Pierwszą, 81 lat temu, była ta dla 3-letnich koni na dystansie 1600 metrów. Gonitwę wygrał ogier Felsztyn, którego dosiadał Stefan Michalczyk. Gonitwa byłą niezwykle zacięta, a czas przebiegu nawet niezły – 1'42,5”. Dość powiedzieć, że rekord tej długości dzierży 3-letni ogier Star Poker – 1'34,3” – i został ustanowiony w 2013 roku.
"Koń, jaki jest, każdy widzi. Zdanie to pochodzi z pierwszej polskiej encyklopedii Nowe Ateny… ks. Joachima Benedykta Chmielowskiego. Autor do tego zdania ograniczył opis wyglądu zwierzęcia, nie zadając sobie trudu wdawania się w jakiekolwiek bliższe szczegóły" (opis Lidii A. Zyblikiewicz) Zdanie to ujrzało światło dzienne w 1745 roku i do czasów obecnych jest chyba najbardziej trafnym opisem tego wspaniałego zwierzęcia. Bo co tu więcej pisać. Wystarczyło pójść na Tor Wyścigowy i przyjrzeć się... a przy okazji można było emocjonować się wyścigiem, ba! Można było nawet wygrać "niezłe pieniądze".
Nie był to pierwszy tor wyścigów konnych w Warszawie. Najpierw ścigano się na torze przy ulicy Polnej, zlokalizowany na części terenów Pola Mokotowskiego i mówiło się o nim potocznie Tor Mokotowski..., ale sięgnijmy do kart historii: "Pierwszy tor na Polu Mokotowskim, wówczas służącym do ćwiczeń wojskowych, powstał w pierwszej połowie XIX wieku dzięki zamiłowaniu Iwana Paskiewicza, ówczesnego namiestnika carskiego, do koni. Miał około kilometra długości. (…) W związku z ponownym uruchomieniem wyścigów w 1887 urządzono nowy tor wyścigowy. Był on większy od poprzedniego i przesunięty bliżej centrum miasta. Leżał wzdłuż ulicy Polnej stanowiącej wówczas granicę miasta. Nadal leżał pod miastem, ale praktycznie przy początku ulicy Marszałkowskiej. Łatwość dojazdu przyczyniła się do zwiększenia popularności tej rozrywki i utraty jej elitarnego charakteru. (…) U szczytu popularności na torze przy Polnej gonitwy organizowano w dwóch sezonach w roku (wiosennym i letnim) trwających kilkadziesiąt dni i powołano gonitwę Wielka Warszawska". (Andrzej Rybiec: "Wczoraj i dziś warszawskich wyścigów konnych")
Po zakończeniu I wojny światowej i odzyskaniu niepodległości rozbudowa Warszawy nabrała rozpędu i tor przy Polnej w kilka lat stał się torem wyścigowym umiejscowionym w centrum miasta. Konieczne było zlokalizowanie nowego toru nieco dalej... tu pojawiły się wspaniałe tereny na Służewcu.
Oficjalna strona "Tor Służewiec" tak opisuje te początki: "Zostawmy kalendarium i wróćmy do samych wyścigów w Warszawie. Centrum zmagań koni i ich jeźdźców aż do 1938 roku nadal były Pola Mokotowskie. O tym, że nie do końca jest to dobre miejsce dla tego typu rozgrywek sportowych, wiedziano od dawna, jednak dopiero w latach 20. potrzeba wybudowania toru w innym miejscu stała się przedmiotem publicznej dyskusji. Popularność wyścigów stale rosła, a tym samym potrzeba przeniesienia się do większej, stałej siedziby stawała się coraz pilniejsza. 26.02.1937 roku "Kurier Codzienny" napisał: "A więc dotychczasowy tor, istniejący przeszło 50 lat, nie odpowiada już swoim wymaganiom. Nie ma na nim torów treningowych, trybuny są w opłakanym stanie, stajnie pozostają daleko w tyle pod względem nowoczesnych urządzeń. A z drugiej strony olbrzymia połać gruntów, w samym sercu Warszawy, zajęta pod tor, nie pozwala na przeprowadzenie planów regulacji miasta.” Takie argumenty musiały w końcu dotrzeć nawet do największych przeciwników zmian".
W dalszej części autorzy tej służewieckiej monografii ukazują istot wyboru Służewca i najważniejsze fakty konstytuujące ten wspaniały Tor: "Poszukiwania odpowiedniego terenu pod warszawskie wyścigi trwały wiele lat. Brano pod uwagę różne lokalizacje, między innymi teren na Okęciu, jednak Służewiec okazał się najlepszą propozycją. Jednym z powodów zakupu tego terenu było jego znakomite położenie. (…) Pierwszą ważną datą w historii służewieckiego toru był rok 1926, kiedy to Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce zakupiło 150 ha ziemi na Służewcu pod przyszłe obiekty kompleksu wyścigowego. Wydano na ten cel 590 000 złotych. Od tej chwili niemal każdego dnia prasa informowała o postępie prac, o kolejnych robotnikach przybywających na budowę, komunikacji na Służewiec itd. Szeroko rozpisywano się na temat projektu architektonicznego, a potem przeprowadzki z Pól Mokotowskich".
Jak na tamte czasy Tor był najnowocześniejszy i najdłuższy w Europie. Był po prostu piękny i podziwiany przez wszystkich. Portal "Bohema Wyścigi" trafnie i zwięźle opisuje infrastrukturę tamtego projektu:
"Tor Wyścigów Konnych Służewiec powstał w roku 1939 i do dziś posiada niezmienioną formę architektoniczno-przestrzenną. Jest areną rozgrywanych tu od kwietnia do listopada każdego roku gonitw, ale także ośrodkiem treningowym gromadzącym kilkaset koni. Tor składa się z owalnej bieżni o długości ok. 2300 m do rozgrywania gonitw płaskich (gonitwy bez przeszkód), oraz bieżni wewnętrznej, na której rozgrywane są gonitwy płotowe (długodystansowe wyścigi z przeszkodami płotowymi). Wzdłuż prostej finiszowej rozciągają się trybuny podzielone na sektory, przy celowniku (mecie) usytuowana jest trzy-poziomowa trybuna VIP, a na jej terenie, bary, tarasy widokowe oraz loże właścicielskie i sędziowskie. Do stałych bywalców wyścigów należy wiele znanych postaci życia artystycznego, sportowego i politycznego. Tuż obok toru usytuowane są budynki stajenne, maneże, szpital weterynaryjny oraz tor treningowy. Budynki administracyjne położone w bezpośredniej bliskości toru głównego są siedzibą organizatora wyścigów. Na terenie Służewca mieszczą się także biura Polskiego Klubu Wyścigów Konnych oraz stowarzyszeń właścicieli i hodowców koni".
II wojna światowa przerwała działanie toru i dopiero w 1950 roku zaczął ponownie wracać do swojej świetności..., a w wiosenno-letnie weekendy "bomba szła w górę" ku uciesz wszystkich... jedynie koni nie pytano czy im to odpowiada.
PP