonych fanów.
Mariusz Ogiegło, znany fan Elvisa, tak opisuje tamte wydarzenia: "26 czerwca 1977 roku prywatny samolot Elvisa Presley'a, Lisa Marie, wylądował w Indianapolis. Na płycie lotniska czekały na niego jak zawsze tłumy fanów". Dodaje jeszcze: "Stamtąd Elvis udał się do hali koncertowej, Market Square Arena, w której tłoczyło się już osiemnaście tysięcy fanów, którzy by zdobyć bilet na to historyczne dzisiaj widowisko musieli spędzić co najmniej kilka godzin w długiej kolejce. Show rozpoczął się o godzinie pół do dziewiątej wieczór. Otwarły go kwartety J.D Sumner & The Stamps (wykonali Great Good Morning, Street Corner Preacher, Gone At Last, Operator i Swing Low, Sweet Chariot) oraz Sweet Inspirations (zaśpiewały Black Sunday, If You Leave Me Now oraz Get Away).
Chwilę po wybrzmieniu ostatniego utworu i krótkiej przerwie technicznej w sali przygasły światła i rozległy się wyczekiwane z niecierpliwością dźwięki tematu Also Sprach Zarathustra. Po nich na scenę wkroczył ubrany w biały jumpsuit o nazwie Mexican Sundian (jeden z dwóch o tej nazwie używanych podczas opisywanej w tym artykule trasie) Elvis Presley. Wyglądał o wiele lepiej i zdrowiej niż zaledwie kilka dni wcześniej gdy stacja CBS rejestrowała jego pierwszy występ na potrzeby nowego programu telewizyjnego".
Warto zapamiętać te ostatnie chwile z Wielkim Mistrzem.
PP
Cyt. za: Mariusz Ogiegło, "ELVIS IN CONCERT - 40 lat później...", na: www.radioram.pl